Internauci o klauzuli sumienia aptekarzy: Ciemnogród i nic więcej
- Jeżeli nie chcecie antykoncepcji, to dajcie Polakowi na utrzymanie gromadki dzieci, bo jak wiadomo kalendarzyk zawodzi - postulują Internauci na wieść o wprowadzeniu klauzuli sumienia dla aptekarzy. Uważają, że życie intymne i seks oraz sposób zabezpieczenia przed ciążą są sprawą indywidualną, a nie państwa, polityki i aptekarzy. - Jak ktoś chce mordować dzieci, niech to robi sam i nikogo w to nie wciąga. Aptekarz też człowiek i chce spać spokojnie, bez wyrzutów sumienia - piszą zwolennicy pomysłu.
19.04.2012 | aktual.: 13.08.2012 12:15
Poseł PO Jacek Żalek, który jest bliskim współpracownikiem ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina chce, by aptekarze mogli odmówić sprzedaży niektórych leków np. tabletek antykoncepcyjnych, pigułek wczesnoporonnych oraz środków wspomagających samobójstwo, gdy jest to niezgodne z ich sumieniem.
Przeprowadziliśmy sondę internetową pytając Internautów czy są za tym, by aptekarz miał prawo odmówić sprzedaży tabletek antykoncepcyjnych lub tabletek "po" ze względu na swoje przekonania. Zdecydowana większość, tj. 87,25% odpowiedziała, że nie powinien mieć takiego prawa. Pomysł poparło 11,37% Internautów.
"Każdy ma prawo żyć zgodnie z własnym sumieniem"
- Przecież to sprawa sprzedawcy, czy chce czy nie? W czym problem? Dlaczego aptekarze mają być traktowani jak nie wiadomo kto? - pyta Internauta Henius. Zdaniem Internauty o nicku Myślący, prawo do własnych przekonań jest podstawowym prawem człowieka. - Jeśli te przekonania nie zagrażają życiu ludzi (a w tym wypadku aptekarze walczą o niesprzedawanie preparatów, które zabijają życie, a nie je ratują) to każdy powinien je uszanować, bo na tym polega tolerancja w demokratycznych i wolnych państwach - uważa Internauta Myślący.
- "Nie" środkom antykoncepcyjnym i wczesnoporonnym. Chrońmy życie od momentu poczęcia. Każdy ma prawo do wolności sumienia. Nie można mu tego zabronić – komentuje Internauta o nicku Prawo. - Te same firmy i koncerny farmaceutyczne ściągają z was kasę dwa razy - przestrzega Internauta Dr. No. - Na środku poronnym piszą ze to (tylko) "antykoncepcyjny" i ludziska to łykają. Ciekawe, czy jak na czopku napiszą "cukierek" to też łykną? - zastanawia się Internauta.
- Najpierw wydajecie kasę na środki antykoncepcyjne, a po 5 czy 10 latach faszerowania się antykoncepcją na in vitro, gdy organizmy są jak tak strute, że nie może dojść do poczęcia dziecka (gdy wam się nagle go zachce) - pisze Internauta. - Pomoc przy aborcji powoduje ekskomunikę z racji samego zaistnienia faktu. Sprzedaż środków poronnych jest pomocą przy aborcji. Jeszcze jakieś pytania? - pyta Internauta Marek. Pytań nie ma Internauta Gallus: - Jestem katolikiem i uważam, że sprzedaż środków antykoncepcyjnych w Polsce powinna być zabroniona. Za używanie tego plugastwa można zostać skazanym po śmierci przez naszego Pana na wieczne męczarnie w otchłaniach piekieł.
"Środek Europy... a Jesień Średniowiecza"
Większość Internautów ma jednak całkiem odmienne zdanie. Uważają, że jeśli sumienie nie pozwala farmaceutom na sprzedawanie pigułek wczesnoporonnych czy tabletek antykoncepcyjnych, to może powinni zmienić zawód. - Jeśli jego wiara czy cokolwiek innego sprawia, że chce odmawiać klientom usługi, to niech nie idzie na medycynę. Niech zatrudni się w spalarni śmieci. Tam nikt nie będzie wymagał od niego sprzedawania rzeczy niezgodnych z jego sumieniem. Apteki są po to by sprzedawać leki, a tabletki antykoncepcyjne nie zawsze są stosowane jako zapobieganie ciąży, ale często wykorzystuje się je przy leczeniu hormonów - pisze Internauta o nicku Samo_Zuo.
- Hahahaha, co za głupoty - śmieje się Internautka. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, że wchodzę do apteki z receptą, a aptekarz/aptekarka odmawia mi sprzedaży tabletek. Skutek byłby jeden. Nigdy więcej nie weszłabym do takiej apteki - dodaje Internautka. - Czekam na te chwile. Jeśli jakikolwiek aptekarz odmówi mi sprzedaży tabletek hormonalnych, będzie bulił do końca życia odszkodowanie, ponieważ wygram sprawę w sądzie. Jak wszystkie kobiety z endometriozą uważam, że odmowa sprzedaży tabletek jest zamachem na moje życie i zdrowie. I bardzo dziękuję za stworzenie możliwości życia na koszt głupiego aptekarza - nie będę musiała pracować - pisze Internautka Helga.
- Mam troje dzieci, nie mam gdzie ich położyć spać, jemy najtańsze żarcie - opisuje swoją sytuację życiową Internautka Gosia. - Pracujemy z mężem, dziećmi zajmuje się babcia. Mimo, że harujemy całymi dniami, to i tak ledwo wystarcza nam opłaty i ciuchy z lumpeksu. Spłacamy kredyt na 3-pokojowe mieszkanie 46 m2. Nie mamy pięknych mebli i sprzętu RTV, nie posiadamy auta, nie palimy i nie pijemy, nie imprezujemy, nie chodzimy do kina, nie kupujemy dzieciom zabawek, bo nas zwyczajnie nie stać. Oboje mamy średnie wykształcenie i stałą pracę, ale pracodawca zgodnie z prawem wypłaca nam najniższą krajową za 10 godzin pracy dziennie. I to wszystko zgodnie z prawem, które stworzyli nam nasi "kochani" politycy. Teraz nam mówią, że jeszcze mamy rodzić więcej dzieci? Mimo największych chęci nie możemy żyć w tym kraju godnie! Harując całymi dniami nie mamy nic oprócz kredytu i marnych perspektyw na dalsze "normalne" życie - żali się Internautka Gosia. Internauta o nicku Auc mógłby się zgodzić na propozycję
posła Jacka Żalka, pod jednym warunkiem - Aptekarz, który odmawia sprzedania pigułek, podpisuje z pacjentem umowę, że zobowiązuje się płacić alimenty na każde "powstałe" dziecko – pisze Internauta.
"Przekonania to piękna rzecz, ale po pracy!"
- Przeciwbólowych też nie sprzedawajcie, bo cierpienie uszlachetnia. Paranoja! To tak jakby Pani w mięsnym mogłaby odmówić sprzedaży mięsa - zgodnie ze swoim sumieniem - bo np. żal jej jest zwierząt, lub sama po prostu mięsa nie je. Fryzjer odmówi farbowania włosów, bo zgodnie z jego sumieniem - naturalne są lepsze. Alkoholu w barze też barman Ci nie poda, bo zgodnie ze swoim sumieniem za często tu przychodzisz, a on nie chce mieć udziału w wpadanie w twój alkoholizm - wymienia Internautka Kalla. - A ja pracuje w lodziarni może przestanę sprzedawać lody otyłym? - pyta Internautka Lodziara.
Podobne zdanie ma Internauta T-34: - Sprzedawca w spożywczym powinien mieć prawo odmowy sprzedaży wędliny. Kucharze czy kelnerzy katolicy nie powinni gotować i podawać mięsa w piątki. Świadkowie Jehowy będący lekarzami mogą odmówić transfuzji. Kioskarze zwolennicy PiS nie sprzedadzą Wyborczej lub Polityki tylko Rzepę ewentualnie Gazetę Polską. Klauzula sumienia powinna obowiązywać wszędzie. - A może dla policjantów taką ustawę ?! – podsuwa pomysł Internauta Otto. - Jak im sumienie nie pozwala, to niech mandatu nie piszą.
"Są rzeczy ważniejsze"
A co na to sami aptekarze? - Jestem farmaceutką. Jeśli przychodzi do apteki pacjent i przynosi receptę na środki antykoncepcyjne lub na Escapelle i jej pochodne, to ją realizuję. Jeśli chce kupić Escapelle bez recepty, odsyłam do lekarza. Bez recepty jej nie sprzedam, podobnie Postinoru. Tak rozumiem swój zawód. Stosuję się do przepisów, które obowiązują mnie jako farmaceutę. Moje przekonanie prywatne, to moja osobista sprawa - pisze Internautka Farmaceutka. - Precz z Antykoncepcją i tymi wszystkimi specyfikami medycznymi. Nie godne jest by sztucznie wstrzymywać ciążę! Jestem aptekarzem i już dawno odmawiam młodym dziewczynom zakupu tego ustrojstwa. No cóż, może i jestem staromodny, ale są rzeczy ważniejsze - uważa Internauta Proboszcz. Internautka Farmaceutka dodaje: - Leki antykoncepcyjne wydaję na receptę, ale jeśli chodzi o pigułkę po stosunku, to jej po prostu nie ma w mojej aptece, bo jej nie zamawiam z powodów moralnych.
- Niech odmawiają. Jaki problem? U mnie w mieście jest chyba dziesięć aptek. W dziesiątej nie odmówią. A w tej aptece w której mi odmówią, nie kupię już nawet plasterka. Rynek załatwi ten problem sam - kwituje Internauta Woo.
Masz pomysł na ciekawy artykuł? Chcesz opublikować własny felieton? Napisz do nas! Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!