Integracja czy deportacja?
Islamowi udało się podbić część Danii. Jesteśmy w stanie wojny religijnej albo w epoce zderzenia kultur – uważa pastor Søren Krarup z Duńskiej Partii Ludowej (DPL).
28.03.2006 | aktual.: 28.03.2006 14:00
Duchowny jest przekonany, że wojna jest nie do uniknięcia i wszyscy, którzy uważają, że można tego uniknąć są albo ślepi albo już skapitulowali. Krarupa wspiera Jesper Langballe, również pastor i członek DPL. Duchowni zasiadają w duńskim parlamencie i coraz częściej mogą liczyć na poparcie coraz większej liczby posłów, nie tylko z własnej partii. Duchowni z DPL znajdują podobnie myślących we wszystkich zakątkach świata, m.in. w osobie Pata Robinsona.
DPL założyła w 1995 roku Pia Kjaersgaard, która opuściła szeregi populistycznej Partii Postępu. Była opiekunka w domach starców postanowiła zmieniać Danię. Pod sztandarem "Za koronę i ojczyznę" Kjaersgaard, Krarup, Langballe oraz kontrowersyjna pani poseł Louise Frevert, była aktorka filmów porno, zaczęli cieszyć się rosnącą popularnością w społeczeństwie. Dziś mają realny wpływ na duńską politykę. Po ostatnich wyborach parlamentarnych w 2001 roku DPL zdecydowała się poprzeć Andresa Fogha Rasmussena, bohatera wielkiego rozszerzenia Unii Europejskiej.
Skandal wokół karykatur Mahometa w Morgenavisen Jyllands-Posten ponownie postawił pytania o sens integracji i to nie tylko u Duńczyków. Krytykowani za surowe regulacje Duńczycy stają się dla coraz większej liczby zachodnich Europejczyków przykładem stanowczej polityki wobec niechcianych azylantów. Dyskusja nad polityką integracyjną, szczególnie wobec obywateli państw muzułmańskich, przewija się przez wszystkie stolice zachodnioeuropejskie.
Rząd holenderski postanowił, że muzułmanie, którzy chcą wyemigrować do Holandii muszą przechodzić proces weryfikacyjny jeszcze w swojej ojczyźnie. Placówki dyplomatyczne prowadzą kursy, pokazując m.in. filmy z Holandii, na których nagie kobiety spacerują po plażach nad Morzem Północnym lub klipy z całującymi się namiętnie homoseksualistami. Przesłanie jest jasne: nie podoba się? To zostańcie tam, gdzie jesteście. Gorzkie doświadczenia z zabójstwem Theo van Gogha i wysoki współczynnik przestępczości wśród muzułmańskich emigrantów skłonił Holendrów do wyeksponowanej ofensywy, w której poprawność polityczna rozumiana jest dość jednostronnie.
Także Niemcy toczą spory o integrację muzułmanów. Rząd Badenii-Wirttembergii opracował test dla cudzoziemców, składający się ze 100 pytań. Zaliczenie testu uprawnia do otrzymania niemieckiego obywatelstwa. Kanclerz Angela Merkel z chadeckiej CDU chwali test, marząc, by obowiązywał on również na płaszczyźnie federalnej, a ewangelicki biskup Berlina Wolfgang Huber oraz pochodzący z Polski krytyk literacki Marcel Reich-Ranicki ostrzegają przed spłyceniem debaty o niemieckiej tożsamości.
Powróćmy do Danii. Duchowni z DPL otwarcie namawiają do zamknięcia drzwi dla islamskich emigrantów i natychmiastowej deportacji wszystkich tych, którzy odmawiają integracji. Staje się ona nośnym tematem, szczególnie w momentach tak dramatycznych jak podczas ulicznych wojen we Francji czy głośnych demonstracji w Danii. Zsekularyzowana Europa spogląda od czasu do czasu na głos zapomnianych Kościołów. Dla wielu apele Benedykta XVI czy przedstawicieli innych Kościołów chrześcijańskich o konstruktywny dialog z islamem są kolejnym rozczarowaniem "instytucją Kościoła", który w opinii zawiedzionych nie potrafi zadbać o swoją przyszłość wobec rozprzestrzeniania się islamu w Europie.
Dyskutowana w wielu krajach alternatywa "integracja albo deportacja" odzwierciedla również nastroje wielu chrześcijan, którzy coraz częściej stawiani są przed alternatywą pastora Krarupa i papieża Benedykta. O ile pomysł Benedykta jest szlachetny i intelektualnie bez zarzutu, to w świetle polaryzacji nastrojów staje się on dla wielu kapitulacją, przed którą przestrzegają ci, którzy utożsamiają się z polityką zdecydowanych działań.
Dariusz Bruncz