Insygnia władzy

Czy prezes wielkiej korporacji naprawdę czymś się różni od afrykańskiego kacyka plemiennego? – zastanawia się brytyjski etnolog Nigel Barley.

17.09.2007 09:44

Kilka lat temu brałem udział w projekcie, który był realizowany wśród jednego z górskich ludów indonezyjskich. Miejscowi od czasu do czasu nazywali mnie „szefem". Gdy któregoś dnia pojawił się mój szef, zostałem ochrzczony mianem „małego szefa". A gdy pojawił się szef tamtego, stałem się „szefem malutkim". Najwyższy rangą szef był „szefem gniewnym". Bycie szefem to zawsze sprawa względna. A że tylko niewielu ludzi jest najwyższymi szefami, każdy szef, który jako tako dba o reputację, musi bronić swego własnego rewiru. Jeśli chcesz zostać szefem, to pierwszą rzeczą, jakiej potrzebujesz, jest terytorium.

Na przykład własne biuro: intymne, bezpieczne, chronione przed światem zewnętrznym. Tylko zwykli zjadacze chleba muszą harować w komunie wielkich biurowych przestrzeni. Ty masz drzwi z wypisanym na nich własnym nazwiskiem. Wejść może tylko ten, kto zapukał i zyskał pozwolenie. W idealnym przypadku dysponujesz biurem z sekretariatem-poczekalnią, gdzie twoi podwładni siedzą i czuwają nad sferą twojej prywatności. Jak w kościele, sakralna aura narasta wraz ze zbliżaniem się do ołtarza – twojego biurka. Kto przywiązuje szczególną wagę do swojego statusu, potrzebuje drzwi o dwóch skrzydłach. Można je otwierać dramatycznym gestem i dawać możliwość spojrzenia na swą osobę pośród całej otaczającej ją wspaniałości.

Maszyna do sabotażu

Decydujące znaczenie mają również meble i elementy wystroju wnętrza. W zamierzchłych, szarych czasach, gdy jeszcze istniały przedsiębiorstwa państwowe, znałem faceta, który ukradł wieszak na kapelusze. Z racji pełnionego stanowiska takowy mu w zasadzie nie przysługiwał, więc uprowadził go z jednego z pusto stojących pokojów. I stał u niego w zatrważającym kontraście z podłogą bez dywanu i twardym krzesłem. Z czasem te rozbieżności zniwelowała jego sekretarka. Najpierw pojawił się pasujący do wieszaka dywan, potem na tym dywanie stanęło krzesło obrotowe. A w końcu przyszedł i awans.

Urządzenie biura stanowi odbicie osobowości, więc musisz się zdecydować, kim jesteś. Modernistą? Tradycjonalistą? Jeśli dobrze wszystko poustawiać, to masywność prostych, starych mebli z drewna orzechowego pośrodku nowoczesnego biurowca może świadczyć o nonszalancji, z jaką pełnisz zajmowany urząd. Jeżeli źle, to każdy od razu zauważy, że znajdujesz się w nieodpowiednim miejscu i powinieneś natychmiast wylecieć. W każdym przypadku powinieneś unikać błędu pewnego amerykańskiego speca od reklamy. Kazał on sobie uszyć garnitury we wzór tapety ze swojego biura. Nie minął tydzień i został bez pracy.

Barek zawsze roztacza szczególną aurę. Należysz do ludzi, którzy znają reguły gościnności i obowiązki mieszkańca pustyni. Ale sprawa jest nader skomplikowana. Ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś pijakiem. Dlatego butelki muszą pozostać nietknięte. No i wreszcie biurko. Naturalnie musi być ogromne, w żadnym wypadku z tworzywa sztucznego ani pokryte laminatem, a na nim powinny stać zwyczajowe gadżety. Japońscy biznesmeni mają ogromne, bajecznie drogie tzw. kamienie pisarskie, używane do ozdobnej kaligrafii, o której ich posiadacze nie mają najmniejszego pojęcia. Amerykanie na swych biurkach często stawiają relikwie sportowe. Dozwolony jest też akcent osobisty, na przykład fotografia żony, dwójki lub trójki dzieci i psa. No i oczywiście wszystkie te elektroniczne zabawki, ale trik polega na tym, by robić wrażenie znudzonego nimi i zdystansowanego. Na przykład używając klawiatury komputera jako stojaka na ręcznie zdobione zaproszenia na kolacje z prezesem rady nadzorczej.

Na zachodnioafrykańskich dworach królewskich istnieje instytucja, której istoty Europejczycy nigdy nie rozumieli. Mam na myśli urząd rzecznika dworu. Nikomu nie wolno zwracać się bezpośrednio do króla, a i on sam nigdy nie odzywa się bezpośrednio do swoich poddanych. Komunikacja odbywa się za pośrednictwem rzecznika dworu. Nie jest on jednak tłumaczem. Jego zadanie nie polega na ułatwianiu komunikacji, ale na jej utrudnieniu. Najczęściej musi przekuwać jasne i konkretne wypowiedzi w możliwie mgliste i skomplikowane formy, pełne utartych zwrotów i eleganckich frazesów. Biznesmeni mają od tego sekretarki.

Jeśli jesteś kobietą, powinnaś zatrudnić młodego, zabójczo atrakcyjnego sekretarza. Naturalnie nie po to, żeby pójść z nim do łóżka. Byłoby to zbyt stereotypowe, a jesteś przecież w końcu kobietą z fantazją. Ale sam fakt, że taka możliwość zawsze istnieje, korzystnie wpływa na twój wizerunek. Twój sekretarz należy do tego gatunku pracowników, którzy, co widać jak na dłoni, wykonują swoją pracę nie tylko dla pieniędzy. Jest tu tylko dlatego, że to niezwykle podniecające móc z tobą pracować.

Eksperci od technik informacyjnych chętnie chwalą wspaniały demokratyczny potencjał nowoczesnych mediów dających wszystkim ludziom na całym globie bezpośredni dostęp do informacji i osób. Ale wszyscy ci specjaliści mają sekretarki, przy których pomocy sabotują całą nowoczesną łączność. Najlepszych rzeczy w życiu nie otrzymuje się w prezencie, a do najlepszych rzeczy należy przecież zaszczyt rozmowy z tobą. Zadanie sekretarki polega więc na tym, by chronić szefa przed wszelkimi kłopotliwymi spotkaniami z różnymi natrętami, pieniaczami i szaleńcami tego świata.

Komputer szefa jest wyposażony w elektroniczne filtry, które automatycznie odsiewają i kasują wszystkie nieważne e-maile. Naturalnie szef ma swój tajny numer telefonu oraz urządzenia wyłapujące wszystkie telefony, które mogłyby zakłócić jego chronioną elektronicznymi zasiekami sferę prywatną. Jeśli twoje nawyki każą ci odpuścić sobie pokusę posiadania barku w biurze, zawsze możesz skutecznie oczarowywać swych gości po ich wejściu rzuceniem do słuchawki krótkiego i władczego: Nie ma mnie dla nikogo. Kolejną ważną zabawką jest telefon komórkowy. Oczywiście że go potrzebujesz, ale musi być znacznie mniejszy niż komórki wszystkich innych pracowników. To absolutnie wyjątkowy obszar kultury materialnej, gdzie – w całkowitym przeciwieństwie do biurka – męskość mężczyzny maleje wraz z ros­nącą wielkością jego zabawek. I praktycznie nie ma już różnicy między nią a eleganckim złotym ołówkiem w terminarzu (który prowadzisz wyłącznie dla tego ołówka). Numeru telefonu nie wolno absolutnie nikomu zdradzać. W żadnym
wypadku nie może on widnieć na twojej wizytówce, nawet w jej japońskim tłumaczeniu, którego to języka kwieciste pismo pokrywa rewers wizytówki i po którym każdy powinien się zorientować, że twoje horyzonty sięgają daleko ponad kulturowe bariery własnego kontynentu.

Wielu ludzi aspirujących do posad wielkich szefów organizuje swój dzień pod kątem miejsca, gdzie zjedzą lunch: w marokańskiej brasserie czy też może lepiej w transylwańskiej rybnej pizzerii? Uważają oni bowiem, że ciągle muszą o czubek nosa wyprzedzać konkurencję pod względem znajomości najnowszych mód gastronomicznych. Ale to nieudacznicy. Prawdziwi szefowie nie mają czasu na lunch albo wykorzystują go do przemaglowania swych podwładnych, przywłaszczania sobie ich pomysłów i zwalenia na nich odpowiedzialności za wszystkie chybione decyzje. Prawdziwi szefowie umawiają się na business breakfast lub toczą naładowane testosteronem narady w centrach fitness. Jest oczywiste, że na śniadanie, pełni ascetycznej pogardy, chrupią co najwyżej to, co oferuje nasz nowoczesny świat: pełnoziarnisty razowiec bez konserwantów i dodatków, za to ręcznie ugniatany i pieczony w piecu.

Kolorowe teczki

Jeśli jesteś szefem firmy europejskiej, to prawdopodobnie już dawno przestałeś cokolwiek produkować. Zajmujesz się outsourcingiem, redukcjami i restrukturyzacjami, tzn. zarządzaniem czystym, a nie stosowanym, zarządzaniem jako sztuką i celem samym w sobie. Każ zaprojektować nowe logo firmy, byś symbolicznie zaistniał w całym koncernie. Opracuj nową, spójną wizję celów przedsiębiorstwa, żeby wszyscy inni dopiero w twych słowach odnaleźli sens swej obecności w firmie. Ponieważ twoje znaczenie zależy od liczby podwładnych, musisz od samego początku jasno dać do zrozumienia, że jesteś arcykapłanem prawdziwego zarządzania. Powołaj do życia nowy dział kontroli efektywności i redukcji kosztów. Da on ci możliwość zatrudniania samemu nowych pracowników, którzy będą potem decydować, kto w wyniku cięcia kosztów musi zostać zwolniony. Ty sam na pewno nie znajdziesz się na tej liście.

W dużych systemach organizacyjnych musisz zadbać również o swą pisemną obecność. Puszczaj w obieg memoranda. Zwołuj narady, na których inni będą się przed tobą spowiadać z wykonanej pracy. W razie braku pilnych tematów do przedyskutowania zainicjuj generalną ewaluację obecnych działań firmy. Związaną z tym robotę wezmą na siebie twoja sekretarka i twoi pracownicy. Zadbaj o wymóg stałej produkcji kolorowych tabelek, wykresów i diagramów w ładnych plastikowych teczkach.

Ale najmocniejszym dowodem twojego znaczenia jako szefa jest twoja nieuchwytność. To absolutnie kwestia życia i śmierci, byś prezentował się jako pan nie tylko biura, ale i czasu. Cały czas jesteś w rozjazdach, by sprostać wymaganiom całego świata, który na seminariach i konferencjach zrozpaczony łaknie twoich wystąpień, wskutek czego bez przerwy jesteś w drodze do lub ze swojego pustego biura. Jesteś zbyt zajęty, by przesiadywać za biurkiem, tam można cię zastać tylko w rzadkich i drogocennych chwilach. Twoje posunięcia muszą być owiane zagadkowością. W tym celu możesz wykorzystać kilka rekwizytów. Gdy tylko pojawiasz się w biurze, kładź kapelusz na fotelu, a płaszcz czy parasol – na biurku. Wieczorem oprzyj teczkę o komputer, żeby wypadały z niej dokumenty. Twój wczesnoporanny gość zauważy, że ledwie udało mu się ciebie zastać.

A gdyby komukolwiek przyszło do głowy, by uskarżać się na twoją częstą nieobecność, to właśnie nadeszła chwila pokazania, że jesteś najprawdziwszym z szefów. Wysuwasz szczękę do przodu, patrzysz heretykowi przenikliwie prosto w oczy i gromisz go słowami: Rozpłodowemu bykowi nie płaci się za czas, jakiego potrzebuje do wykonania swojej roboty! Po czym zaczynasz chichotać.

Nigel Barley

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)