Informacje o ataku serca Arafata nieprawdziwe
Otoczenie palestyńskiego przywódcy
Jasera Arafata zdementowało doniesienia środowego londyńskiego
dziennika "The Guardian" o tym, że Arafat w zeszłym tygodniu
przebył atak serca. Potwierdzono natomiast, że jest osłabiony, co
wynika z infekcji wirusowej.
08.10.2003 | aktual.: 08.10.2003 14:02
Członek palestyńskiego gabinetu Saeb Erekat stanowczo zaprzeczył pogłoskom o ataku serca i o tym, że chcąc uniknąć paniki, wiadomość o tym trzymano w tajemnicy. Z podobnym dementi wystąpił minister spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej Nabil Szaat.
W ubiegłym tygodniu do Ramalli, gdzie przebywa Arafat, pilnie sprowadzono grupę specjalistów z Jordanii na czele z osobistym lekarzem przywódcy dr. Aszrafem al-Kurdi; wcześniej Arafat nie pokazywał się publicznie przez trzy dni, jak podawano - z powodu grypy. W tym tygodniu pokazał się publicznie, ale zauważono wówczas, że wyglądał słabo i powszechnie odniesiono wrażenie, że w niektórych momentach traci kontakt z rzeczywistością.
Urodzony w 1929 r. Arafat ma od dłuższego czasu kłopoty zdrowotne - według niepotwierdzonych informacji cierpi m.in. na chorobę Parkinsona (czego objawem ma być drgająca dolna warga). Władze Autonomii nie ujawniają jednak żadnych danych na ten temat.
Konsylium złożone ze specjalistów neurologii, interny i kardiologii orzekło, że Arafat cierpi na grypę żołądkową, ale ogólnie jego zdrowie można określić jako względnie dobre. Zapewnieniom tym przeczą anonimowi informatorzy z otoczenia palestyńskiego przywódcy, którzy mówią, że wizyta lekarzy nie przyczyniła się do poprawy stanu pacjenta.
Rzecznik izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jonathan Peled powiedział, że gdyby Arafat potrzebował leczenia szpitalnego, Izrael "prawdopodobnie zgodziłby się" wypuścić go z Ramalli, gdzie od blisko dwóch lat jest praktycznie otoczony przez izraelskie wojska. Arafat ma swobodę wyjazdu, ale bez gwarancji powrotu do swojej siedziby.
"Śledzimy doniesienia o stanie zdrowia Arafata - oświadczył Peled. - Nie powiedziałbym, że się tym zamartwiamy, czy niepokoimy. Po prostu przyglądamy się".