PolskaInformacja Jarosława Gowina ws. artykułu "Gazety Wyborczej"

Informacja Jarosława Gowina ws. artykułu "Gazety Wyborczej"

Nigdy nie powiedziałem, że "na polskich zarodkach niemieccy naukowcy dokonują eksperymentów", jak napisała "Gazeta Wyborcza". Zauważyłem jedynie, że taka sytuacja jest prawdopodobna na gruncie przepisów niemieckiego i polskiego prawa - informuje na swojej stronie Jarosław Gowin w związku ze złożeniem sprostowania treści artykułu "Gowin, zarodki, Niemcy".

26.04.2013 | aktual.: 26.04.2013 16:12

"W czwartek 18 kwietnia udzieliłem stacji TVN24 wywiadu, w którym poproszono mnie o skomentowanie doniesień medialnych, iż dyrektor kliniki, która wcześniej zajmowała się procedurą in vitro, złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. W rozmowie przedstawiłem szeroko konsekwencje braku regulacji bioetycznych w Polsce. Materiał został wyemitowany w piątek 19 kwietnia. W czasie weekendu moje słowa wywołały zainteresowanie mediów analogiczne do większości moich wypowiedzi w kwestiach światopoglądowych.

W poniedziałek, gdy pan premier Donald Tusk gościł w Berlinie, "Gazeta Wyborcza" postanowiła uczynić tematem tygodnia moje wyrwane z kontekstu i nieściśle zacytowane wypowiedzi przedstawione w artykule pod sugestywnym tytułem "Gowin, zarodki, Niemcy". W związku z powyższym złożyłem dziś w redakcji "Gazety Wyborczej" sprostowanie, które wykazuje nierzetelność publikacji i - jak mam nadzieję - rozwieje wszelkie wątpliwości opinii publicznej na temat mojej wypowiedzi. Zgodnie z prawem prasowym sprostowanie powinno zostać opublikowane nie później niż w poniedziałek 29 kwietnia.

Dzięki rzetelności dziennikarzy TVN24 od kilku dni każdy może zapoznać się z pełnym zapisem mojej rozmowy ze stacją i porównać moje oryginalne wypowiedzi z relacją +Gazety Wyborczej+. Pozwolę sobie jednak raz jeszcze w sposób uporządkowany odnieść się do faktów.

  1. Nigdy nie powiedziałem, że "na polskich zarodkach niemieccy naukowcy dokonują eksperymentów", jak napisała "Gazeta Wyborcza". Zauważyłem jedynie, że taka sytuacja jest prawdopodobna na gruncie przepisów niemieckiego i polskiego prawa ("Muszę powiedzieć, że bardzo do myślenia powinny nam dać regulacje niemieckie: otóż w Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy importują embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty").

Ubolewam, że fragment mojej wypowiedzi był na tyle nieprecyzyjny, że dał się w przeinaczonej formie przedstawić jako krytyka rozwiązań niemieckich. Jednocześnie jestem głęboko przekonany, że bezzasadne są zarzuty, jakobym powiedział nieprawdę. Niemiecka ustawa o ochronie embrionów uniemożliwia tworzenie komórek macierzystych z embrionów niemieckich. Natomiast ustawa o komórkach macierzystych umożliwia import embrionalnych komórek macierzystych z innych państw. Wynika to wprost z niemieckich przepisów. Ich analizę znaleźć można między innymi w publicznie dostępnym raporcie amerykańskiego kongresu pt. "Bioethics legislation in selected countries".

  1. Nieprawdziwa jest podana przez "Gazetę Wyborczą" informacja, iż w TVN24 stwierdziłem, że w związku z niemieckimi badaniami nad zarodkami życie straciło dziesiątki albo tysiące ludzkich istnień.

Taka informacja nie została przeze mnie podana. W wywiadzie dla TVN24 mówiłem jedynie o możliwej skali wydarzenia w Poznaniu ("Moim zdaniem w sprawie poznańskiej wszystko wskazuje na to, że życie straciły dziesiątki, oby nie tysiące ludzkich istnień").

Wielokrotnie zwracałem uwagę na negatywne konsekwencje braku przepisów bioetycznych w Polsce. Przed laty byłem informowany przez lekarzy-specjalistów o możliwości handlu embrionami w Polsce. Wielokrotnie przytaczałem również obecne w opinii publicznej informacje o pojemnikach na zarodki, które zwłaszcza w sytuacji rezygnacji klinik z zajmowania się procedurą in vitro nie są zabezpieczanie z należytą starannością, a według relacji medialnych wręcz "krążą po Polsce". Mam jednak pełną świadomość, że praktyka taka z uwagi na nieuchwalenie przepisów bioetycznych nie jest niezgodna z polskim prawem. Dlatego oczekiwanie przedstawienia dowodów bądź informowania prokuratury o bulwersujących procederach jest w tej sytuacji bezcelowe.

Warto przypomnieć, że na problemy wynikające z braku przepisów zwracali uwagę najważniejsi specjaliści ds. niepłodności. Przykładowo w lipcu 2012 roku w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" prof. Waldemar Kuczyński podnosił, że ze względu na brak polskich regulacji stosowanie się do międzynarodowych standardów jakości jest dobrowolne. Jak zauważył, w Polsce jest przeszło 50 klinik in vitro, jednak o swojej działalności raportuje zaledwie ok. 20 z nich. W tym kontekście moje obawy co do prawdopodobieństwa naruszania międzynarodowych standardów ochrony embrionów w Polsce wydają się w pełni uzasadnione.

Liczę, że niniejsza informacja oraz sprostowanie skierowane do redakcji "Gazety Wyborczej" zakończą ciąg nadinterpretacji i spekulacji związanych z moją niedawną wypowiedzią. Co najważniejsze jednak mam głęboką nadzieję, że pozytywnym efektem medialnej burzy będzie zagwarantowanie prawnej ochrony embrionów w polskim porządku prawnym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)