Indie to nie jest kraj dla kobiet
Po brutalnym gwałcie w Delhi w grudniu, który wstrząsnął krajem, Indusi mieli w końcu dostrzec problem przemocy wobec kobiet. Jednak mimo kampanii społecznych wciąż dochodzi do podobnych ataków. Politycy, w większości mężczyźni, ignorują postulaty kobiet.
07.03.2013 | aktual.: 07.03.2013 22:49
"Stop dla tej hańby"
Od połowy grudnia 2012 roku, kiedy delhijska studentka została bestialsko zgwałcona i pobita przez sześciu mężczyzn i zmarła w wyniku odniesionych obrażeń, przez Indie przetacza się dyskusja, jak chronić indyjskie kobiety przed przemocą na ulicy.
W telewizyjnych talk-show chętnie wypowiadają się eksperci, działacze praw człowieka i organizacji kobiecych, politycy, a nawet przedstawiciele policji. Trwają kampanie informacyjne pod hasłem "Stop dla tej hańby".
Jedna z firm produkujących golarki przekonuje mężczyzn w haśle reklamowym, że "salutuje żołnierzowi w Tobie"; przy czym nie chodzi o żołnierza walczącego z wrogiem, ale mężczyznę broniącego kobiet, bo "kiedy szanujesz kobietę, szanujesz swoją ojczyznę".
Jednak według najnowszego raportu policji przedstawionego izbie wyższej parlamentu, do połowy stycznia w Delhi liczba gwałtów podwoiła się w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Codziennie rejestrowane są tam cztery gwałty. W całym poprzednim roku było ich aż 706, czyli o 23 proc. więcej niż w 2011 roku.
"Delhi niebezpieczne dla kobiet"
- Całkiem możliwe, że teraz kobiety częściej zgłaszają takie sprawy na policji - komentuje Nomratha Fernandes, dziennikarka z Goa. W dzienniku "Hindustan Times" anonimowy oficer policji wyższego szczebla z Delhi przyznał, że po zbiorowym gwałcie z grudnia policja wydała "surowe instrukcje, by rejestrować wszystkie zgłoszenia kobiet; ludzie są też bardziej świadomi i chętniej zgłaszają sprawy". Jednak w lutym, po kolejnym brutalnym ataku na dziewczynę w Lajpat Nagar, wojewoda Delhi Sheila Dikshit przyznała na konferencji prasowej, że "Delhi wciąż nie jest bezpieczne dla kobiet".
Niektóre z ostatnich ataków na kobiety łudząco przypominają gwałt z połowy grudnia. 2 marca nastolatka wracająca z galerii handlowej do domu zatrzymała wieloosobową autorikszę, służącą jako transport publiczny. W pojeździe siedziało już dwóch mężczyzn, którzy zaatakowali i zgwałcili dziewczynę. Tak samo jak w głośnej sprawie z grudnia pojazd ukradziono po to, żeby zwabić do niego kobietę. W tym przypadku dziewczyna przeżyła, a sprawców szybko złapano.
Bezkarność sprawców
Autorzy raportu Tata Strategic Managament Group twierdzą, że południowe i północno-wschodnie stany Indii oraz Gudźarat są najbezpieczniejsze dla kobiet. Jednak właśnie w Kerali na południu na polecenie Sądu Najwyższego wznowiono sprawę gwałtu na 16-letniej dziewczynie, która w 1996 roku przez 40 dni była przetrzymywana w hostelu i gwałcona przez 35 mężczyzn. Jednym z oskarżonych okazał się wiceprzewodniczący izby wyższej parlamentu P.J. Kurien.
Podobnych spraw w Kerali, uważanej za stan wyjątkowo bezpieczny, o najwyższym poziomie edukacji i tolerancji wobec kobiet w całych Indiach, jest aż siedem. "W prawie wszystkich tych sprawach śledztwa gwałtownie zmieniały swój bieg, procedury sądowe były bezkarnie łamane, zwłaszcza gdy w sprawę uwikłany był prominentny polityk" - zauważa w czasopiśmie "Frontline" R. Krishnakumar.
"W rezultacie, niestety, spotykamy się z tendencją, aby postrzegać takie przestępstwa jako zwykłe wypadki i winić ofiary, kiedy to w rzeczywistości te dziewczyny i kobiety padają ofiarą mafii, są gwałcone i w efekcie zabijane lub popełniają samobójstwa" - podkreśla dziennikarz.
Partia Kongresowa, do której należy P.J. Kurien, zapewniła, że polityk zachowa stanowisko, jednak raczej nie będzie przewodniczył obradom nad nową ustawą przeciw przestępstwom na tle seksualnym.
O tym się milczy
Założenia ustawy są i tak ostro krytykowane przez organizacje kobiece. Proponowane zapisy zaostrzają kary, a jednocześnie nie uznają pojęcia gwałtu w małżeństwie oraz wyłączają z prawa karnego gwałt popełniony przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, w tym armii.
Zmiany mają zostać wprowadzone wbrew rekomendacjom komitetu sędziego Vermy powołanego na wniosek rządu do prac nad nowym prawem. Komitet konsultował swoje rekomendacje z organizacjami pozarządowymi; na jego adres wpłynęło 80 tys. uwag od wzburzonych obywateli.
- Gwałt małżeński oraz przemoc domowa to w Indiach problemy przemilczane - mówi Neha Kagal, psycholog specjalizująca się w problemach przemocy domowej. - Tych spraw albo się nie zgłasza, albo są one szybko wycofywane. Presja rodziny jest zbyt duża - wyjaśnia. Kagal, która pracowała m.in. w slumsach Bombaju i Puny, zwraca uwagę, że często to policja przekonuje ofiary, by wycofywały skargi.
- Podstawowym udoskonaleniem prawa powinna być rezygnacja z przestarzałej definicji gwałtu jako "obrazy skromności" kobiety - mówiła na posiedzeniu komitetu Madhu Purnima Kishwar z organizacji Manushi. Druga konieczna zmiana to jej zdaniem "surowsze traktowanie przez prawo gwałtów dokonanych przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, w tym także gwałtów w aresztach".
Dotyczy to przede wszystkim regionów, gdzie wprowadzono tzw. specustawę o siłach zbrojnych (AFSPA), która według organizacji praw człowieka i ONZ stawia żołnierzy ponad prawem. W Kaszmirze i stanach północno-wschodnich, gdzie obowiązuje specustawa, często dochodzi do gwałtów, a sprawcy rzadko stają przed sądem.
W Dzień Kobiet startuje kampania organizacji związanych z działaczką Irom Sharmilą, od 12 lat prowadzącą głodówkę w proteście przeciw bezkarności żołnierzy. Sharmila została umieszczona na strzeżonym oddziale szpitala w Imphalu, gdzie jest karmiona za pomocą rurki. - Nie rozumiem, dlaczego ktoś idący w ślady Gandhiego jest trzymany w więzieniu - mówiła w wywiadzie dla jednej z indyjskich telewizji.
Z Śilongu Paweł Skawiński