Świat"Independent on Sunday": Gazprom się podzieli?

"Independent on Sunday": Gazprom się podzieli?

Największy na świecie producent gazu, rosyjski Gazprom, po obecnych wyborach prezydenckich w Rosji może zostać podzielony na dwa działy odpowiedzialne za wydobycie oraz za sieć gazociągów dostarczających gaz m.in. odbiorcom w Europie Zachodniej - napisał tygodnik "Independent on Sunday".

08.03.2004 | aktual.: 08.03.2004 12:57

Pierwszy wiceminister ds. rozwoju gospodarczego Rosji Andriej Szaronow powiedział gazecie, że podział "miałby więcej pozytywów niż negatywów zarówno dla sektora gazowego, jak i dla giełdy", ale zastrzegł, że żadne decyzje w sprawie zreformowania rosyjskiego molocha jeszcze nie zapadły.

"Jest to decyzja o dużej doniosłości. Będzie bolesna i politycznie drażliwa, ale po wyborach (prezydenckich) będzie ją podjąć łatwiej" - ocenił.

Według Szaronowa, pierwszym krokiem mogłoby być wyodrębnienie sieci gazociągów z innych struktur Gazpromu. Na dalszym etapie możliwy byłby podział działu wydobycia gazu na dwie firmy.

Gazprom kontroluje 25% znanych w świecie zasobów gazu ziemnego. Jego wartość ocenia się na 45 mld funtów (ponad 81 mld dolarów). Właścicielem 38% jest rosyjski skarb państwa. Gazprom wnosi 25% ogólnych przychodów podatkowych do rosyjskiego budżetu.

Rosyjski gazowy koncern uważany jest za nieefektywny i wymaga dużych inwestycji. Inne rosyjskie spółki gazowe i naftowe, takie jak Jukos, skarżyły się na to, że Gazprom nie dopuszcza konkurentów do swojej sieci gazociągów.

Biuro prasowe Gazpromu powiedziało gazecie, że rząd Rosji nie wystąpił wobec firmy z propozycją restrukturyzacji. "Tego rodzaju decyzja (podziału Gazpromu) to polityczna decyzja w gestii prezydenta" - oświadczyło biuro.

Jedną z przeszkód wejścia Rosji do Światowej Organizacji Handlu jest podwójna taryfa stosowana przez Gazprom dla odbiorców krajowych i zagranicznych. Ta pierwsza jest znacznie niższa. Gazprom stoi też w obliczu sfinansowania gazociągu na dnie Bałtyku, którym gaz będzie dostarczany m.in. do Niemiec, Holandii i Wielkiej Brytanii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)