Incydent z samolotem lecącym do Polski. Rosyjscy ambasadorowie wezwani na dywanik
Ministerstwa spraw zagranicznych Danii i Szwecji wezwą ambasadorów Federacji Rosyjskiej do złożenia wyjaśnień w sprawie piątkowego incydentu nad Morzem Bałtyckim. Rosyjski samolot wojskowy niebezpiecznie zbliżył się do pasażerskiego samolotu lecącego z Kopenhagi do Poznania.
O wezwaniu rosyjskich ambasadorów poinformowali szefowie dyplomacji obu państw: Martin Lidegaard i i Margot Wallström, uczestniczący w spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych w Brukseli.
Nad Bałtykiem rosyjski samolot wojskowy niebezpiecznie zbliżył się do duńskiej maszyny pasażerskiej lecącej z Kopenhagi do Poznania. Na jej pokładzie znajdowali się zapewne polscy obywatele.
Rosyjski samolot nie miał włączonego transpondera. To urządzenia, które automatycznie odbierają, modulują, wzmacniają i odpowiadają na sygnał; umożliwiają one lokalizację oraz identyfikację maszyn i używane są w systemach zarządzania ruchem lotniczym. Dla pasażerskiej maszyny był więc niewidzialny.
- To bardzo groźne i nie powinno się wydarzyć - mówił wcześniej szwedzki minister obrony Peter Hultqvist.
Rosyjski samolot był namierzany przez duńskie i szwedzkie radary wojskowe. Krążył przy granicach obu tych państw i dzięki swej aparaturze obserwował ich terytoria. Dania i Szwecja wysłały w rejon działania Rosjan samoloty myśliwskie zawiadamiając w ten sposób, że zostali oni zauważeni. Wtedy samolot rosyjski odleciał na wschód. Po pewnym czasie jednak, korzystając z silnego zachmurzenia, powrócił na miejsce.
W tym samym czasie wystartował z lotniska kopenhaskiego samolot Scandinavian Airlines (SAS) lecący do Poznania. Jego lot obserwowała cywilna kontrola ruchu powietrznego, odnotowała też kontrola wojskowa. Jej operatorzy widząc ruch obu maszyn stwierdzili że mogą się one zderzyć, bowiem widzialność w tym rejonie była bardzo ograniczona.
Zaalarmowana służba cywilna, poleciła samolotowi pasażerskiemu natychmiast skręcić, schodząc z trasy lotu maszyny rosyjskiej. Nastąpiło to - jak twierdzą duńskie i szwedzkie źródła - w ostatnich minutach.
W rejonie, gdzie krzyżują się trasy dziesiątków, a nawet setek samolotów cywilnych i gdzie znajdują się duże lotniska jak np węzłowy kopenhaski port lotniczy Kastrup, loty bez transpondera grożą tragicznymi następstwami.
Ministerstwo obrony Finlandii twierdzi, że w czasie incydentu rosyjski lotnik pokazał fińskiemu pilotowi zaciśniętą dłoń. Podobno nawet zrobili mu zdjęcie.
Rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow zapewniał, że nie było możliwości, by doszło do zderzenia. Tłumaczył, że odległość między rosyjskim samolotem wojskowym a ścieżką lotu samolotu pasażerskiego była bezpieczna i wynosiła ponad 70 kilometrów.
Konaszenkow potwierdził też, że rosyjska maszyna leciała bez włączonego transpondera. Zauważył, że samoloty NATO, zbliżające się do granic Rosji, również latają bez włączonych transponderów. - To oczywiście nie oznacza, że ich nie widzimy - zakończył.