Polska"Incydent" przed wypadkiem CASY - MON się tłumaczy

"Incydent" przed wypadkiem CASY - MON się tłumaczy

Nie ma związku między katastrofą wojskowego samolotu transportowego CASA 23 stycznia 2008 r. pod Mirosławcem a incydentem z tego typu maszyną, który miała miejsce kilka dni przed tragedią - tłumaczy resort obrony. To odpowiedź na doniesienia stacji TVN Warszawa, która podała, że tydzień przed katastrofą bliźniacza maszyna miała poważne kłopoty z silnikiem. Według stacji, "armia nie ujawniła tego faktu - i nikt nie podjął decyzji o wstrzymaniu lotów CASAMI".

"Incydent" przed wypadkiem CASY - MON się tłumaczy
Źródło zdjęć: © PAP

02.04.2009 | aktual.: 02.04.2009 17:36

Rzecznik MON Robert Rochowicz podkreśla tymczasem, że w Siłach Powietrznych uznano wówczas, że zdarzenie nie wymagało "uziemienia" maszyn.

Jak podał, z informacji uzyskanych od przewodniczącego komisji badającej okoliczności katastrofy wojskowego transportowca płk Zbigniewa Drozdowskiego wie, że "wiedział on o incydencie". Rochowicz zapewnił, że wątek ten był analizowany.

- Było badanie tamtego incydentu - dotyczył silnika, przyczyna katastrofy była zupełnie inna - przypomniał Rochowicz. Proszę nie łączyć tych dwóch zdarzeń ze sobą, bo jest to nieuprawnione - dodał.

Jak podała stacja TVN Warszawa, 16 stycznia 2008 samolot CASA o numerze 017 wyleciał z Krakowa do Sarajewa z transportem żołnierzy, służących w Polskim Kontyngencie Wojskowym. Maszyna tego samego dnia wracała do Polski. Około 15 km przed lotniskiem Kraków-Balice, na wysokości niespełna kilometra, załoga poczuła wstrząs. Dowódca zorientował się, że lewy silnik pracuje nieprawidłowo. Wylądował korzystając z drugiego, sprawnego.

Inny egzemplarz CASY C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. w Mirosławcu. W katastrofie zginęło 20 wojskowych. Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, transportowała uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP.

Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności.

Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.

Według komisji na katastrofę wpływ miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.

Zdaniem ekspertów katastrofie sprzyjały: brak wyszkolenia drugiego pilota w lotach w nocy i w trudnych warunkach atmosferycznych, brak doświadczenia dowódcy w lotach na tej wersji CASY, brak doświadczenia kontrolera w prowadzeniu samolotów innych niż Su-22 czy używanie przez załogę i kontrolera różnych jednostek miar. Wskazano też, że system nawigacyjny ILS, w jaki wyposażony był samolot, nie mógł być użyty, bo system ten nie działał na lotnisku w Mirosławcu.

Specjaliści analizowali wiele hipotez, m.in. oblodzenie samolotu i wlotów powietrza do silników, zablokowanie układu sterowania, zderzenie samolotu z ptakami, uszkodzenie elektronicznych przyrządów, niesprawność silników, błąd w technice pilotowania i doprowadzenie do "przeciągnięcia" samolotu, nierealizowanie procedur i zły stan psychofizyczny załogi.

Komisja dość szybko wykluczyła niesprawność systemów samolotu w trakcie lotu. Na tej podstawie wznowiono - zawieszone po tragedii - loty samolotów CASA.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (129)