Incydent przed prokuraturą w Gliwicach - matka Katarzyny W. zemdlała
W gliwickiej prokuraturze odbyła się konfrontacja Krzysztofa Rutkowskiego oraz Katarzyny W. W. pojawiła się w prokuraturze ze swoją mamą, która zemdlała przed wejściem do budynku - podaje "Super Express".
23.08.2012 | aktual.: 23.08.2012 17:36
Krzysztof Rutkowski pytany o przebieg konfrontacji, podkreślił w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie może zdradzić szczegółów, gdyż objęte tajemnicą śledztwa. - Kluczowe będę zeznania Bartka (męża Katarzyny W. - red.) oraz mojej byłej narzeczonej Luizy Kobyłeckiej - zaznaczył.
Według jego relacji konfrontacja przebiegła spokojnie. - Katarzyna była bardzo bezczelna i pewna siebie - podkreślił. - Dostała możliwość mieszkania w moim domu, mogła być w tym czasie spokojna o siebie i Bartka, ale kiedy postawiłem jej ultimatum, albo poda się badaniu wariografem, albo będzie musiała się wyprowadzić, wolała uciec na Śląsk i całą winą obarczyć mnie - mówił Rutkowski.
- Katarzyna będąc w mojej rezydencji zapamiętała moją kanapę i twierdzi, że tam miałem ją nakłaniać do fałszywych zeznań. To wierutne bzdury - powiedział Wirtualnej Polsce. W jego ocenie W. nie wie, czym tak naprawdę jest presja.
Sam Rutkowski nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie wymuszałem na niej żadnych zeznań, ani tego, by przyznała się do winy - dodał. - Może, gdyby urodziła się kilka lat wcześniej, i była przesłuchiwana przez KGB, wtedy dowiedziałby się czym jest presja - zaznaczył.
Incydent przed prokuraturą
W drodze do gliwickiej prokuratury Katarzynie W. towarzyszyła matka, Lidia W. Gdy kobiety wchodziły do budynku pani Lidia zasłabła i osunęła się na schody. Matka Madzi krzyczała do dziennikarzy: "czy mało wam sensacji?". Karetka zabrała kobietę do szpitala.
Konfrontacja miała pomóc w ustaleniu, czy właściciel Krzysztof Rutkowski nie użył w stosunku do Katarzyny W. przemocy lub gróźb karalnych.
Początkowo były obawy, że Katarzyna W. nie pojawi się na konfrontacji z Rutkowskim. Matka Madzi z Sosnowca zdecydowała się jednak przyjść.