Incydent po konferencji PiS‑u. Policja ściągnęła specjalny zespół
Incydent po konferencji Prawa i Sprawiedliwości w Końskich. Przy wyjściu z hali sportowej, w której odbywało się wydarzenie, zebrali się protestujący przeciwko obecnej władzy. Policja na miejsce ściągnęła specjalny zespół.
09.09.2023 | aktual.: 09.09.2023 16:52
Konferencja programowa PiS zaczęła się w samo południe i trwała ponad dwie godziny. Przed wydarzeniem na ulicach miasta było wyjątkowo spokojnie, a wchodzący do hali sportowej przy ulicy Stoińskiego mijali jedynie pojedyncze osoby z plakatami uderzającymi w PiS.
Nieco inaczej było po zakończeniu konferencji. Tym razem na rogu ulic Stoińskiego i Gimnazjalnej odbył się niewielki protest. Kilkanaście osób z megafonami i bannerami punktowało politykę Prawa i Sprawiedliwości. Zgromadzeni poruszali m.in. kwestię środków z KPO, afer i niespełnionych obietnic rządu.
Czytaj również: Kukiz musiał uciszać salę. "Proszę mi tu nie buczeć"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Początkowo od działaczy i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości oddzielało ich kilkunastu policjantów. Kiedy zaczęło dochodzić do przepychanek słownych, na miejscu pojawił się specjalny oddział policji w niebieskich kamizelkach. Okazało się, że to zespół antykonfliktowy.
Zobacz także: Tusk wyciąga rękę do młodych. Tak chce ich przekonać
W tym momencie protestujących od wychodzących z konferencji oddzielały już trzy rzędy funkcjonariuszy. Nie przeszkadzało to obu stronom, żeby się przekrzykiwać.
- Gdzie są pieniądze z KPO? - pytali przez megafon przeciwnicy PiS. - A gdzie pieniądze z OFE? - odpowiadali im popierający obóz władzy. - Gdzie milion elektrycznych samochodów i sto obwodnic? - wymieniali protestujący. - W Rosji i Berlinie - odkrzykiwali zdenerwowani działacze Prawa i Sprawiedliwości.
- Ławki patriotyczne się rozpadają. Sasin nie rozliczył się z 70 milionów - padło. - Za Tuska Polska się rozpadała. Niech Tusk się rozliczy z pieniędzy - przekrzykiwali się zwolennicy jednej i drugiej strony.
Do protestujących wyszedł m.in. poseł Dominik Tarczyński, który zaczął wymachiwać i nagrywać akcję telefonem, a następnie się oddalił.
Do momentu publikacji naszego artykułu nie mieliśmy oficjalnych informacji o zatrzymaniach lub poważniejszych incydentach podczas konferencji PiS i protestu tuż po niej.
Mateusz Dolak, Wirtualna Polska
Zobacz więcej: Wielkie konwencje wyborcze. Lista propozycji czterech partii