Incydent na granicy z udziałem żołnierza
Jak informuje portal Onet, na granicy polsko-białoruskiej doszło do incydentu z udziałem żołnierza. Wojskowy miał oddać strzały z broni gładkolufowej w kierunku uciekającego Afgańczyka. Miał on także uderzyć mężczyznę kolbą broni. Wojsko tłumaczy, że środki przymusu bezpośredniego były niezbędne w obliczu zagrożenia i ataku ze strony migrantów.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy doszło do incydentu? Incydent miał miejsce na granicy polsko-białoruskiej w nocy z czwartku na piątek, w rejonie słupka granicznego nr 448.
- Co się wydarzyło? Żołnierz z 5. Lubuskiego Pułku Artylerii oddał strzały z broni gładkolufowej w kierunku uciekającego Afgańczyka, a następnie uderzył go kolbą broni.
- Jakie były konsekwencje? Żołnierz został lekko ranny po ataku migranta, który uderzył go łokciem w oko. Sprawą zajmuje się Żandarmeria Wojskowa.
Do incydentu doszło w nocy z czwartku na piątek. Wtedy to grupa Afgańczyków próbowała przekroczyć granicę polsko-białoruską, o czym w piątek rano na antenie Radia Zet informował wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk. - Mieliśmy taki przypadek, w którym to sześciu cudzoziemców, Afgańczyków, próbowało przejść przez rzekę, ponieważ jej stan jest bardzo, bardzo niski - mówił.
Duszczyk przekazał wtedy, że w wyniku interwencji polskich pograniczników ranny został jeden z nich. Jak ustaliła jednak "Gazeta Wyborcza", interweniowali wtedy żołnierze, a nie funkcjonariusze SG. Ranny został zatem wojskowy.
- Żołnierz został lekko poszkodowany, otrzymał cios z łokcia w oko, był w szpitalu, ale został już wypisany. Podkreślam, że do tej sytuacji doszło z uwagi na agresywne zachowanie migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę - powiedział gazecie mjr Błażej Łukaszewski, rzecznik II zmiany Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego "Podlasie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożar w Mińsku Mazowieckim. Kłęby czarnego dymu widać z daleka
Więcej szczegółów na temat incydentu ustalił portal Onet. "Żołnierz z 5. Lubuskiego Pułku Artylerii, która pełni służbę w ramach WZZ "Podlasie", podczas próby udaremnienia przekroczenia granicy RP w rejonie słupka granicznego nr 448 oddał kilka strzałów z pocisków gumowych w kierunku obywatela Afganistanu, po czym leżącego na ziemi uderzał kolbą strzelby" - podaje portal, cytując swoje źródło w armii.
Całość została zarejestrowana na zainstalowanym na granicy monitoringu. Portal podaje, że dysponuje nagraniem z miejsca zdarzenia. Na nagraniu "widać otwarcie ognia przez jednego z żołnierzy oraz uderzanie kolbą strzelby leżącego na ziemi migranta" - czytamy.
Wojsko staje w obronie żołnierza
Do zdarzenia w rozmowie z portalem odniósł się mjr Łukaszewski. "10 lipca około godz. 21 grupa dziewięciu migrantów zaatakowała polskich żołnierzy, rzucając w nich kamieniami i nielegalnie przekroczyła granicę w rejonie znaku granicznego nr 448. To rejon podlegający pod placówkę SG w Michałowie" - tłumaczył.
- W wyniku interwencji podjętej przez patrol żołnierzy siedmiu migrantów się wycofało. Dwóch migrantów, którym udało się przekroczyć granicę, wykazało się agresją w stosunku do żołnierzy, nadal rzucając kamieniami w kierunku patrolu, a jeden z nich zaatakował żołnierza z bliska. By obezwładnić niezwykle agresywnego migranta, żołnierz użył środków przymusu bezpośredniego. W trakcie interwencji migrant uderzył żołnierza łokciem w oko, powodując obrażenia, w wyniku których żołnierza przetransportowano do szpitala w celu udzielenia pomocy medycznej - powiedział następnie Onetowi.
"Agresywny migrant, który groził śmierciom" wojskowym został następnie przekazany SG - czytamy.
- Żołnierze strzegący bezpieczeństwa naszych granic mają prawo użycia środków przymusu bezpośredniego wobec agresywnie zachowujących się nielegalnych migrantów. Opisana sytuacja nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej przez migranta to sytuacja, w której doszło do czynnej napaści na żołnierza Wojska Polskiego i dokonania uszczerbku na jego zdrowiu - dodał mjr Łukaszewski w rozmowie z Onetem.
Sprawą zajmuje się także Żandarmeria Wojskowa, która przyjęła zgłoszenie od poszkodowanego żołnierza. Służba nie komentuje jednak sprawy, zasłaniając się trwającymi czynnościami.
Źródło: Onet.pl