ŚwiatImigranci zarobkowi repatriowani z Anglii na koszt podatnika

Imigranci zarobkowi repatriowani z Anglii na koszt podatnika

Pierwsza grupa ponad dwustu imigrantów zarobkowych z nowych krajów UE, w tym Polski, którym nie poszczęściło się na brytyjskim rynku pracy, wyjechała autokarami z dworca autobusowego Victoria w Londynie do swych krajów, wyposażona w bilety kupione na koszt brytyjskiego podatnika.

07.05.2006 20:15

Jak zauważa tygodnik "Sunday Telegraph", Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało na ten cel 10 tys. funtów (ok. 55-60 tys. złotych), a większość repatriantów to młodzi Polacy. Niektórzy pracowali na budowach i spali na ich terenie, a po skończeniu pracy stracili miejsce do koczowania. Innym z różnych powodów nie udało się nigdzie zaczepić i popadli w pijaństwo.

Wyjechali dobrowolnie w ramach systemu repatriacji imigrantów, finansowanego przez MSW i wprowadzonego w życie przez władze gminy Westminster (centralny Londyn). Na jej terenie znajduje się dworzec autobusowy Victoria, wokół którego każdorazowo koczuje spora liczba nieszczęśników.

By uzyskać darmowy bilet na powrót do kraju pochodzenia, imigranci muszą zgłosić zamiar powrotu, a także udowodnić, iż nie mają gdzie mieszkać i śpią na ulicy.

Ogółem na cel dobrowolnej repatriacji imigrantów zarobkowych brytyjskie MSW przyznało władzom Westminsteru 275 tys. funtów w ramach programu "zainwestuj, by zaoszczędzić" ("invest to save"), wychodząc z założenia, że imigranci koczujący na ulicach mogą stać się ofiarami przemocy, podupaść na zdrowiu lub zejść na drogę występku.

Tym samym w dłuższym okresie mogliby kosztować brytyjskiego podatnika więcej niż średnio 50 funtów wydanych na bilet powrotny.

Chętnych do dobrowolnej repatriacji typuje inspektor policji Malcolm Barnard, który w towarzystwie tłumaczy rozmawia z imigrantami śpiącymi na ulicach.

"Sunday Telegraph" zauważa, iż pomysł nie podoba się wpływowemu lobby obrony interesów podatnika (Taxpayers' Alliance), któremu w czwartkowych wyborach lokalnych w Anglii udało się uzyskać pewną liczbę mandatów.

James Frayne, dyrektor lobby, powiedział gazecie, że imigranci muszą zdawać sobie sprawę z ryzyka, które biorą na siebie przyjeżdżając do pracy w W.Brytanii, a odstawienie niektórych z nich z powrotem na koszt podatnika nie gwarantuje, iż nie przyjadą ponownie, bo jako obywatele UE mają prawo powrotu.

"Nie jest to żaden dobrze przemyślany doraźny wydatek z myślą o oszczędności w dłuższym czasie, lecz wydatek bezmyślny" - sądzi Frayne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)