IMGW: w dniu wypadku Mi‑8 były ostrzeżenia o możliwości oblodzenia
Nie jest prawdą, że przed startem śmigłowca
nie było ostrzeżeń o możliwości oblodzenia - powiedział wicedyrektor Instytutu Meteorologii i Gospodarki
Wodnej dr Ryszard Klejnowski.
21.12.2003 | aktual.: 21.12.2003 19:18
Członek komisji badającej przyczyny wypadku śmigłowca, którym leciał premier Leszek Miller, meteorolog ppłk Józef Dudziak, przedstawiając w piątek warunki panujące podczas lotu powiedział, że przed startem śmigłowca nie było ostrzeżeń o możliwym oblodzeniu. "Prognoza pogody nie przewidywała możliwości oblodzenia" - podkreślił. W dniu lotu występowała inwersja - wzrost temperatury wraz ze wzrostem wysokości.
"Nie jest prawdą, że żadna cywilna ani wojskowa stacja meteorologiczna nie ostrzegała przed możliwością oblodzenia. Prognoza pogody na przelot z Wrocławia do Warszawy, wystawiona przez Biuro Prognoz IMGW we Wrocławiu o godz. 14.05 przewidywała w II połowie trasy słabe i umiarkowane oblodzenie w chmurach. Zostało przekazane do cywilnej lotniskowej stacji IMGW we Wrocławiu, skąd nie zostało odebrane" - napisał w oświadczeniu Klejnowski.
Klejnowski powiedział, że na razie nie wie, dlaczego prognoza nie została odebrana. Dodał, że takie prognozy są wysyłane faksem lub przez Internet.
Klejnowski dodał, że ponadto stacja IMGW w Legionowie wykonała pionowe sondaże atmosfery (pomiar temperatury, wilgotności i wiatru do wysokości ok. 30 km) i wyniki przekazała zarówno wojskowej, jak i cywilnej służbie meteorologicznej. "Zarówno sondaż wykonany o godz. 13.00, jak i i wykonany na moje specjalne polecenie o 21.00, wykazywały występowanie warstwy inwersyjnej na wysokości od 200 do 800 metrów" - napisał Klejnowski.
Wicedyrektor IMGW podkreślił, że stacja nie interpretuje wyników, bowiem jest to zadanie synoptyków w biurach prognoz. Klejnowski zaznaczył, że inwersja nie jest jednoznaczna z wystąpieniem oblodzenia. "Żeby wystąpiło oblodzenie, konieczna jest niska temperatura, duża wilgotność chmury oraz odpowiednio długi czas, w jakim obiekt przebywa w tym obszarze" - powiedział Klejnowski.
Podczas piątkowej konferencji Dudziak zwrócił uwagę, że inwersja była nietypowo silna - podczas gdy temperatura górnych warstw chmur przekraczała 7 stopni, w dolnych - było minus 3 stopnie. Temperatura przy ziemi wynosiła 1 stopień, były silne zamglenia, miejscami mżawka. Chmury zalegały od 120 do 800 metrów. W warstwie 600-800 metrów wystąpiło słabe oblodzenie, o którym wieczorem meldowały samoloty wojskowe i cywilne.
Klejnowski poinformował, że ekspertyza IMGW wykonana dla Komisji Badania Wypadków Lotniczych wykazuje, że zachmurzenie w czasie wypadku "nie miało charakteru ciągłej, zwartej powłoki chmurowej". "Tak więc mimo ujemnej temperatury, istniały warunki do wystąpienia tylko słabego oblodzenia, dodatkowo nie występował opad mżawki, który mógłby być wskaźnikiem wysokiej wodności chmury, niezbędnej do wystąpienia oblodzenia" - napisał Klejnowski.