PolskaIlu emo potrzeba, by wkręcić żarówkę?

Ilu emo potrzeba, by wkręcić żarówkę?

Ilu emo-dzieciaków potrzeba, by wkręcić żarówkę? Jeszcze niedawno po zadaniu takiego pytania, widzieliśmy tylko wielkie zdziwienie. Dziś spora część z nas wie już, co to jest emo. A nawet jeśli nie wie, na pewno nieświadomie z emo już się spotkała.

Ilu emo potrzeba, by wkręcić żarówkę?
Źródło zdjęć: © AFP

17.12.2007 | aktual.: 22.09.2008 12:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Galeria

[

]( http://muzyka.wp.pl/id,51759,size,2,galeria.html )[

]( http://muzyka.wp.pl/id,51759,size,2,galeria.html )
Emo-dzieciaki Wirtualnej Polski

Ale o co w ogóle chodzi?

Emo to nie jest UFO, emo to nie jest emu, nie chodzi też o miasto w Kanadzie, ani o kolejne hip-hopowe pozdrowienie. Emo (wym. imou) to muzyka, moda, sposób myślenia i odczuwania, to po prostu, żeby użyć modnego określenia, styl życia.

Dźwięki spod znaku emo to we współczesnym rozumieniu głównie pop-rock oparty na chaotycznych splotach spokojnej melodyki i wrzaskliwego grania. Moda w stylu emo, to głównie grzywka przykrywająca jedno oko, podkreślone czarną kredką oczy, obcisłe spodnie i zniszczone trampki. Fan emo to młody człowiek zagubiony wśród rówieśników, często myślący o śmierci i boleśnie przeżywający zawody miłosne. Tak więc można słuchać emo, stylizować się na emo, lub po prostu być emo.

Emo-dzieciaki zaczynają (się) słuchać

Za protoplastów muzyki emo uznaje się amerykańskie zespoły Rites of Spring i Hüsker Dü. Ich twórczość w połowie lat osiemdziesiątych zostaje ochrzczona mianem emotional hardcore (emocjonalny hardcore). Wiąże się to przede wszystkim ze spontanicznym i emocjonalnym zachowaniem artystów na scenie. „Nauczyli się grać na instrumentach. Odkryli melodię i teksty piosenek” – tak zjawisko komentuje wówczas magazyn „Rolling Stone”.

W latach dziewięćdziesiątych scena emo kojarzona jest z indie rockiem, czyli niezależnymi zespołami gitarowymi czerpiącymi z brzmień hardcore i grunge. Typowi przedstawiciele tej fali to Sunny Day Real Estate i Jimmy Eat World.

Najbardziej popularny nurt emo dotyczy jednak obecnej dekady. W 2000 r. powstaje zespół My Chemical Romance, a zaraz później zawiązuje się grupa Fall Out Boy. Chłopaki prezentują nowy styl. Zapuszczają długie grzywki i czeszą je na jedną stronę, robią sobie makijaż, zakładają krawaty, bardzo obcisłe spodnie, trampki i naćwiekowane paski. Na scenie są bardzo żywiołowi, wydają się przeżywać każdy dźwięk i każde słowo. Grają przeważnie pop-rock i pop-punk, śpiewają o złamanych sercach i poczuciu niezadowolenia, i niespełnienia.

Wiernymi „lobbystami” nowego emo stają się telewizje muzyczne i Internet. Interaktywny popularyzatorem subkultury zostaje serwis społecznościowy MySpace, który intensywnie promuje zespoły i pozwala się jednoczyć ich fanom. Nastoletni zwykle miłośnicy nowego trendu zakładają fora tematyczne, piszą blogi, wymieniają się gadżetami i nazywają siebie emo-dzieciakami.

Uzależniająca fluorescencyjna zabawa

(Zobacz hymn emo 2007 r.)
W 2007 roku emo-artyści święcą swoje triumfy na rozdaniach nagród muzycznych. Najlepszą artystką rockową Światowych Nagród Muzycznych zostaje Avril Lavigne, typowy wizualny przykład emo-dziewczyny. Na rozdaniu Nagród Muzycznych MTV Video zespołem roku utytułowani zostają Fall Out Boy. Ich album zdobywa też pierwsze miejsce na liście Billboardu. Grupa pojawia się także na jednej ze scen światowego festiwalu charytatywnego Live Earth.

Z kolei podczas Europejskich Nagród Muzycznych MTV Lavigne zostaje uznana najlepszą solową artystką, a jeden z jej utworów „najbardziej uzależniającą piosenką". Najlepszym rockowym zespołem uznaje się 30 Seconds to Mars, którego liderem jest aktor młodego pokolenia Jared Leto. „Najlepsza grupa w Sieci” to dzieciaki z Tokio Hotel.

Tego roku znaczącą rolę odgrywa też mniej znana brytyjska formacja Enter Shikari. Chłopaki wprowadzają nowe emo-trendy: prosta grzywka, mieszanka post-hardcore’a z elektroniką oraz masa fluorescencyjnych pałeczek i naszyjników podczas koncertów. Ich utwór ”Sorry You Are Not a Winner” zostaje okrzyknięty hymnem emo roku 2007.

W ostatnich dwunastu miesiącach na rynek trafiają krążki pionierów współczesnej sceny emo: Silverstein, Motion City Soundtrack, The Used, Thrice, Coheed and Cambria, Behind Crimson Eyes czy płyta wspomnianych Jimmy Eat World.

Rok 2007 to także kolejna edycja post-hardcore'owego światowego tourne „Taste Of Chaos”. Festiwal odbywa się w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Japonii, Australii i Nowej Zelandii, za każdym razem gromadząc około 10 tys. fanów emo. Gwiazdami imprezy są Aiden, Rise Against i The Used.

Wreszcie jesienią Wirtualna Polska przeprowadza konkurs na najlepszego emo-dzieciaka. Do boju staje ponad 30 młodych ludzi. Zwycięzcą okazuje się Michał zwany Zośką, na którego głosuje ponad 5 tys. osób. Modelki też lubią emo

Ciuchy i akcesoria w stylu emo szybko trafiają do sklepów. Należy wymienić marki takie jak Mada, Atticus, Macbeth, a także znany w Polsce New Yorker i internetowe Coreshop.pl czy Soho’s.

Tego typu stroje i akcesoria zaadoptowane zostają też na wybiegi mody. Wystarczy wspomnieć ostatnie kolekcje Dsquared.

Trupia czaszka i samobójcze myśli

Prawdziwe oblężenie subkulturą emo następuje w Internecie. Poza wspomnianymi forami i blogami roi się od poradników wyjaśniających, jak zostać prawdziwym emo-człowiekiem. Oto (prawie) wyczerpująca lista warunków znalezionych w Sieci:

- grzywka na jedno oko, piercing, pomalowane na ciemno oczy, tatuaże;
- trampki albo buty typowe dla skaterów, obcisła koszula z cienkim krawatem, kamizelka, bluza z kapturem, wybity ćwiekami pasek do spodni, koszulka (najlepiej polo lub w sylu vintage z dziecięcymi obrazkami lub nazwami zespołów), kurtka wiatrówka, obcisłe spodnie w ciemnych kolorach, okulary w czarnych oprawkach, frotki na rękach, przypinki z logo zespołów w ubraniach;
- wzory na ciuchach i gadżetach to trupia czaszka, szachownica, litera X;
- rzeczy nie powinny pochodzić z drogich sklepów, najlepiej gdy kupione są w ciucholandzie;

Obraz
© (Modelka na pokazie marki Dsquared/fot. AFP)

- emo-dzieciak spędza czas na koncertach, w Internecie lub pisząc wiersze;
- fan emo czuje się powszechnie niezrozumiany, zwłaszcza przez rówieśników i rodziców, jest bardzo wrażliwy, często myśli o śmierci, płacze, czasem świadomie się kaleczy, może przejawiać skłonności biseksualne;
- niektórzy emo (np. zespół Fall Out Boy) wyznają zasadę straight edge, oznacza to przede wszystkim stronienie od alkoholu i papierosów;
- dobrze, jeśli emo gra na jakimś instrumencie lub ma własny zespół muzyczny;
- prawdziwy emo-dzieciak, nie ma więcej niż 20 lat.

Każdy szanujący się zespół emo musi zaznaczyć swoją obecność w Internecie, najlepiej na MySpace, Pure Volume lub Facebook. Serwisy te nie tylko umożliwiają prezentacje plików audio i video, ale pozwalają spotykać się na emo-forach.

Internet staje się dla młodych ludzi drugim życiem i dyktatorem emo-trendów. Tam dowiedzą się oni jak zostać emo, jak się ubrać, jaki zrobić makijaż i jakiej posłuchać muzyki. Strony w Sieci wystylizują i emo-dziewczynę, i emo-chłopaka, wygenerują nazwę emo-zespołu, a na końcu zrobią test na to czy jesteś już prawdziwym emo-dzieciakiem.

Adolf Hitler ist Emo

Medialny szum wokół nowej subkultury jak również popularność dostrzegalna w szkole i na ulicy nieuchronnie przyciągają na siebie falę ostrej krytyki.

Jako pierwsi protestują fani korzennego emo. „Jeśli ktoś kocha emo, bo to jest modne, to jest pozerem. Nie ma w ogóle czegoś takiego jak fryzura czy moda w stylu emo. Nie chodzi o emocje i wrażliwość, emo to jest muzyka powstała w latach osiemdziesiątych. I tyle!” – czytamy na jednej ze stron internetowych.

Rozdźwięk między pierwotnym emo, a tym kreowanym przez media staje się oczywisty. U zalążków nurtu jedną z czołowych reguł było hasło „Zrób to sam” (DIY - Do it yourself). Dziś poradniki w Internecie zapewniają swoich młodych czytelników: „Nie wiesz, jak zostać emo? Bez obaw, my się tym zajmiemy.”

Wiele zespołów kojarzonych kiedyś z tą sceną, teraz nie chce się przyznać do emo. Dla ludzi, którzy słuchają Silverstein czy Enter Shikari, głupie fryzury i ciągła depresja nie mają w ogóle znaczenia. A bijący rekordy sprzedanych płyt Underoath promuje na przykład wartości chrześcijańskie- opowiada Wirtualnej Polsce Alex Roth, niemiecki didżej i dziennikarz.

Obraz
© (Kubuś Puchatek też jest emo?/fot. AFP)

Morze dźwięków, komicznych dyrektyw, masowość i wszechobecność subkultury emo wywołują w końcu głośną lawinę cynicznych i absurdalnych drwin. W Internecie pojawiają się filmy zatytułowane „The Emo Song” albo „How To be Emo”, które w groteskowy sposób przedstawiają wszystkie popularne elementy młodzieżowej subkultury. Publikuje się spreparowane zdjęcia i obrazki z Emo-Hitlerem czy Emo-Kubusiem Puchatkiem. Spisuje się wskazówki dla rodziców, którzy chcą rozpoznać, czy ich dziecko jest emo. Nagrywa się wreszcie reportażealarmujące, że w 2015 r. 45% populacji świata będzie emo.

Emo umiera w ciemnościach

Emo jako muzyka czy styl w dzisiejszym świecie artystycznym tak naprawdę już nie istnieje. Nie ma już jednego typowego brzmienia emo. Czym jest więc emo? Nie wiem do cholery. Nikt tego nie wie. Ale jest jedna wspólna rzecz w tym wszystkim - pewien melancholijny klimat i muzyka jako narzędzie do wyrażenia swoich smutków i ciężarów- przekonuje Alex Roth.

Pozostaje więc odpowiedź na tylko jeszcze jedno pytanie: Ilu w końcu emo-dzieciaków potrzeba, by wkręcić żarówkę?... Ani jednego. Niech płaczą w ciemnościach!

Andrzej Kędzierawski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kulturadzieckomuzyka
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)