PolskaIle lisów trzeba zabić na futro?

Ile lisów trzeba zabić na futro?

Futro – miękkie i ciepłe okrycie na chłodne dni, a może symbol luksusu? - To końcowy produkt przemysłowej rzezi na niewinnych zwierzętach – przekonują ekolodzy i zapraszają 25 listopada na Dzień Bez Futra. W ponad osiemdziesięciu miastach odbywać się będą pikiety i happeningi pokazujące, jak maltretowane są zwierzęta, z których robi się ubrania. Setki wolontariuszy rozdawać będą ulotki informacyjne, organizować akcje uliczne, wykłady, pokazy filmów i koncerty.

Ile lisów trzeba zabić na futro?
Źródło zdjęć: © Stowarzyszenie Empatia

25.11.2008 | aktual.: 08.12.2008 09:25

Główne obchody rozpoczną się o godzinie 18 na Rynku Głównym w Krakowie. Stowarzyszenie Empatia planuje odegranie scenki edukacyjnej pod hasłem "Nie (z)noszę futra!” pod pomnikiem Mickiewicza i przemarsz z transparentami pod sklepy zajmujące się handlem futrami naturalnymi i futrzanymi dodatkami. Podsumowanie obchodów Dnia Bez Futra nastąpi w Warszawie w najbliższą sobotę.

Jak mówi Wirtualnej Polsce Katarzyna Biernacka ze stowarzyszenia Empatia, które przygotowało obchody, akcja przebiegnie spokojnie i będzie miała charakter edukacyjny. Ekolodzy będą rozdawać ulotki i informować o krzywdzie, jaka spotyka zwierzęta, a nie oblewać futra farbą. Wobec osób noszących futra ekolodzy mogą jedynie wywierać "presję psychiczną”.

Ekolodzy chcą nie tylko na ulicach rozdawać ulotki, ale także zamierzają trafić do szkół i tam uświadamiać uczniów, jak produkowane są futra. W wielu placówkach 25 listopada pojawią się stoiska informacyjne, będą wyświetlane projekcie multimedialne, odbędą się apele oraz wykłady poświęcone tej tematyce.

Tak jak w ubiegłym roku, akacja ma być połączona ze zbieraniem podpisów znanych osób pod "Apelem Empatii w sprawie zwierząt wykorzystywanych dla futer". Ty również możesz podpisać petycję i wesprzeć tę inicjatywę. Celem organizatorów jest wprowadzenie zakazu hodowli i zabijanie zwierząt dla futer w Polsce.

W ostatnią sobotę happening z okazji Dnia Bez Futra przeprowadziła w centrum Warszawy Fundacja Viva!-Akcja dla zwierząt. Przez centrum Warszawy przeszło kilkanaście osób spętanych łańcuchem, ubranych w pomazane czerwoną farbą futra i w maski zwierząt na twarzach.

W obchodach Dnia Bez Futra w 2007 roku uczestniczyły osoby ze 170 miast w Polsce, w tym roku akcja będzie miała mniejszy zasięg. Dzień Bez Futra obchodzony jest w Polsce od 1994 roku.

Rozmowa z Katarzyną Biernacką, prezesem Stowarzyszenia Empatia, organizatorem akcji Dzień Bez Futra

WP:
Joanna Stanisławska: Jaka jest idea obchodów Dnia Bez Futra?

Katarzyna Biernacka: Aby zastanowić się nad ideą Dnia Bez Futra, trzeba zadać sobie kilka pytań: czym jest naturalne futro? Miękkim, ciepłym okryciem na chłodne dni? Symbolem luksusu? A może końcowym produktem przemysłowej rzezi na niewinnych zwierzętach? Futro nie rośnie na drzewach - zanim stanie się towarem w sklepie, ktoś musi go zedrzeć z jego właściciela. Zwierzęta hodowane na futra - m.in. lisy, jenoty, norki, nutrie, króliki, szynszyle - przeżywają swoje krótkie życie na specjalnych fermach hodowlanych, budzących najgorsze skojarzenia z obozami zagłady. Futro jest potrzebne tylko zwierzętom, dla ludzi jest tylko zaspokojeniem kaprysu. W Dniu bez Futra uświadamiamy ludziom, z czym związane jest kupowanie futer naturalnych, sprzeciwiamy się hodowli i zabijaniu zwierząt na futra, promocji futer w mediach i popieramy wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra.

WP:

Od kiedy jest obchodzony w Polsce?

- Dzień Bez Futra został ustanowiony na IV Ogólnopolskim Kongresie "Teraz Ziemia" w 1994 roku przez działaczy nieformalnej grupy, zwanej Frontem Wyzwolenia Zwierząt. Empatia włączyła się w obchody w 2003 roku.

WP:

Jaki jest społeczny oddźwięk takich akcji, czy jest duże zainteresowanie?

- Społeczny oddźwięk jest najlepiej odczuwalny podczas zapisów uczestników Dnia Bez Futra, którzy zgłaszają się do nas po ulotki i plakaty. Na początku liczba uczestników była niewielka. Rekordowa liczba 170 miast przyłączyła się do obchodów Dnia bez Futra w 2007 roku.

WP: Można odnieść wrażenie, że od paru lat systematycznie spada zainteresowanie futrami naturalnymi (choć wciąż lansują je zagraniczni projektanci mody i pisma kobiece). Na polskich ulicach nie widać już tylu kobiet w norkach czy lisach. Czy to oznacza, że przemysł futrzarski się skurczył, że akcje odniosły skutek?

- Z pewnością można stwierdzić, że więcej osób dziś jest świadomych problemu. Wiedzą więcej na temat tego, co się kryje za futrem. Ale trudno mówić o skurczeniu się przemysłu futrzarskiego. W tej kwestii czeka nas jeszcze długa droga. Budując szerokie poparcie społeczne chcemy doprowadzić do zakazu hodowli zwierząt na futra. Chcemy pójść przykładem Austrii, Wielkiej Brytanii czy Chorwacji. WP:
Jak duży jest ten przemysł w Polsce?

- Rocznie w Polsce zabija się ok.1 mln zwierząt na futra. Według danych prof. Mariana Brzozowskiego z Zakładu Hodowli Zwierząt Futerkowych SGGW w Warszawie, Polska jest znaczącym w świecie producentem futer. Największe fermy, liczące nawet do 10 tys. samic norek, znajdują się w północno-zachodniej Polsce, fermy lisów mają przeciętnie około tysiąca samic. Ostatnio w duże fermy w Polsce inwestują też Holendrzy.

WP:

Jakie zwierzęta są zabijane najczęściej?

- Najpowszechniej hodowane na futra są norki (ok. 600 tysięcy rocznie w Polsce), potem lisy (ok. 250 tysięcy) i szynszyle (20 tysięcy). Na futra i mięso zabito w zeszłym roku króliki o łącznej masie 7873 ton.

WP:

Jak wygląda życie zwierząt w takich hodowlach?

- Nie trzeba raportów naukowych, wystarczy odrobina wyobraźni i empatii oraz proste porównanie lisa do średniej wielkości psa, a norki, królika czy szynszyli do kota domowego, by stwierdzić, że samo więzienie zwierząt w klatkach przez całe ich życie jest okrutne. Skutkuje zachowaniami świadczącymi o permanentnym stresie i cierpieniu: kręceniem się w kółko, gryzieniem własnego ciała, zjadaniem młodych.

WP:

Jak zwierzęta są zabijane?

- Metody zabijania tych zwierząt, dopuszczane przez polskie prawo, nie mają nic wspólnego z łagodną eutanazją wykonywaną na ciężko chorych zwierzętach domowych w gabinecie weterynaryjnym. Zwierzęta hodowane na futro zabijane są prądem elektrycznym, gazami spalin samochodowych, chloroformem, uderzeniem w tył głowy lub przez penetrację mózgu urządzeniem działającym mechanicznie.

WP:

Ile zwierząt musi zginąć, żeby powstało jedno futro?

- W zależności od tego, jakiego rodzaju to futro - 20 lisów, 35 królików, 60 norek, 200 szynszyli.

WP: Jednym z argumentów zwolenników naturalnych futer jest twierdzenie, że naturalne futro w przeciwieństwie do sztucznego jest przyjazne dla środowiska? Czy to prawda?

- Hodowli zwierząt na futra nie można nazwać inwestycją przyjazną środowisku. Zanieczyszczenie środowiska - odchody wymywane przez deszcz i wsiąkające w glebę mogą doprowadzić do jej skażenia. Również futro, zanim trafi do kuśnierza i na sklepowy wieszak, musi zostać oczyszczone i wygarbowane - chemikalia do tego używane są bardzo szkodliwe dla środowiska. Nie dość na tym, część zwierząt ucieka z hodowli. Jeśli uda im się zasiedlić pobliskie środowisko, często stanowią znaczne zagrożenie dla rodzimych gatunków. Wreszcie hodowle są niezwykle uciążliwym sąsiedztwem, mieszkańcy gdy tylko dowiedzą się o planach założenia fermy, zaczynaną protestować.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)