Igor Janke: Platforma targana konfliktami
Czy Jarosław Gowin zmieni Platformę? Dokona rozłamu? Stworzy nową siłę na prawicy? Dziennikarze uwielbiają wszelkie spekulacje o możliwych podziałach w partiach, bo są znudzeni wiecznym opisywaniem tego samego, jałowego boju miedzy Platformą i PiS.
27.04.2012 | aktual.: 08.05.2012 15:28
Platforma rzeczywiście jest dziś w trudnej sytuacji. W jednym z ostatnich sondaży obie partie niemal się zrównały w poparciu. PiS zapewne się wzmocni, po tym, jak Jarosław Kaczyński rozłożył na łopatki Zbigniewa Ziobro podczas demonstracji w obronie telewizji Trwam. PJN praktycznie nie istnieje, więc ci, którzy nie chcą Tuska i jego ekipy a nie mają lewicowych poglądów do wyboru mają tylko PiS.
Czar premiera przestał działać. We wszystkich badaniach wizerunkowych ma coraz niższe notowania, niemal zbliżone do wyników Jarosława Kaczyńskiego, a prezes PiS jak wiemy był niemal zawsze liderem w gromadzeniu „negatywnego elektoratu”, czyli ludzi, którzy go nie akceptują.
Jeszcze do niedawna, kiedy ludzie narzekali na rząd, krytykowali go za nieróbstwo albo błędy, chwalili premiera. Donald Tusk ciągnął rząd, ciągnął Platformę, jego urok osobisty, umiejętność dopasowania się do każdej sytuacji, wyczuwania nastrojów, powodowały, że nawet kiedy rząd miał wpadki, nikt nie kwestionował jego pozycji. Tusk po prostu był lubiany i wyborcy byli mu wstanie wiele wybaczyć.
Wygląda na to, że ten czas mamy za sobą. W ostatnich wyborach ci, którzy oddali głos na Platformę, nie robili tego z entuzjazmem, raczej z musu, z poczucia, że nie ma innego wyjścia. Mówili: no dobra, jeszcze raz zagłosujemy na was, bo nie lubimy PiS, ale zacznijcie reformować, dokończcie te drogi, dworce i stadiony. Dajemy wam jeszcze szansę.
Po kilku miesiącach okazało się, że zamiast reform mamy wpadkę za wpadką, wielki bałagan w wielu dziedzinach, a teraz już widać, że to, co miało być zakończone przed Euro2012, zakończone nie będzie. Nawet do Warszawy nie będzie można dojechać po ludzku, co obiecywano po wielokroć. Tylko ze stadionami się udało. To jednak bardzo niewiele.
Wyborcy są więc rozżaleni. Politycy Platformy, zwłaszcza ci, którzy dostali się do parlamentu z dalszych miejsc, zdają sobie sprawę, że następnym razem mogą nie wejść do sejmu. I oni zastanawiają się, co robić dalej. Niektórzy już przeskoczyli do Palikota. Na to nałożyły się napięcia wewnątrz Platformy w sprawach światopoglądowych.
Zaskakująco rośnie w siłę Jarosław Gowin, który zaczął mówić coraz bardziej twardym językiem. Wygląda na to, że poczuł się pewniej. Jest dobrze postrzegany, więc Donaldowi Tuskowi trudno byłoby go dziś wyrzucić z rządu. Gromadzi wokół siebie coraz więcej konserwatystów w partii a jego partyjna przeciwniczka - Joanna Rajewicz-Gajewska postanowiła także podgrzewać ten konflikt, by przy okazji wylansować się na lewicową liderkę w PO. Niby nic nowego, w Platformie były już takie spory i napięcia. Ale tym razem partia jest w trudniejszej sytuacji, napięcia silniejsze i emocje rosną.
Czy może dojść do rozłamu w Platformie? Tych, który na to liczą, muszę rozczarować: w najbliższych miesiącach nie ma na co liczyć. Gowin nie jest samobójcą. Wielu dziś kalkuluje, czy stanie się to za rok albo dwa? Teoretycznie mają rację, ale polska polityka jest tak zmienna i nieprzewidywalna, że mówienie o tym, co będzie za rok, jest wróżeniem z fusów. Jeszcze długo Platforma, targana konfliktami, będzie grała razem.
Igor Janke dla Wirtualnej Polski