Iga Świątek. Jak wygląda jej życie poza kortem?
Iga Świątek ma zaledwie 19 lat, a już jest autorką największego sukcesu w historii polskiego tenisa. W wywiadzie dla Sportowych Faktów opisała nie tylko swoje przeżycia związane z triumfem na kortach Rolanda Garrosa. Mówiła też m.in. o poświęceniu i rodzicach.
10 października tenisowy świat należał do niej. Po świetnym meczu i niesamowitym turnieju, w którym nie straciła ani jednego seta, Iga Świątek sięgnęła po pierwszy w historii polskiego tenisa puchar Wielkiego Szlema.
Jej grą zachwycali się eksperci na całym świecie, podkreślając wielką wszechstronność młodej zawodniczki. Dynamika, czytanie gry, moc uderzeń, a kiedy trzeba zwolnienie tempa i wrzucenie piłki tuż za siatkę na pole przeciwniczki oraz gromkie "Jazda!" po zdobyciu punktu - to wszystko pokazała Iga na korcie. W wywiadzie z Pawłem Kapustą dla Sportowych Faktów opowiedziała jednak, jak wygląda jej życie poza kortem.
Iga Świątek o wielkich emocjach
Zwyciężczyni French Open zdradziła, że po swoim triumfie była niezwykle zmęczona, ale było w niej również mnóstwo niepewności i pytań o przyszłość. - Sukces, jakiego w Polsce w mojej dyscyplinie nie osiągnął jeszcze nikt, sprawił, że stałam się bardziej popularna. Zainteresowanie mediów jest o wiele większe. Nie wiedziałam, jak Polska przywita mnie po moim powrocie. Obawiałam się tego trochę, bo to dla mnie nowa sytuacja. Nie wiedziałam, co się wydarzy, a jestem osobą, która lubi mieć wszystko pod kontrolą - powiedziała.
Świątek podkreśliła również, że choć zainteresowanie, z jakim spotkała się po wygranej Wielkiego Szlema jest męczące, to nie czuje z tego powodu irytacji. - Naprawdę doceniam, że w ostatnich dniach w kraju jest tak ogromne zainteresowanie tenisem. Mam świadomość, że moja wygrana w Paryżu może kogoś zainspirować, więc nie mogę zmarnować takiej okazji - stwierdziła.
Iga Świątek o poświęceniach
Tenisistka z Raszyna podzieliła się również planem dnia, według którego funkcjonuje w okresach przygotowawczych do turniejów. Podkreśliła, że taka intensywność oznacza niewiele wolnego czasu na spotkania ze znajomymi.
- W okresie przygotowawczym, podczas przerwy koronawirusowej, wstawałam o 8, jadłam śniadanie, o 9:30 zaczynałam rozgrzewkę. Od 10 do 12 grałam. Później prysznic, obiad, powrót do domu około 13:30. O 15 jazda na kolejny trening, ogólnorozwojowy albo technikę tenisa. Od 15:30 do 17:30 czas na korcie albo na siłowni. Później rozciąganie. W domu o 19:30 i dopiero chwila dla siebie. Zresztą, wieczorami zawsze pojawiają się inne aktywności - media, konsultacje lekarskie. Do tego trzy razy w tygodniu praca z fizjoterapeutą, odnowa biologiczna - wyliczała Świątek. - Poświęceń było sporo, ale z drugiej strony robię coś, co uwielbiam. Moje szczęście polega na tym, że znalazłam pracę, którą kocham. No, może poza momentami, w których gra mi nie idzie i nie chcę być już na korcie - dodała.
Iga Świątek o autorach sukcesu
Choć ostatecznie to Iga wychodzi na kort i rozgrywa mecze na najwyższym światowym poziomie, to jest w pełni świadoma, że sukces, jaki osiągnęła, nie jest wyłącznie jej dziełem. Po raz kolejny tenisistka wspomniała o roli swojego ojca w budowaniu jej kariery.
- Nie byłyśmy dziećmi rzuconymi samopas, zawsze czekał na nas po szkole, by nas przewieźć na drugą stronę Warszawy na trening. Jemu zawdzięczam najwięcej. Mama z kolei nie ma bezpośredniego, dużego wpływu na moją sportową karierę. W tym temacie zawsze stała trochę z boku. Należy tylko do mojego życia prywatnego - wyjawiła Świątek.
Zawodniczka podkreśliła również znaczenie współpracy z psycholożką Darią Abramowicz. - Daria bardzo dobrze mnie zna. Oprócz tego, że jest psychologiem i potrafi "czytać w myślach", to my się po prostu rozumiemy bez słów. Jest dla mnie ogromnym wsparciem. Wiem, że nawet jeśli o godzinie 23 będę się źle czuła, mogę zadzwonić do Darii, a ona mi na pewno pomoże. Zresztą, nie tylko Daria, ale wszyscy członkowie teamu oprócz wsparcia typowo merytorycznego dają mi poczucie stabilności - podkreśliła.