Idzie nowe - Olejniczak niemalowany
Byłoby najlepiej, gdyby szefem Sojuszu
został Olejniczak. A sekretarzem generalnym pozostał Marek Dyduch
- powiedział "Gazecie Wyborczej" przed konwencją jeden z baronów. Olejniczak
czuje się jednak dość silny, by zmienić jedno i drugie. Na
sekretarza wskazał swego rówieśnika Grzegorza Napieralskiego.
31.05.2005 | aktual.: 31.05.2005 07:22
Po stronie nowego szefa partii był instynkt samozachowawczy działaczy. Przez ostatnie dwa lata Sojuszem kierowali niemal wszyscy "ważni": Leszek Miller, Krzysztof Janik, Józef Oleksy. A partia wciąż traciła poparcie. Nie pomógł jej nawet wzrost gospodarczy. Sojusz w dół ciągnął kamień afer, podziały na lewicy, wewnętrzne spory "starych" liderów... - pisze "Gazeta Wyborcza".
Wybrano Olejniczaka, by uciec od przeszłości. Dać sobie szansę na "nowy początek". SLD jest pierwszą partią, na czele której stanęła generacja nieuwikłana w PRL w historyczne spory - mówi Janik, mając na myśli nie tylko 31-latka Olejniczaka, ale także Napieralskiego.
Wybór Olejniczaka daje szansę na współpracę od socjalliberała Piechoty po Unię Lewicy. Jeśli nie dziś, to po wyborach. I szansę na taką lewicowość, która nie szkodzi gospodarczemu wzrostowi - podsumowuje jeden ze zwolenników nowego lidera. Czy ten wybór oznacza przełom w stosunkach z SdPl, za wcześnie przesądzać. Marek Borowski nazywa go "małym krokiem w dobrą stronę". Wydaje się bardziej zakłopotany niż zadowolony. Olejniczak psuje Socjaldemokracji propagandową kliszę: uczciwe SdPl kontra skorumpowane SLD - dodaje "Gazeta Wyborcza". (PAP)