ŚwiatIch żony umierały w samotności, a dzieci w domach dziecka

Ich żony umierały w samotności, a dzieci w domach dziecka

Ich żony umierały w samotności, a synowie i córki w domach dziecka. Dla Stalina czy
Trockiego nie istniała cena, której nie warto było zapłacić za zwycięstwo.

Ich żony umierały w samotności, a dzieci w domach dziecka
Źródło zdjęć: © PAP

23.09.2009 | aktual.: 25.09.2009 15:00

Nieodżałowana Kato

Młody Józef Dżugaszwili był najbardziej znanym działaczem partii bolszewickiej na Kaukazie. Ten syn gruzińskiego szewca organizował zamachy na banki i pociągi z pieniędzmi (tak zwane ekspropriacje). Nieustannie ukrywał się przed policją. Tryb życia, jaki wiódł, z pewnością nie ułatwiał założenia normalnej rodziny. Wiosną 1905 r. Dżugaszwili trafił w Tyflisie do mieszkania zajętego przez trzy dziewczęta; wszystkie były siostrami jego przyjaciela Aloszy Swanidzego. Aleksandra, Maria i Jekatierina; ta ostatnia – zwana popularnie Kato – była piękną brunetką. Towarzysz Soso (jak wtedy nazywano Stalina) od razu zwrócił uwagę na czarującą krawcową. Kato była zafascynowana jego osobowością, urzeczona niebezpiecznym trybem życia i ideałami. Nie mogła wiedzieć, że właśnie ideały Stalina wkrótce będą kosztowały ją bardzo wiele.

Kato miała silną osobowość, chciała ślubu cerkiewnego i postawiła na swoim, choć Dżugaszwili był ateistą. Przy małżonce Stalin zmieniał się w czułego, łagodnego i troskliwego męża. Kato zaś szybko przekonała się, jak trudno żyć u boku rewolucjonisty.

Kiedy angażował się w pracę, znikał na parę dni. Poza domem prowadził niebezpieczne i brutalne życie; wkrótce miało ono się stać również częścią życia jego żony. Kiedy Stalin ukrywał się w górach, Kato została aresztowana; była wtedy w piątym miesiącu ciąży. W areszcie spędziła około dwóch miesięcy; niedługo po zwolnieniu, w marcu 1907 r., urodziła syna Jakowa. Według wszelkich relacji, Stalin był niezwykle czuły dla swego pierworodnego, jednak obowiązki partyjne zawsze brały górę nad rodzinnymi. Młody Dżugaszwili rozpoczął pracę na terenie Baku, a rodzinę umieścił w niewielkiej wsi na przedmieściach. Po latach wspominał: „Były okresy, że nie wracałem do domu na noc. Mówiłem jej, żeby się nie martwiła, a kiedy wracałem, siedziała w tym samym miejscu. Czekała na mnie całą noc”. Jako rewolucjonista czuł się zwolniony z normalnych obowiązków ojca rodziny. Kato uznała, że można kochać człowieka i wybaczyć mu wszystko w imię ideałów, które nosi w sobie.

Stan zdrowia Jekatieriny poważnie się pogorszył. Jej rodzina prosiła Stalina, aby zawiózł ją z powrotem do Tyflisu, ten jednak zwlekał. W październiku Kato opadła z sił na tyle, że mąż pojechał z nią do rodzinnego domu. Zaraz potem pospieszył z powrotem do Baku. Osłabiona, niedożywiona, wyczerpana Kato zaraziła się tyfusem. Stalin powrócił, aby jej doglądać. Nie odstępował od łóżka na krok. Bez rezultatu; 22-letnia Kato zmarła 22 listopada 1907 r. Według relacji – Stalin „był zdruzgotany, płakał, że nie udało mu się jej uszczęśliwić”. W obawie o życie towarzysze zabrali mu broń. Podczas pogrzebu Soso stracił panowanie nad sobą. Rzucił się do grobu za trumną. Żałobnicy musieli go wyciągać. Pod koniec uroczystości Stalin zauważył kilku tajnych agentów Ochrany, a ponieważ był wtedy poszukiwany, przeskoczył przez płot i uciekł z pogrzebu własnej żony. Ośmiomiesięczny Jakow został z rodziną matki. Ojciec prawie go nie odwiedzał, nie widzieli się dziesięć lat. Porzucona Aleksandra

Lew Trocki był przekonany, że los przeznaczył go do wielkości. Już jako uczeń gimnazjum zaangażował się w działalność ruchu rewolucyjnego. Jako członek Południoworosyjskiego Związku Robotniczego został aresztowany w styczniu 1898 r. W odeskim więzieniu spędził dwadzieścia miesięcy, czekając na proces. Skazano go na cztery lata zesłania. Zanim znalazł się na Syberii, osiemnastoletni Lew poprosił o zezwolenie na ślub. Władze więzienia się nie sprzeciwiły.

Jego wybranką była Aleksandra Sokołowska, którą aresztowano i osadzono w tym samym zakładzie jako działaczkę socjalistyczną. Poznali się i zakochali podczas działalności konspiracyjnej. Oczytany, niezwykle inteligentny Trocki, obdarzony wspaniałymi niebieskimi oczami, musiał imponować tej młodej kobiecie. Dla Aleksandry zerwał stosunki z rodzicami, którzy nie chcieli słyszeć o tym związku. W listach Lew nazywał ją pieszczotliwie Szureczką; pisał o kłótni z matką: „Doszło do okropnej sceny. Spotkanie zakończyło się całkowitym zerwaniem – no i dobrze, nie sądzisz?”. Siedząc w tym samym więzieniu, pisał do niej czułe listy: „Szureczka, gdy będziesz szła na spacer, powiedz coś, bym mógł cię usłyszeć. Chciałbym cię zobaczyć (...). Syberia będzie najlepszą próbą naszych uczuć. Tam będziemy szczęśliwi”. Trocki nie mógł wiedzieć, że będzie to próba, której on nie zda.

Bez wątpienia było to małżeństwo zawarte z miłości; mieli już dziecko, urodzoną w 1900 r. córkę Zinaidę. Lew poświęcił dla tego uczucia stosunki z rodzicami. Jednak w swej autobiografii poświęca swej żonie jeden akapit: „Jej wierność idei socjalizmu i całkowity brak ambicji osobistych były źródłem autorytetu. To, co robiliśmy, bardzo nas do siebie zbliżyło”. Wygnanie na dalekiej północy Trocki spędzał na lekturze i pisaniu. W 1902 r. dowiedział się, że jego artykuły dotarły do wydawanej przez Lenina „Iskry” i zostały tam dobrze przyjęte... Chciał uciec, męczyła go bezczynność. Wierzył, że jego miejsce jest w Petersburgu albo na zachodzie Europy. Powiedział Aleksandrze, że planuje ucieczkę... sam! Właśnie przyszła na świat ich druga córka, Nina. Szureczka nie protestowała. Miała zostać sama z dwójką małych dzieci w syberyjskiej głuszy. Dlaczego więc zgodziła się na samotną ucieczkę męża?

W jej oczach Lew był geniuszem i rycerzem rewolucji. Nie miała prawa stawać na drodze jego przeznaczenia. Sam Trocki chciał działać na rzecz socjalizmu, szczęście rodzinne stało na drugim planie. I rzeczywiście, w lutym 1902 r. Trocki zbiegł, posługując się fałszywymi dokumentami. Aleksandra na pożegnanie powiedziała mu: „Jedź, czeka cię wielka przyszłość”. Sama poświęciła wszystko, swoje małżeństwo i córki. Nie mogła mieć żadnej nadziei na połączenie z mężem. Na Zachodzie Trocki całkowicie poświęcił się pracy partyjnej. Wkrótce ożenił się po raz drugi; jego wybranką była Natalia Siedowa, również działaczka partyjna. Z pierwszą rodziną, nawet po zwycięstwie rewolucji 1917 r., nie utrzymywał stałych kontaktów. Córki Zina i Nina widywały go okazjonalnie. Ojciec nie brał udziału w ich wychowaniu, ale od czasu do czasu posyłał im życzenia urodzinowe.

Kiedy Stalin doszedł do władzy, a Trocki stał się w Związku Sowieckim wrogiem publicznym numer jeden, rodzina nie mogła przypuszczać, jak tragiczny los ją czeka. Dwie córki z pierwszej matki i dwóch synów z drugiej – wszyscy zapłacili wysoką cenę za posłannictwo swego ojca. Najmłodsza, Nina, zmarła na gruźlicę w 1928 r., kiedy Trocki był na zesłaniu. Jej mąż został aresztowany, a następnie rozstrzelany. Córka Niny, Wolina, trafiła do sowieckiego sierocińca w wieku trzech lat, jej los pozostaje nieznany. Starsza z sióstr, Zina, żyła w biedzie w atmosferze moralnego terroru, napiętnowana jako córka Trockiego i wyrzutek. NKWD aresztowało jej męża, a synek Wsiewołod ciężko chorował. Władze sowieckie pozwoliły jej wyjechać do Turcji do ojca, który przebywał tam na wygnaniu. Ale czuła się niekochaną córką, była samotna. Pojawiły się objawy depresji i napady histerii. Nie zachowały się ślady korespondencji między Lwem a Ziną; dzieliła ich bariera nieporozumienia.

W lutym 1932 r. rząd sowiecki pozbawił obywatelstwa Trockiego i całą jego rodzinę. Najstarsza córka nie miała dokąd wrócić. W styczniu 1933 r. po odprowadzeniu syna do sąsiadów – odkręciła gaz. Małego Wsiewołoda adoptował syn Trockiego z drugiego małżeństwa Lew Siedow. Aleksandra, drugie dziecko Ziny, kiedy osiągnęła pełnoletność, została skazana i zesłana w głąb Związku Sowieckiego. Tragedię pierwszej rodziny Lwa przypieczętował los pierwszej żony – Aleksandry. W 1935 r. skazano ją na pobyt w obozie pracy, z Syberii już nie wróciła. Siostra Trockiego Olga przeszła gehennę: więzienia, zesłania i łagry; rozstrzelano ją w 1941 r. Jego starszy brat Aleksander zniknął na dobre w kazamatach NKWD podczas wielkiej czystki.

Osadzona Zosia

Feliks Dzierżyński poświęcił dla sprawy równie dużo jak Stalin i Trocki. Urodzony w szlacheckiej rodzinie, wychowany w patriotycznej atmosferze, szybko nawrócił się na socjalizm. Zanim jednak to się stało, zdarzył się wypadek, który pozostawił po sobie ślad do końca jego życia. Nastoletni Feliks z bratem Stanisławem wzięli dla zabawy rewolwer ojca. Przypadkowo postrzelili młodszą siostrę Wandę. Dziecko zmarło. Nigdy nie wyjaśniono, czyja ręka ją zabiła, Stanisława czy Feliksa. Dorastający Dzierżyński wyjechał na nauki do Wilna, tam związał się z kołami socjaldemokratów. Pochłonęła go praca konspiracyjna i służba rewolucji. W jednym z listów pisał: „Nie wolno mi kochać nawet Boga. Wyświęcono mnie na inne kapłaństwo, powołano do innego kochania”. Sądził, że ma kochać całą ludzkość. Jako jeden z założycieli (pseudonim Józef) Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) trzykrotnie został skazany na syberyjską katorgę, trzykrotnie uciekał. Na zesłaniach w sumie spędził pięć lat, a ponad sześć w różnych
więzieniach, między innymi w Cytadeli Warszawskiej. W dzienniku zapisał: „Życie wymaga przezwyciężania naszych uczuć i podporządkowania ich rozsądkowi”.

Dzierżyński wiązał się z kobietami, które podzielały jego ideały. Na dobre Feliks zakochał się w młodszej od siebie Zofii Muszkat, córce znanego działacza socjalistycznego. Stanowili typowy związek partnerski dwojga rewolucjonistów, łączyła ich wspólna idea. Nawiązało się między nimi gorące uczucie. Kiedy Feliks odsiadywał kolejny wyrok w X Pawilonie Cytadeli, pisał do Zosi miłosne listy. Był poszukiwany, spotykali się więc potajemnie. Pobrali się w Krakowie, w kościele (!) św. Mikołaja, w listopadzie 1910 r. Miesiąc miodowy nie trwał długo. Kilka tygodni po ślubie towarzysz Józef wysłał swoją żonę z nielegalnymi materiałami do Warszawy. Zosia wpadła, była wtedy w trzecim miesiącu ciąży. Osadzono ją w żeńskim więzieniu nazywanym Serbią.

Feliks i Zosia nie mogli przypuszczać, że zobaczą się dopiero za osiem lat. W więzieniu w 1911 r. na świat przyszedł ich syn Jasiek. Sąd skazał Zofię na dożywotnie zesłanie na Syberię. Ponieważ małe dziecko nie wytrzymałoby trudów podróży, Jasiek został oddzielony od matki i trafił do domu dziecka. Zosię wkrótce wywieziono. Jej mąż również siedział w więzieniu na Pawiaku, tam po raz pierwszy zobaczył fotografię syna. Skazano go na ciężkie roboty. Wywieziono do Orła, a potem do Moskwy, tam zastała go rewolucja. Wyszedł na wolność w marcu 1917 r.

Dzierżyńskiego pochłonęły wydarzenia polityczne. Partia bolszewicka sięgała po władzę. Choć nie miał wiadomości o synu, a żona przebywała na Syberii, uznał, że jest bardziej potrzebny w Moskwie i Petersburgu. Jasiek źle znosił pobyt w domu dziecka, był chory i zaniedbany. Szczęśliwie trafił potem do stryja Zofii. To pewnie uratowało mu życie.

Zofia wróciła ze wschodu w 1918 r. i po niemal ośmiu latach połączyła się z mężem. Nawiązali kontakt z Jaśkiem, ojciec przysyłał pieniądze na jego utrzymanie. Listy do syna są niezwykle ciepłe, zakończone zwykle „Twój Tatuś Felek”. Po raz pierwszy zobaczył Jaśka kilka miesięcy później, kiedy sprowadzono go do Moskwy. Rodzina Dzierżyńskich zajęła mieszkanie na Kremlu. Feliksa zwykle nie było w domu, rewolucja go potrzebowała. Stojąc na czele CzeKa, większość czasu spędzał w swym gabinecie na Łubiance. Na biurku trzymał zdjęcie Jaśka; na tym samym biurku podpisywał wyroki śmierci na kolejnych „wrogów ludu”. Zdradzona Polina

Wiaczesław Mołotow był najwierniejszym sojusznikiem Stalina. Na Kremlu pełnił funkcję stróża bolszewickiej doktryny i surowości. Ten syn drobnego kupca został rewolucjonistą w wieku 16 lat. Ożenił się z Poliną Karpowską, zwaną też Żemczużyna, czyli Perła. Pochodziła z żydowskiej rodziny; była odważna, inteligentna i niezależna, wielbiła Stalina. Mołotow – nazywany pieszczotliwie Wiacze – surowy i zdyscyplinowany, w listach nazywał ją Ukochaną Polinką i zapewniał: „Należę do Ciebie ciałem i duszą”. Wielki terror nie ominął także rodzin najwyższych przedstawicieli partyjnych. Ten czas wystawił na próbę ich lojalność; musieli wybierać, co jest ważniejsze: lojalność wobec partii czy wobec najbliższych. Żony dygnitarzy pełniły dla Stalina rolę zakładników za ich dobre sprawowanie.

Pierwsze ostrzeżenie dla Poliny przyszło w sierpniu 1938 r. Biuro Polityczne oskarżyło ją o nielojalność; postawiono wniosek o wykluczenie jej z Komitetu Centralnego. Podczas głosowania Mołotow umył ręce, wstrzymał się od głosu, nie przemówił w jej obronie. Ponieważ Wiacze wykazał się lojalnością, Polinę jeszcze oszczędzono.

Już po wojnie, w 1948 r., do Moskwy przybyła jako ambasador Izraela Golda Meir. Spotkała się z Poliną. Stalin był wściekły. Uznał to za demonstracyjną nielojalność, bał się, że radzieccy Żydzi staną się piątą kolumną. Na początku grudnia osobiście poinformował Mołotowa o winie żony. „Czas, abyś się z nią rozwiódł” – powiedział. Wiacze się zgodził. Kiedy powiedział Polinie o zarzutach, jakie jej postawiono (związki z żydowskimi nacjonalistami), zapytała męża: „Jak mogłeś w to uwierzyć?”. W końcu jednak wzięli rozwód. Kiedy rozpatrywano sprawę jego żony na posiedzeniu Politbiura, Wiacze, tak jak dekadę wcześniej, wstrzymał się od głosu. Kilka dni później w liście do Stalina napisał: „Popełniłem błąd. Po przemyśleniu całej sprawy, głosuję ZA wykluczeniem Żemczużyny z partii”; zaraz potem oświadczył, że „był i zawsze będzie wiernym uczniem Stalina”. Polinę aresztowano w styczniu 1949 r., skazano na pięć lat zesłania. Zwolniono ją po śmierci Stalina.

Żony radzieckich dygnitarzy płaciły wysoką cenę za lojalność swoich mężów wobec bolszewickiej doktryny. Kiedy w samym apogeum wielkiej czystki w kręgu podejrzanych NKWD znalazła się żona marszałka Siemiona Budionnego, Olga – Stalin zagadnął marszałka: „Nie zauważyłeś wroga obok siebie. Dlaczego ci jej żal?”. Olgę skazano na osiem lat więzienia. W pojedynczej celi postradała zmysły.

Tomasz Targański

rodzinarosjarewolucja
Zobacz także
Komentarze (0)