Ich celem było bydło - zginęło co najmniej 40 osób
Co najmniej 40 osób zginęło w Sudanie Południowym w wyniku ataku uzbrojonych w karabiny wojowników, których celem była kradzież bydła - podaje BBC News powołując się na oficjalny komunikat władz. Według innych źródeł, ofiar śmiertelnych może być nawet 100.
Ataki na wioski należące do plemienia Luac Jang w stanie Warrap zaczęły się już w sobotę - za zabójstwa i kradzieże odpowiada zbrojna milicja z sąsiedniego stanu Unity. - Ta grupa została uzbrojona przez rząd w Chartumie - oskarżył władze północnego Sudanu Alison Manani Magaya, minister spraw wewnętrznych Sudanu Płd. - Liczba rannych wciąż nie jest dokładnie znana, ale zabrali ze sobą mnóstwo sztuk bydła - dodał.
Sudan Płd. uzyskał niepodległość 9 lipca 2011 r. po latach wojny domowej między arabską północą i chrześcijańsko-animistycznym południem. W granicznym rejonie jednak nadal trwają walki. Jednym z największych wyzwań dla najmłodszego na świecie państwa jest rozbrojenie ludności cywilnej.
W rejonie tym żyje ponad 200 grup etnicznych. Każda z nich posługuje się własnym językiem i ma odrębną tradycję. Bydło jest najważniejsze dla wielu z nich, gdyż to jedyna lokata kapitału i gwarant posiadania rodziny. Żona kosztuje średnio 40 krów. Dlatego w wielu społecznościach uprowadzanie bydła należy do tradycji. Podczas tych akcji porywane są również dzieci.
Jak podaje BBC News, sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował do władz obu krajów, aby doszły do porozumienia w sprawie podziału zysków z wydobycia ropy naftowej na południu, co jest główną kością niezgody.
- Sytuacja w Sudanie i Sudanie Południowym osiągnęła punkt krytyczny. Jest to główne zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa w regionie - powiedział Ban Ki Mun na szczycie Unii Afrykańskiej w stolicy Etiopii Addis Abebie.