I zdarzył się cud. Ogromna pomoc dla Danusi i jej niepełnosprawnej córki
Danusia od lat mieszka z niepełnosprawną córką w rozpadającym się domu bez toalety, ciepłej wody oraz ogrzewania. Niebawem ich los się jednak odmieni. Wszystko dzięki czytelnikom Wirtualnej Polski, którzy po publikacji naszego reportażu wpłacili na poprawę warunków życia rodziny ponad 110 tysięcy złotych.
07.06.2021 10:37
Danusia mieszka w Ożumiechu, małej wiosce położonej na północ od Warszawy. Bohaterka reportażu "Jeszcze będzie lepiej, córciu" wychowała samotnie czwórkę dzieci. Najmłodsza córka, Longina, która ciągle mieszka z mamą, choruje na zespół Downa.
Życie na krawędzi
Kobiety od lat żyją w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Brak toalety, ciepłej wody, centralnego ogrzewania, odpadający tynk, nieszczelne okna - to rzeczywistość Danusi i jej córki.
Rodzina bardzo wiele wycierpiała. Po zdiagnozowaniu u Loni choroby chciano umieścić ją w domu dziecka, ponieważ domownicy żyli na skraju ubóstwa. Potem zachorował również syn Danusi, Marek - stwierdzono u niego schizofrenię. Dziś zamieszkuje on w domu pomocy społecznej.
- Mam swoje lata. Proszę mi wierzyć, ja już o niczym nie marzę, tylko myślę o tym, żeby dzieci miały jak najlepiej. Modlę się o to każdego dnia. Tyle dobrze, że załatwiłam opiekę. Marek w ośrodku, a córka z Olsztyna obiecała, że gdybym umarła, weźmie Lonię do siebie. Już to uzgodniłyśmy, tam przecież też można jeździć na terapię. Longina nie zostanie sama, to najważniejsze. Ale kamień z serca wcale nie spadł i spokojnie nie zasypiam. Martwię się, jak chora córka da sobie radę, kiedy mnie zabraknie - opowiadała Danusia Wirtualnej Polsce.
Żadne słowa nie oddadzą wdzięczności
Od kilku tygodni prowadzona jest zbiórka zorganizowana przez pracowników pobliskiego domu pomocy społecznej, którzy postanowili pomóc Danusi. Środki zostaną przeznaczone na remont domu. Przed publikacją naszego reportażu, który ukazał się w piątek, udało się zgromadzić 27 tysięcy złotych. Tymczasem przez długi weekend czytelnicy Wirtualnej Polski wpłacili na rzecz Danusi ponad 110 tysięcy. Bohaterka nie kryje wzruszenia.
- Dziękuję z całego serca! Nawet nie wiem, jak składać te podziękowania, bo słowa nie oddają mojej wdzięczności. Zamówiłam nawet mszę w Częstochowie za wszystkich ludzi, którzy zdecydowali się mi pomóc. Odbędzie się 16 czerwca o godzinie 7:00. Teraz mogę już spać spokojnie. Nie spodziewałam się tego, co się wydarzyło w weekend. Kiedy zobaczyłam, ilu ludzi mi pomogło, ruszył cały potok łez. Jeszcze raz dziękuję wszystkim czytelnikom - mówi Danusia łamiącym się głosem.
- A jeśli ktoś zechciałby mnie odwiedzić, serdecznie zapraszam na jakiś drobny poczęstunek! Lonia niewiele rozumie, ale mocno ją przytulę i powiem, że niedługo jej los się odmieni. Do teraz mam dreszcze z emocji - dodaje.
Zaskoczenia nie kryje też Marcin Sachmaciński, pracownik domu pomocy społecznej w Przasnyszu i pomysłodawca zbiórki. - Po prostu szok i niedowierzanie. Jesteśmy bardzo wdzięczni, niektórzy z nas nie potrafili powstrzymać łez. Kiedy pojawił się artykuł, wszystko nagle ruszyło w niesamowitym tempie. Myśleliśmy na początku, że wystąpił jakiś błąd i licznik źle pokazuje - śmieje się Sachmaciński.
Jak zaznacza, nic nie stoi już na przeszkodzie, aby wkrótce ruszył remont domu Danusi. Kobieta wspominała podczas realizacji reportażu, że skoro tyle lat nikt jej nie pomagał, pozostało czekanie na mały cud.
- Ten cud właśnie się wydarzył - kończy Danusia.