Hurtownik karpiowi nie przepuści
Gdyby hurtownicy i sprzedawcy nie śrubowali cen, płacilibyśmy za wigilijną rybę ok. 5 zł/kg. "Fakt" przeprowadził śledztwo. Kilogram żywego karpia wart jest 5 zł, a my
kupujemy go aż za 10 zł. Dlaczego? Bo hurtownicy i pośrednicy zdzierają z
nas, by nabić swoje portfele.
21.12.2004 | aktual.: 21.12.2004 07:25
Tropiliśmy ceny karpia, najpopularniejszej ryby w zbliżające się święta. Co odkryliśmy? Każdy pośrednik winduje cenę ryby o 2-3 zł na kilogramie. Tym sposobem, od momentu wyłowienia do usmażenia jej czy ugotowania, cena rośnie o 100 procent! I zamiast 5 zł za kilogram karpia płacimy w sklepie co najmniej 10 zł.
Pojechaliśmy do stawu hodowlanego pod Warszawą. Ruch w interesie aż miło. Pod hodowlę podjeżdżają samochody chłodnie, płacą za kilogram karpia po 5 zł, ładują nim swe samochody chłodnie i ruszają w trasę. Samochód pana Henia jest jednym z mniejszych. Nic dziwnego, bo pan Henio sam sprzedaje ryby na bazarze, ale już po 8-9 zł/kg.
- Z czegoś trzeba żyć, poza tym ryba towar krótkoterminowy - po kilku dniach nadaje się już tylko do wyrzucenia, jakoś trzeba straty zwrócić - tłumaczy. Pan Jan przyjeżdża wielką ciężarówą. On zawozi karpia do sklepów. Sprzedaje je po ok. 7 zł/kg. Taniej niż pan Henio, ale za to w większej ilości, więc zarobek i tak jest duży. Ale sprzedawca też zarobić musi, więc dokłada swoje 2-3 zł za kilogram. Tym sposobem my w sklepie płacimy 9-10 zł za kilogram karpia, który jest wart nie więcej niż 5 zł.
W dodatku to cena za karpia żywego, najtańszego. Wypatroszony kosztuje już co najmniej 12 zł, a filety (bez wnętrzności, głowy i ogona) - ok. 14 zł. To skandal! Gdyby karp był tańszy, kupowalibyśmy go o wiele częściej, nie tylko na Wigilię. A tak jemy ryb najmniej w Europie, cztery razy mniej niż mięsa. Bo gdzie sens kupowania ryby dwukrotnie droższej niż kurczak czy też w cenie wieprzowiny lub wołowiny?
Justyna Węcek