Human Rights Watch potwierdza: co najmniej 141 zabitych w Aleppo, połowa to dzieci
Co najmniej 141 osób zginęło w ubiegłym tygodniu w Aleppo w atakach rakietowych przeprowadzonych przez syryjską armię. Połowę ofiar stanowiły dzieci - potwierdza doniesienia syryjskiej opozycji organizacja Human Rights Watch.
26.02.2013 | aktual.: 26.02.2013 13:12
Agencja Associated Press informuje, że przedstawiciele tej organizacji pozarządowej byli na miejscu i potwierdzili, że na północne dzielnice Aleppo spadły co najmniej cztery pociski rakietowe wystrzelone przez reżim. HRW mówi o "eskalacji bezprawnych ataków na syryjską ludność cywilną".
Największe miasto Syrii jest areną zaciętych walk pomiędzy rebeliantami a stroną rządową od lata ubiegłego roku. Powstańcom udało się opanować duże obszary metropolii, ale część wciąż pozostaje w rękach sił prezydenta Baszara al-Asada.
Według HRW w każdym ubiegłotygodniowym ataku rakietowym w gruzach legło nawet do 20 budynków. Pociski spadły na dzielnice mieszkalne, nie było tam żadnych celów militarnych. - Kiedy myślisz, że już nie może być gorzej, syryjski rząd znajduje sposób, by intensyfikować taktykę zabijania - powiedział cytowany przez AP jeden z przedstawicieli organizacji.
HRW dotarła do świadków zdarzenia, rejestrów z miejscowego cmentarza, a także doniesień lokalnej opozycji. Szacunki mówią o 141 zabitych - wśród ofiar jest 71 dzieci. Jak można przeczytać w oficjalnym raporcie, wszystkie dowody przemawiają za tym, że reżim użył rosyjskich pocisków balistycznych Scud, wystrzelonych z bazy wojskowej pod Damaszkiem.
W ubiegłym tygodniu syryjski opozycjonista Abu Mudżahed tłumaczył, że używając tak potężnej broni jak Scudy siły reżimowe chcą zasiać strach wśród mieszkańców miasta i nastawić ich przeciwko bojownikom Wolnej Armii Syryjskiej.
Syryjski konflikt wybuchł w marcu 2011 roku i pochłonął już ok. 70 tys. ofiar. Przedstawiciele ONZ podkreślają, że zbrodni wojennych, w tym ataków na ludność cywilną, dopuszczają się obie strony.