Hulajnogą wokół pomnika. Protest po interwencji policji
Wokół pomnika jeździli na hulajnogach, rolkach i rowerach. Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko interwencji policji, która spisała dwójkę nastolatków za jazdę na hulajnogach po pomniku.
Do incydentu przy pomniku doszło w zeszłą sobotę. Wtedy to dwójka nastolatków jeździła na hulajnogach po warszawskim placu Piłsudskiego, jednak akrobacje wykonywali wskakując na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. I właśnie za to zostali przez policję wylegitymowani.
- Dwóch nastolatków kręciło się wokół pomnika, doszło do styku hulajnóg z pomnikiem smoleńskim - tłumaczył zajście na łamach "Wyborczej" Piotr Świstak z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Protest hulajnogowy
Inicjatorem happeningu był Robert Wagner. Akcję rozpoczął na Facebooku. "Hulajnogą wokół pomnika" - zatytułował wydarzenie. Udało się zebrać kilkanaście osób. Jeździły po placu obserwowane przez funkcjonariuszy policji. Z hulajnogą przyszedł też Jacek Wojciechowicz, były wiceprezydent Warszawy.
Jednak planu happeningu nie udało się zrealizować do końca. W zmierzeniach trasa przejazdów miała ciągnąć się od pomnika Lecha Kaczyńskiego do pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Ten drugi został jednak ogrodzony.
Organizator domyślał się, że może to być celowe działanie. - Nie wydaje mi się, że była potrzeba zamykania prawie całego placu. Myślę, że to pretekst, żeby utrudnić nam akcję - powiedział "Gazecie Wyborczej".
Jednak spora część placu, w tym pomnik, została ogrodzona z powodu próby generalnej przed niedzielnym wręczeniem sztandaru Pułkowi Reprezentacyjnemu Wojska Polskiego. Happening w okrojonej formie trwał około godziny.
Zobacz także: Jeździli hulajnogami po pomniku smoleńskim. Trzaskowski: zachowanie policji jest naturalne
Źródło: Gazeta Wyborcza/Twitter