Hubert H. przed sądem o "kmiotach Kaczyńskiego" i nalewce wiśniowej
Zakończyła się pierwsza rozprawa w procesie bezdomnego Huberta H. oskarżonego o znieważenie prezydenta. Sąd wyznaczył następny termin rozprawy na 5 grudnia. H. przyznał się do obraźliwych wypowiedzi i przeprosił za nie. Zaznaczył jednak, że był tak pijany, iż ich nie pamięta.
Stało się, jak się stało. Byłem pijany, szedłem z kolegą po alkohol. Policjanci nas zatrzymali, żeby spisać. Wkurzyło mnie to, bo tego dnia spisywany byłem już sześć razy. Jak człowiek idzie po dworcu bez biletu, to spisują go nawet jak jest trzeźwy - mówił sądowi skruszony H. Przepraszam pana prezydenta i policjantów, żałuję tego, co zrobiłem - dodał.
Na rozprawie zeznawali też policjanci. Podkreślali, że zdecydowali się wylegitymować Huberta H., ponieważ zachowywał się wulgarnie i głośno. Pamiętam tego pana - mówił jeden z nich. - Był bardzo agresywny, nie chciał pokazać dokumentów, używał wulgarnych słów. Pochwalił nam się, że opuścił właśnie więzienie - mówił policjant.
Słów, które wówczas padły, nie pamiętał. Sąd odczytał wcześniejsze zeznania policjanta, z których wynikało, że H., gdy zażądano od niego dokumentów, powiedział m.in.: Wy, kmioty Kaczyńskiego, czego się k... mnie czepiacie. Później skierował szereg obraźliwych słów pod adresem prezydenta, nie oszczędzając też jego brata. P... taki kraj, złodziei Kaczyńskich - zakończył.
Treść jego wypowiedzi policjanci zapisali w notatnikach służbowych, które w środę zostały odnalezione w archiwach (z tego powodu rozprawę przerwano na trzy godziny) i włączono do akt sprawy.
Nie pamiętam tych słów, ale tak mi powiedzieli policjanci. Pretensje miałem do policjantów, że spisują ludzi, jak nie mają biletu - tłumaczył H. Pytany przez sąd o powód pretensji do prezydenta Kaczyńskiego, powiedział: Odbiło mi po pijanemu. Ja np. głosowałem na Tuska. Nie byłem za prezydentem Kaczyńskim.
Powiedział, że nic nie pamięta, bo wypił sześć litrów nalewki wiśniowej z kolegą - Rosjaninem. A tak z pańskiego życiowego doświadczenia, ile procent alkoholu ma taka nalewka? - dopytywał się sąd. No, nie wiem, ze 12 procent - odpowiadał H.
Podczas przerwy w rozprawie w procesie bezdomnego Huberta H. sądowa policja zatrzymała oskarżonego i odprowadziła na sądowy komisariat policyjny w celu zbadania go alkomatem. Funkcjonariusz, który zatrzymał Huberta H. na terenie sądu, podejrzewał, że jest on pod wpływem alkoholu.
Ostatecznie jednak Hubert H. wrócił na salę sądową. Badanie alkomatem się nie odbyło. Jak zrelacjonował dziennikarzom Hubert H., ostatecznie policjanci stwierdzili, że jest on trzeźwy. Po trzech godzinach wznowiono obrady sądu. Nidługo potem pierwsza rozprawa w procesie bezdomnego oskarżonego o znieważenie prezydenta zakończyła się. Następny termin rozprawy wyznaczono na 5 grudnia.
Sąd nie uwzględnił wniosków dowodowych zgłoszonych przez strony, stwierdzając, że przedłużyłoby to postępowanie. Chodziło o powołanie biegłego z zakresu językoznawstwa, który miał stwierdzić, czy wypowiedziane przez bezdomnego słowa były sposobem wyrażania przez niego emocji, czy też próbą obrażenia prezydenta i policjantów.
Prokuratura i obrona wnioskowały też o badania psychiatryczne Huberta H. Miały one wykazać, czy w chwili wypowiadania obraźliwych słów był on poczytalny i jaki wpływ miał na niego alkohol. Jego obrońcy chcą m.in., aby wypowiedział się w tej sprawie sam prezydent Lech Kaczyński.
Obrońcy chcą, aby w tej sprawie przeprowadzono postępowanie mediacyjne. Jest to postępowanie formalne przewidziane w przepisach postępowania karnego i w kodeksie wykonawczym. Mediacja jest organizowana przez osobę wyznaczoną przez sąd, i ogranicza się zazwyczaj do spotkania, w którym strony albo sobie podają ręce, albo się rozchodzą - powiedział dziennikarzom adwokat H., Rafał Wypiór.
Jak dodał, do takiego spotkania mogłoby dojść poza salą sądową. Myślę, że skorzystamy z zaproszenia pana prezydenta, jeśli zdecydowałby zaprosić pana Huberta H. Na marginesie mogę wyrazić opinię, że dla pana prezydenta, jeśli rzeczywiście nie czuje się urażony, byłaby to dobra okazja do zaprezentowania się w mediach jako osoba, która potrafi wybaczać i która dystansuje się do pewnych nadgorliwych działań funkcjonariuszy - dodał adwokat. Sąd do tej propozycji się jednak nie odniósł.
Sąd przychylił się do wniosku obrony dotyczącego podjęcia próby odnalezienia kolegi Huberta H. - Rosjanina Olka, który był świadkiem jego wypowiedzi.
W toczącym się procesie przeciwko Hubertowi H. oskarżonemu o znieważenie prezydenta jego obrońcy złożyli do sądu trzy wnioski dowodowe. Chcą, aby sąd przesłuchał w tej sprawie biegłego psychiatrę, ponieważ podejrzewają, że w chwili popełnienia przestępstwa oskarżony był niepoczytalny i być może ma zaburzenia osobowości, co świadczyłoby na jego korzyść.
Drugi wniosek dotyczy natomiast powołania biegłego językoznawcy. Zdaniem obrońców, miałby on zanalizować całą rozmowę oskarżonego z policjantami w grudniu ubiegłego roku, bo jak podjerzewają mecenasi Hubert H. posługiwał się swoim codziennym językiem i wulgaryzmy nie miały w jego wykonaniu znaczenia obraźliwego. Obrońcy wnioskowali także o to, by proces zakończył się polubownie i zaproponowali mediacje między Hubertem H. i prezydentem Lechem Kaczyńskim. (js,bart)
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl