HRW alarmuje: w Indonezji dzieci pracują na polach tytoniu. Firmy bogacą się kosztem ich zdrowia
• HRW: indonezyjskie dzieci pracują przy uprawach tytoniu, narażając zdrowie
• Ryzykują m.in. zatrucia nikotyną czy pestycydami
• Aktywiści rozmawiali ze 132 dziećmi-pracownikami plantacji tytoniu
• Wiele z nich mówiło o wymiotach, przemęczeniu, bólach głowy czy brzucha
03.06.2016 | aktual.: 04.06.2016 20:27
Jeden papieros od czasu do czas, dwa-trzy dziennie, cała paczka - palacze mają różne własne "normy". Większość z nich pewnie nie zdaje sobie sprawy, że za ich nałogiem może stać niezwykle ryzykowana praca dzieci na polach tytoniu. Organizacja Human Rights Watch przyjrzała się w ostatnim raporcie właśnie takim procederom w Indonezji - kraju, który jest piątym na świecie producentem tytoniu i gdzie znajduje się ponad 500 tys. plantacji tytoniu.
- Pracuję na polu od dziecka. Moi rodzie uprawiają tytoń. Głównie to im pomagam, a czasem sąsiadom. Mam starszą siostrę i brata, a także młodsze rodzeństwo. Oni wszyscy pomagają - wyznała HRW 13-letnia Ayu.
Jak wynika z dokumentu HRW, choć indonezyjskie prawo zabrania pracy dzieciom poniżej 15. roku życia, a osobom do lat 18 pracy w niebezpiecznych warunkach, realia na plantacjach tytoniu mają się do tego nijak. Aktywiści, przygotowując swój raport, rozmawiali z ponad 130 dziećmi, które pracowały przy uprawie tytoniu - najmłodsze z nich miało ledwie osiem lat.
Zatrucia nikotynom i pestycydami
Dzieci pomagają przy uprawach na praktycznie każdym ich etapie, od przygotowywania ziemi pod zasiew po żniwa. Praca ta jest jednak dla nich niezwykle ryzykowna. HRW podkreśla, że są one m.in. narażona na zatrucie nikotyną. Toksyna ta potrafi przenikać przez skórę, zawłaszcza gdy liście tytoniu są mokre. Tymczasem nieletni pracują przy ich zbiorach i przygotowaniu do dalszej obróbki najczęściej bez żadnego zabezpieczenia. Mali rozmówcy HRW przyznawali, że często odczuwają nudności, mają bóle głowy albo wymiotują. Jak zaznaczają obrońcy praw człowieka, są to właśnie symptomy zatrucia nikotyną.
- Kiedy przebieraliśmy liście tytoniu, było bardzo brudno. Podczas ostatniego sezonu wymiotowałam… Bardzo bolał mnie brzuch. Czułam pieczenie, także w gardle, trudno było przełknąć (ślinę) - wspominała jedne ze żniw 14-letnia Leah.
Ale nie tylko ta substancja jest niebezpieczna dla dzieci. Pomagają one także przy opryskach pestycydami czy nawożeniu roślin. I jeden, i drugie znów stwarzają ryzyko dla organizmu, zwłaszcza rozwijającego się. Do tego dochodzi ciężar samej pracy, nierzadko w pełnym słońcu. Dzieci noszą ciężkie wiadra z wodą do podlewania, używają ostrych przedmiotów - noży czy kopaczek - raniąc się przy tym. Choć głównie dzieci pomagają rodzicom przed i po lekcjach, niektóre z nich przestały chodzić do szkół.
- Gdy zbliżają się żniwa, musimy wstawać wcześnie rano i pracować na polu do 6.30. Potem jest szkoła, a popołudniu znów pole. (…) Chodzimy (na pole) o godzinie 4.30 rano albo 5 rano. Jest jeszcze ciemno, ale używam lampki. Mam ochotę spać dłużej, to wycieńczające - mówił HRW 15-latek z Jawy Wschodniej.
- Za pierwszym razem wymiotowałem. Przez dwa tygodnie. Nie mogłem pracować. Poszedłem do lekarza, a on kazał mi się trzymać z daleka od chemikaliów. Ale jak mam to zrobić? Muszę pomagać swoim rodzicom. Kto inny im pomoże? - pytał aktywistów 16-letni Musa. Jak wyznał, poczuł się tak źle po użyciu pestycydów, które mieszał gołymi rękami.
"Kosztem dzieci"
HRW zwróciło się ze swoimi obawami o zdrowie indonezyjskich dzieci do kilku większych firm tytoniowych - tak krajowych, jak i międzynarodowych. Te drugie odpowiedziały na pytania aktywistów i - jak zauważano w raporcie - prowadzą własne działania w zakresie niewykorzystywania pracy dzieci. Tymczasem indonezyjskie firmy miały zignorować listy od obrońców praw człowieka.
Aktywiści podkreślają, że jednym z problemów jest stałby nadzór nad łańcuchem dostaw tytoniu. Zbiory z mniejszych upraw często trafiają do przywódców wiosek, którzy sprzedają je dalej, aż przez różnych pośredników w końcu tytoń ląduje w magazynach największych firm.
- Firmy tytoniowe zarabiają pieniądze na plecach indonezyjskich pracowników-dzieci i kosztem ich zdrowia - oceniła ostro sytuację w azjatyckim kraju przedstawicielka HRW i współautorka raportu tej organizacji Margaret Wurth, cytowana na stronie internetowej HRW.
Obrońcy praw człowieka zaapelowali także do indonezyjskich władz, by podjęto kroki przeciw pracy dzieci na plantacjach tytoniu. Zaproponowano m.in. większą kontrolę rynku tytoniowego, ale też programy edukacyjne, które będą podnosić świadomość wśród rolników, jak szkodliwa jest dla dzieci praca z tytoniem.
Jak przypomina HRW, problemy związane z tytoniem i dziećmi w Indonezji mają jeszcze jedno oblicze - młodzi Indonezyjczycy w bardzo młodym wieku wpadają w nałóg palenia. Organizacja podaje, że każdego roku 4 mln dzieci między 10 a 14 rokiem życia zaczyna palić papierosy. Również tutaj państwowe prawo, zakazujące sprzedaży wyrobów tytoniowych nieletnim, mija się z rzeczywistością.