Ważą się losy inwestycji, na której realizację zgodę wyraził sam papież Franciszek. W sercu urokliwej Warmii, na ziemiach przekazanych przez państwo Kościołowi, ma stanąć hotel budowany wspólnie przez Archidiecezję Warmińską i znanego dewelopera.
- W Rybakach, leżących 30 minut jazdy od Olsztyna, ma powstać hotel dla 600-700 gości, część rekreacyjna oraz kompleks małych domów, które docelowo mają zostać sprzedane indywidualnym inwestorom. Wartość inwestycji szacuje się na ponad 300 mln zł.
- Za budowę odpowiada warszawska firma BBI Development. Ma ona - poprzez swoją spółkę-córkę - 49 proc. udziałów w spółce Projekt Rybaki-Łańsk. 51 proc. w tej ostatniej należy do Archidiecezji Warmińskiej, która daje ziemię pod budowę. Zgodę na inwestycję wyraziła Stolica Apostolska.
- Ponad 70 hektarów ziemi w Rybakach Kościół dostał w ostatnich latach od państwa - jako formę rekompensaty za utracone inne ziemie w czasach PRL.
- Kościół, wnioskując o przekazanie mu ziemi, przestrzegał organy państwa przed zakusami deweloperów, którzy chcą zabudować jeden z najpiękniejszych naturalnych terenów Polski. Dziś hierarchowie twierdzą, że potrzebują pieniędzy na remonty parafii, a te zapewnią turyści odwiedzający nowy hotel.
- Ksiądz, który pomagał w otrzymaniu ziemi przez Kościół, a potem pracował przy projekcie budowy hotelu, trzy dni po zakończeniu swojej misji w kościelno-deweloperskiej spółce stał się właścicielem mieszkania na ekskluzywnym warszawskim osiedlu wybudowanym przez BBI Development.
- W mediach trwa kampania lobbingowa – pojawiają się teksty jednoznacznie sugerujące, że budowa hotelu to doskonały pomysł. Pojawiają się też informacje, że to zamach na naturę i skandal. Wzmożenie medialne związane jest z tym, że niebawem ma zostać zatwierdzony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
- Lokalni mieszkańcy są podzieleni. Część uważa, że budowa hotelu umożliwi rozwój gminy i przełoży się na różnego typu korzyści. Część twierdzi, że budowa dużego kompleksu turystycznego zabije niepowtarzalny klimat Rybak, a nad Jeziorem Łańskim pojawi się pełno imprezowiczów.
MEKKA CZERWONYCH DYGNITARZY
Rybaki, niewielka wieś położona w gminie Stawiguda nad zachodnim brzegiem Jeziora Łańskiego. Pół godziny samochodem od Olsztyna, 2,5 godziny od Warszawy. Zjawiskowy teren, sto procent natury w naturze, zresztą objęty programem ochrony przyrody Natura 2000. Okolice Jeziora Łańskiego od dawna uchodzą za idealne miejsce do wypoczynku.
Tak zwane Imperium Łańskie - łącznie ponad 100 hektarów jezior i lasów - było ukochane przez wielu PRL-owskich dygnitarzy. Czas spędzali tu Bolesław Bierut, Władysław Gomułka, Mieczysław Moczar i Edward Gierek, a także zapraszani do Polski gensekowie ZSRR Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew, komunistyczny władca NRD Erich Honecker i dyktator Kuby Fidel Castro.
W samych Rybakach znajdowało się przede wszystkim zaplecze gastronomiczne dla ich wypoczynku. Dlatego po upadku PRL-u podupadła też okolica.
Z polowań pozostały tylko te na promocje - w Biedronce, Dino czy Lewiatanie. O "Imperium Łańskim" mało kto już mówił, w okolicy - Stawigudzie, Rybakach - zaczęła wygrywać proza życia.
Pozostała za to w zasadzie nienaruszona natura. Hotele, które leżą w pobliżu Jeziora Łańskiego, są małe, na góra sto kilkadziesiąt osób. Większość z dala od wody.
KOŚCIELNY BIZNES
W Rybakach znajduje się już Archidiecezjalny Ośrodek Charytatywny Caritas - z bezpośrednim dostępem do plaży i jeziora, atrakcyjną strefą wypoczynkową. Kilkanaście lat temu Kościół katolicki zaczął przejmować kolejne tereny w okolicy.
Portal oko.press informował w 2020 r., że warmiński Kościół dostał w Rybakach ponad 70 hektarów gruntów wartych nawet 55,9 mln zł. Ziemie Kościołowi oddawano za rządów Prawa i Sprawiedliwości - 26,8 hektarów w latach 2005-2007, a od czasu wyborczego zwycięstwa w 2015 r. ponad 43 hektary.
Co ciekawe – jak podał oko.press - gdy Kościół chciał przejąć grunty za rządów Platformy Obywatelskiej, swoje wnioski argumentował ryzykiem związanym z wykorzystaniem naturalnego terenu przez prywatnych inwestorów, którzy za nic będą mieli okolicznych mieszkańców i przyrodę.
Bądź co bądź, to właśnie o Warmii Jan Paweł II w 1991 r. powiedział: "Niech Bóg zachowa ten wielki skarbiec pięknej przyrody warmińskiej, pojezierza, lasów. Niech Bóg zachowa ten wielki skarbiec. Nie dajcie go nigdy w żaden sposób zniszczyć, czy nawet uszkodzić, bo to jest wielkie dobrodziejstwo".
Misję pozyskania ziem od państwa dla Kościoła powierzono między innymi księdzu Piotrowi Hartkiewiczowi, wówczas dyrektorowi ośrodka Caritas w Rybakach.
Kościół przejął za darmo - w ramach rekompensaty za wywłaszczenia z czasów PRL - grunty z przeznaczeniem rolnym.
Natychmiast jednak - jeszcze przed zatwierdzeniem przekazania działek przez państwo - ksiądz Hartkiewicz złożył do gminy wniosek o zmianę przeznaczenia terenu z rolnego na turystyczny z możliwością zabudowy (o czym również pisał oko.press).
Gdy tylko grunty trafiły do Kościoła, parafie, które je formalnie otrzymały, dokonały darowizny na rzecz Archidiecezji Warmińskiej.
Ta z kolei kilka tygodni później podpisała ze spółką zależną od BBI Development - Realty 4 Management sp. z o.o. Projekt Developerski 4 sp.k. - umowę inwestycyjną zakładającą "wzniesienie i komercjalizację budynku hotelowego o wysokim standardzie (4 gwiazdki) z częścią rekreacyjną wraz z towarzyszącym mu kompleksem jednokondygnacyjnych domów mieszkalnych przeznaczonych docelowo do sprzedaży indywidualnym nabywcom".
Kościół obiecał, że da ziemię. Deweloper zobowiązał się, że postawi tam hotel.
W zawiązanej spółce Projekt Rybaki-Łańsk Archidiecezja Warmińska objęła 51 proc. udziałów, zaś spółka zależna dewelopera 49 proc.
W informacji dla akcjonariuszy dewelopera wskazano, że łączny koszt projektu szacowany jest na ok. 300 mln zł.
Zaznaczono też, że realizacja biznesu uzależniona jest od uzyskania zgody przez Stolicę Apostolską. To standardowa procedura - formalnie bowiem archidiecezja zobowiązała się przekazać pokaźny kościelny majątek do prywatnej spółki.
Stolica Apostolska wyraziła zgodę.
To niejedyny biznes BBI Development robiony – tu poprzez spółkę-córkę i udziały w spółce powstałej do budowy hotelu - wspólnie z Kościołem katolickim. Deweloper bowiem wspólnie z Archidiecezją Warszawską chce wybudować, w samym centrum Warszawy, u zbiegu ulic Emilii Plater i Nowogrodzkiej, wieżowiec Roma Tower.
Wiceprezes BBI Development, który jednocześnie jest prezesem spółki Projekt Rybaki-Łańsk, Rafał Szczepański, to zresztą zaufany człowiek Kościoła.
Decyzją kardynała Kazimierza Nycza został w 2019 r. członkiem Komitetu Organizacyjnego do spraw przygotowania uroczystości beatyfikacyjnych Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
Na facebookowym profilu Szczepańskiego znajdują się jego zdjęcia z hierarchami kościelnymi, w tym z samym kardynałem Nyczem. Wiceprezes umieszcza też fotografie z czołowymi politykami Platformy Obywatelskiej oraz niepochlebne komentarze pod adresem Prawa i Sprawiedliwości ("ZOMO bije, partia żyje" po jednym z protestów obywatelskich, przerobione logo Orlenu z napisem "Orwell").
KSIĄDZ Z MISJĄ I MIESZKANIEM
Ojcem sukcesu łańskiej inwestycji jest ksiądz Piotr Hartkiewicz. To on najaktywniej działał na rzecz pozyskania gruntów od państwa przez Kościół. To on przestrzegał przed "zakusami prywatnych inwestorów", w tym deweloperów, przed zniszczeniem naturalnej spuścizny Rybak. To on wreszcie został wiceprezesem spółki zawiązanej przez archidiecezję oraz warszawskiego dewelopera, a także wicedyrektorem Caritasu Archidiecezji Warmińskiej.
Jego kościelno-biznesowa misja zakończyła się, gdy wszelkie potrzebne grunty już należały do Kościoła, umowa między biznesowymi wspólnikami była zawarta, a perspektywa budowy hotelu bliska.
31 stycznia 2020 r. ksiądz Hartkiewicz przestał być zastępcą dyrektora Caritasu.
21 lutego 2020 r. zaś został wykreślony z rejestru jako wiceprezes zarządu spółki Projekt Rybaki-Łańsk.
Z ustaleń WP wynika, że trzy dni później, 24 lutego 2020 r., ksiądz Hartkiewicz stał się właścicielem 30-metrowego mieszkania na ekskluzywnym warszawskim osiedlu. Wybudowało je BBI Development. Obecna wartość lokalu to ok. 400 tys. zł.
W księdze wieczystej nie ma informacji o tym, by ksiądz na zakup nieruchomości wziął kredyt.
- BBI Development S.A. zawiera wszystkie swoje transakcje na zasadach rynkowych. Spółka nie udziela szczegółowych informacji na temat umów zawieranych z poszczególnymi klientami - odpowiedział na nasze pytanie o to, na jakich zasadach nabył nieruchomość Piotr Hartkiewicz, deweloper.
Do samego księdza Hartkiewicza - między innymi z pytaniem, dlaczego zdecydował się na zakup mieszkania w odległej od swojego miejsca zamieszkania Warszawie - nie udało nam się dotrzeć. Zarówno ośrodek Caritasu w Rybakach, jak i Caritas Archidiecezji Warmińskiej nie chciały nam podać kontaktu do księdza Hartkiewicza.
Prośba o kontakt pozostawiona w skrzynce warszawskiego mieszkania pozostała bez odpowiedzi.
BEZ PATENTU
O budowie kompleksu hotelowego w Rybakach w ostatnich tygodniach napisało wiele mediów ogólnopolskich i lokalnych. Powody są dwa.
Po pierwsze, zbliża się termin przyjęcia (bądź odrzucenia) miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. To kluczowy dokument, o którego uchwaleniu zdecydują radni gminy Stawiguda. Jeśli zostanie on przyjęty – hotel najprawdopodobniej powstanie. Jeżeli zaś zostanie odrzucony, droga do stworzenia turystycznego kompleksu w sercu Warmii znacznie się wydłuży, a cały projekt może się wykoleić.
Po drugie – co związane z pierwszym – zarówno zwolennicy inwestycji, jak i jej przeciwnicy starają się wykorzystać wszelkie swoje argumenty i możliwości, by skłonić lokalnych polityków do określonego zachowania.
Po jednej stronie sporu jest duży deweloper, korzystający z uznanej agencji PR oraz usług drogich prawników, wspierany przez Kościół. Gdy tylko zwróciliśmy się z pytaniami wysłanymi do spółki, jej przedstawiciel, prezes agencji PR-owej, nie omieszkał nas poinformować, że za obsługę prawną podmiotu odpowiada jeden z najbardziej uznanych specjalistów od prawa handlowego w Polsce.
Po drugiej stronie są lokalni aktywiści. Gdy wskazujemy w pytaniach do BBI Development, że część mieszkańców jest niezadowolona, otrzymujemy kontrę, że przeciwnikami budowy hotelu tak naprawdę są przede wszystkim bogaci i wpływowi ludzie.
- Wobec naszego projektu inwestycyjnego od dawna prowadzona jest kampania kłamstw. Jednak nie stoją za nią "niezadowoleni mieszkańcy", ale osoby, które na co dzień nie żyją w Rybakach. Nad Jeziorem Łańskim leży półwysep Lalka, który jest własnością wpływowych multimilionerów z okolic Warszawy. Wspomniana rodzina multimilionerów w pobliżu przyszłej inwestycji hotelowej ma swoją prywatną rezydencję. Funkcjonuje tam także ośrodek wypoczynkowy. Jego dzierżawca eksploatuje nad Jeziorem Łańskim na zasadach komercyjnych sprzęt żeglarsko–rekreacyjny - wskazuje BBI Development, podkreślając, że właściciel tego ośrodka jest konkurencją dla dewelopera.
Multimilionerzy to – jak się można domyślać, choć nazwisko w odpowiedzi dewelopera nie pada - rodzina Oskrobów.
- Personalny atak na moją rodzinę to kuriozum, a przede wszystkim próba unikania właściwego tematu, czyli merytorycznej dyskusji o parametrach projektowanego planu. Zastrzeżenia do projektu ma wielu mieszkańców oraz ludzie, którzy doceniają piękno tej okolicy. Do pierwotnie wyłożonej wersji planu wpłynęło wiele uwag złożonych przez ponad 160 podmiotów, w tym Wspólnotę Mieszkaniową Rybaki – mówi nam Agata Oskroba.
Wskazany konkurent BBI Development to firma Rumszewicz Sailing, należąca do Tomasza i Michała Rumszewiczów. Deweloper już zresztą pozwał ich spółkę o czyn nieuczciwej konkurencji polegający na przekazywaniu nieprawdziwych informacji na temat budowy hotelu.
- Konkurencja nad jeziorem? Jestem żeglarzem od ponad 50 lat, reprezentowałem Polskę na Igrzyskach Olimpijskich, otrzymałem Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia sportowe. A wśród tych ludzi z BBI Development to pewnie nawet nikt nie ma patentu żeglarskiego, już nie mówiąc o żeglarstwie sportowym - śmieje się Tomasz Rumszewicz. A po chwili, już na poważnie, dodaje, że nie jest żadną konkurencją dla kogoś, kto chce wybudować duży hotel nad samym Jeziorem Łańskim, bo nie zajmuje się branżą hotelarską.
- Ja organizuję obozy żeglarskie dla dzieci i młodzieży. Nie mogę być konkurencją dla spółki chcącej wybudować duży hotel, bo raz, że nie planowałem wybudować tu dużego hotelu, a dwa - jestem skrajnie przeciwny budowie w Rybakach dużego hotelu - przekonuje Rumszewicz.
HOTEL ZAMIAST KÓZ
Do rangi kwestii kluczowej oraz budzącej najwięcej emocji urosło to, jaki w zasadzie ma powstać obiekt. Przeciwnicy budowy mówili o kompleksie hotelowym na dwa tysiące osób. Takie bowiem na początku inwestycji płynęły sygnały z gminy. Deweloper ripostuje, że twierdzenia o hotelowym molochu to czarny PR i bezzasadna próba zrównywania sytuacji w Rybakach np. z budzącą wiele kontrowersji inwestycją Henryka Gołębiewskiego w Pobierowie.
Fakty są takie, że obecna wersja projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przewiduje możliwość wybudowania hotelu dla 700 gości, który będzie mógł mieć cztery kondygnacje naziemne. Obiekt będzie musiał znajdować się co najmniej 100 metrów od brzegu jeziora. Do tego będzie mogła być stworzona infrastruktura rekreacyjna, parking naziemny i podziemny.
Deweloper chce w okolicy wybudować ponadto kompleks domów na sprzedaż. Plan pozwoliłby na zbudowanie ponad 30 tego typu budynków, niektóre z nich byłyby oddalone od linii brzegowej o niewiele ponad 100 metrów. Spółka Projekt Rybaki-Łańsk w komunikatach podawała, że domki mają być parterowe. Projekt gminnego dokumentu pozwala jednak – gdyby tylko inwestor chciał - zbudować dość okazałe nieruchomości – z parterem, piętrem, użytkowym poddaszem, z maksymalną szerokością elewacji 18 metrów. W jednym takim budynku pomieściłoby się bez trudu kilkanaście osób.
- Hotel będzie neutralny dla środowiska, ponieważ będzie obsługiwany przez pompę ciepła i instalację fotowoltaiczną, wewnętrzna komunikacja będzie odbywała się pojazdami elektrycznymi, zaś sam hotel będzie oddalony od jeziora o ponad 100 metrów i będzie podłączony do sieci kanalizacyjnej, nie powodując żadnego zagrożenia dla Jeziora Łańskiego - przekonuje w odpowiedzi na pytania WP deweloper.
Niektórzy jednak i tak się obawiają.
- Mam poważne obawy, że teraz zostanie wybudowany hotel dla 700 gości, a lada moment pojawi się pomysł rozbudowy, postawienia kolejnych budynków. Większość mieszkańców nie jest przeciwna temu konkretnemu deweloperowi ani inwestycji, tylko przeraża nas skala. Tym bardziej, że deweloper skupia się w swoich przekazach na samym hotelu, a gdy doliczymy do tego zaplanowane do budowy domy, które mogą zostać sprzedane, a potem będą mogły być wynajmowane – łącznie mowa o 1200, a być może i 1400 gościach - mówi Agnieszka Nikończyk, prezeska powołanego niedawno Stowarzyszenia Łańskie Cud Natury.
Jej zdaniem najlepszym dowodem na to, że na razie trwa uspokajanie ludzi, a rzeczywistość okaże się gorsza od zapowiedzi, jest spojrzenie na historię ziem w Rybakach, które otrzymał Kościół.
- Kościół dostał grunty rolne. Księża mogliby hodować kozy, robić ser, prowadzić gospodarstwo ekologiczne. Można by postawić kilka domów dla biednych dzieci, przyjeżdżać z katechetami. A tu zmieniono przeznaczenie gruntu z rolnego na rekreacyjno-turystyczny i jest budowany duży ekskluzywny kompleks. Jaką mamy mieć pewność, że tuż po wybudowaniu kompleksu jego właściciele nie postanowią iść dalej i nie rozpoczną kampanii za kolejną zmianą planu zagospodarowania przestrzennego? - zastanawia się Agnieszka Nikończyk.
Jej zdaniem możliwy jest przecież wariant, w którym kościelno-deweloperska spółka zacznie lobbować za tym, by postawić kolejny hotel na kościelnych gruntach. Tym bardziej że – jak podkreśla Nikończyk – wójt Stawigudy popiera pomysł budowy dużej bazy turystycznej nad Jeziorem Łańskim.
BLISKO NATURY
Przeciwnicy budowy hotelu wskazują, że zniszczy to środowisko naturalne, na dodatek w ramach obszaru Natura 2000.
BBI Development twierdzi, że "ten zarzut jest absurdalny".
- Obszar Natura 2000 obejmuje w tej chwili ok. 20 proc. powierzchni lądowej Polski. Nie jest to jednak obszar wyłączony z aktywności człowieka, nie jest to żaden europejski rezerwat. W rejonach objętych programem Natura 2000 obowiązują określone standardy ochrony ptaków i siedlisk przyrodniczych. Te standardy muszą być respektowane przez każdego, kto chce prowadzić na takim terenie działalność - wskazuje deweloper, podkreślając, że oczywiście zadba o to, aby żadnym zwierzętom nie stała się krzywda.
I przypomina, że działa zgodnie z prawem, a nic przeciwko inwestycji nie ma Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie (wydała ona tzw. milczącą zgodę, czyli nie sprzeciwiła się inwestycji, co oznacza, że może być ona realizowana).
Taka argumentacja nie przekonuje jednak Wojciecha Kujawskiego, właściciela wydawnictwa QMK wydającego książki krajoznawcze o Warmii i Mazurach swojego autorstwa, który młodość spędził częściowo w Lasach Łańskich i już od czasu zapowiedzi inwestycji postrzega ją jako zagrożenie, a nie jako szansę dla tej okolicy.
- Nie jestem przeciwnikiem budowy hotelu jako takiego. Ale należałoby pogodzić interesy obu stron i - jeśli ktoś uważa, że hotel jest niezbędny - wybudować go w pewnej odległości od jeziora. Inwestor ma prawo budować, ale niech uszanuje krajobraz, tradycję i historię tego szczególnego miejsca - apeluje Kujawski.
Zapewnia, że obawy o wpływ planowanej zabudowy na przyrodę potwierdzają zaprzyjaźnieni z nim miłośnicy południowego klina Warmii, w którym leżą Rybaki.
Kujawski opowiada, że Marcin Nadolski, uznany fotografik tutejszej fauny, w miejscu, gdzie miałby stanąć hotel, regularnie obserwował i utrwalał na zdjęciach wilki, jelenie, sarny, borsuki i lisy oraz ślady ich bytowania, a z ptaków kruki, myszołowy, sójki i żurawie.
Prowadzący popularne blogi poświęcone tej okolicy Piotr Karkoszka, obserwując z kajaka brzeg Jeziora Łańskiego w Rybakach, odnotował także bobry, błotniaki, bieliki, nurogęsi, czaple białe i wiele innych gatunków.
- Budowa hotelu i osiedla oraz ich eksploatacja mogą stanowić jedynie zagrożenie wobec tego cennego ekosystemu - uważa Kujawski.
I dodaje, że cała sprawa to coś więcej niż zabudowanie jeszcze jednego kawałka brzegu.
- To jest odbieranie ludziom tego, co ich tutaj wiąże z regionem i stanowi część lokalnej tożsamości. Akurat to szczególne jezioro i ta szczególna okolica cieszą się kultem wśród ludzi, którzy są związani z południową Warmią i identyfikują się z nią – podkreśla Kujawski. I dodaje, że przez wiele lat ta kwestia łączyła niemal wszystkich – i wierzących, i niewierzących. A niezrozumiałym paradoksem jest to, że w przestrogę Jana Pawła II, by nie dopuścić do niszczenia Warmii, z najmniejszym wyczuciem wsłuchano się w Archidiecezji Warmińskiej.
Jego zdaniem dobrze by było, gdyby inwestor i duchowni wzięli sobie do serca słowa związanej z tymi terenami hrabiny Marion Dönhoff, znanej niemieckiej dziennikarki i filantropki. Dönhoff twierdziła - wspomina Kujawski - że "krajobraz jest ważniejszy niż wszystko inne. W ostatecznym i istotniejszym rozumieniu nie jest on zresztą niczyją własnością, a jeśli już należy, to do tego, kto potrafi kochać, nie posiadając".
Kujawski przypomina też, że hotel to nie tylko bryła budynku, lecz także okolica, w tym kompleks kilkudziesięciu domków, w których obłożenie zapewne będzie duże.
- Samochody gości, personelu i obsługi zewnętrznej muszą jakoś dojechać, turystom trzeba zapewnić rozrywkę. Kwestią czasu jest to, kiedy cała okolica zostanie zadeptana i rozjechana. A nad samym jeziorem pojawią się nie tylko osoby chcące kontemplować piękno przyrody, lecz także, a może przede wszystkim, te chcące się wyszumieć, zabawić, zakosztować rozrywkowego życia znanego z popularnych hoteli nad Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Budowa hotelu i kilkudziesięciu domów turystycznych nad jednym z ostatnich w pełni nietkniętych przez współczesną cywilizację jezior w Polsce będzie niczym zderzenie dwóch światów. Sęk w tym, że tego świata, gdzie kluczowe są przyroda, spokój i dziedzictwo kulturowe, pozostało już niewiele, i dlatego należy go bronić przed tym, co nieuchronnie zmieni jego charakter - twierdzi Wojciech Kujawski.
- Nie widzę oczami wyobraźni tak dużego kompleksu hotelowego w Rybakach. Przede wszystkim wygeneruje to duży ruch w okolicy, która nijak nie jest przystosowana do kilkuset nowych przejazdów dziennie. Przecież w Stawigudzie ludzie protestują, bo samochody dostawcze jeżdżą do Biedronki. A będzie dużo, dużo gorzej – wtóruje Kujawskiemu Agnieszka Nikończyk.
Tomasz Rumszewicz z kolei zwraca uwagę, że w gminie Stawiguda brakuje pomysłu na kwestie podstawowe, jak choćby to jak zorganizować ruch po wybudowaniu obiektu.
- Zorganizowano niedawno spotkanie z mieszkańcami. I wójt powiedział, że zbudowana zostanie obwodnica. Kłopot w tym, że gdy zaczął tłumaczyć, jak będzie przebiegać, okazało się, że urzędnicy planują ją poprowadzić po działkach mieszkańców. I nie jest tak, że przewidują wywłaszczenie na cel publiczny. Po prostu nawet o tym nie pomyśleli. Jest parcie do budowy za wszelką cenę, a każdego kto ma wątpliwości, określa się mianem wroga - uważa Rumszewicz.
Warmińsko-mazurski portal internetowy newsbar.pl relacjonuje, że podczas spotkania z mieszkańcami wójt Stawigudy Michał Kontraktowicz opowiedział się za uchwaleniem planu zagospodarowania przestrzennego, i za budową hotelu.
"Na pytanie o to, co będzie, jeśli rada gminy odrzuci projekt zmian w planie zagospodarowania, zarówno wójt jak i projektant Dariusz Łaguna powtórzyli, że i bez planu potencjalny inwestor, po uzyskaniu wymaganych prawem decyzji, będzie mógł budować i to nawet obiekt większy, usytuowany bliżej brzegu. Ten ostatni przyciskany pytaniami z sali o liczbę miejsc/osób jakimi dysponować będzie kompleks w Rybakach, oszacował ją na około 1500 osób" - relacjonuje newsbar.pl.
Wszystko za sprawą zbudowanych kilkudziesięciu domków, które - jak zakładają przeciwnicy budowy kompleksu - zostaną przystosowane do przyjmowania największej możliwej liczby gości i będą masowo wynajmowane.
ZA, A NAWET PRZECIW
Obie strony sporu przekonują, że po ich stronie są mieszkańcy.
Fakty są takie, że pod internetową petycją sprzeciwiającą się uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Rybak (czyli w praktyce przeciwną budowie kompleksu hotelowego) jest ponad 12 tys. podpisów. Czyli więcej niż liczy gmina.
BBI Development umniejsza znaczenie petycji. Według dewelopera jest pełna kłamliwych sformułowań. Dodatkowo, petycję może podpisać każdy, przez co nie wiadomo, kto tak naprawdę pod nią się podpisywał i czy rzeczywiście jest związany w jakikolwiek sposób z Jeziorem Łańskim.
Sam deweloper znacznie większą wagę przykłada do pisma 15 mieszkańców Rybak, które ci wysłali do radnych i wójta Stawigudy.
W dokumencie, którego kopię przekazał nam deweloper, czytamy między innymi, że mieszkańcy zostali wprowadzeni w błąd przez przeciwników inwestycji.
"Wyrażamy poparcie dla inwestycji planowanej przez spółkę Projekt Rybaki-Łańsk. Mamy nadzieję, że prace nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego będą prowadzone sprawnie i pozwolą w szybkim czasie rozpocząć tę inwestycję" - wskazano w podsumowaniu pisma.
Osoby podpisane pod pismem korzystnym dla dewelopera otrzymały zapewnienie, że zostanie do nich doprowadzona instalacja gazowa, a także zmodernizowana sieć kanalizacyjna i drogowa.
- Na samym początku niemal wszyscy mieszkańcy Rybak i większość mieszkańców okolicznych wsi byli przeciwni. W tej chwili jest mniej więcej pół na pół - ocenia Agnieszka Nikończyk.
Uważa ona, że to efekt z jednej strony zmasowanej kampanii lobbingowej dewelopera, a z drugiej wpływ Kościoła.
- Obiecuje się mieszkańcom pompy ciepła, fotowoltaikę, kanalizację, wszystko, czego chcą. Warto tu postawić pytanie, ile trzeba wydać i ilu mieszkańców "kupić", żeby zniszczyć środowisko. I warto też zastanowić się, czy składane teraz obietnice nie okażą się bez pokrycia, gdy tylko uda się wywalczyć poparcie dla planu zagospodarowania - wskazuje Nikończyk.
Jej zdaniem bałamutny jest też argument używany przez dewelopera, że gdy powstanie hotel, to będą w nim miejsca pracy dla okolicznych mieszkańców. Nikończyk zwraca bowiem uwagę, że w gminie sytuacja wygląda tak, iż to przedsiębiorcy szukają ludzi do pracy, a nie ludzie miejsca zatrudnienia. Stawiguda regularnie plasuje się w setce najbogatszych gmin w Polsce.
- W leżącym nieopodal niewielkim hotelu Warmia Park brakuje pracowników. Do dużej inwestycji, która ostatecznie zapewne będzie miała szyld międzynarodowej grupy hotelowej, będzie trzeba ściągnąć ludzi spoza gminy. Mieszkańcy gminy więc na tym nie skorzystają tak wiele, jak przedstawia deweloper – przekonuje Nikończyk.
Faktem jest, że Warmia Park szuka obecnie ludzi do pracy na stanowiskach recepcjonistów, pokojowych, osób do pralni, kucharzy, kelnerów, barmanów i kosmetyczki.
Agnieszka Nikończyk przekonuje też, że nie w porządku jest to, iż w promowanie inwestycji w Rybakach włączają się księża.
- Ludzie ich słuchają. Ponoć, jeśli inwestycja dojdzie do skutku, zostanie wyremontowana plebania w pobliskim Orzechowie. Żyjemy w regionie, w którym Kościół ma duży wpływ na ludzi. I cała ta sprawa to najlepszy dowód na to, że Kościół powinien trzymać się daleko od biznesu - przekonuje prezes lokalnego stowarzyszenia.
Ksiądz Michał Świątecki, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Orzechowie, w rozmowie z WP przekonuje, że nikogo do niczego nie namawia.
- Nie kończyłem ekonomii, lecz filozofię i teologię. Zajmuję się parafią, remontami oraz rozwojem duchowym. Na żadne spotkania dotyczące budowy hotelu nie chodzę, bo uważam, że moje miejsce jest w kościele. Jestem zwykłym wiejskim proboszczem, który skupia się na prowadzeniu duchowym - wskazuje ksiądz Świątecki.
Od dwójki mieszkańców Rybak usłyszeliśmy, że faktycznie do proboszcza pobliskiej parafii nie można mieć zarzutów.
- Ale prawdą jest, że wielokrotnie przyjeżdżali tu księża z Olsztyna i mówili wprost, że dla Kościoła i wiernych lepiej będzie, jeśli hotel powstanie - usłyszeliśmy.
Podobnie wskazywał zresztą w rozmowie z olsztyńską "Debatą" arcybiskup Józef Górzyński, metropolita warmiński.
- Kościół nie zajmuje się budową hoteli, od tego są specjaliści. Ja bym najchętniej zajął się tylko duszpasterstwem, tylko nie mogę. To jest zresztą bardzo osobisty problem, bo ja sobie wyobrażałem, że jak zostanę księdzem, to będę zajmował się duszpasterstwem. A tu okazuje się, że pierwszy problem, który mnie tutaj dopadł, to utrzymanie zabytków, więc szukamy źródeł - uzasadniał potrzebę budowy hotelu metropolita warmiński.
***
- Nie jestem przeciwnikiem nikogo, bo nie jestem przeciwko dla samego protestu. Jestem za czymś. Tym czymś jest szacunek do ojczystego krajobrazu - mówi WP Wojciech Kujawski.
- Bądźmy jako społeczeństwo na tyle mądrzy, by nie pozwolić na zawłaszczanie najbardziej spektakularnych fragmentów polskiego krajobrazu dla wąskiego grona uprzywilejowanych, tak jak to zresztą było w tym miejscu w czasach PRL. Wiem, że jest moda na grodzenie wszystkiego, na robienie czegoś "ekskluzywnego" dla tych, których akurat na "ekskluzywność" stać. Ale jeśli teraz większość będzie milczała - czy to z obawy przed potężną firmą, czy przed Kościołem - skończy się tak, że niebawem osoby, które mogłyby powstrzymać tę budowę, a tym samym zapewne dalszą ekspansję budowlaną nad Jeziorem Łańskim, będą zaskoczone wrzucały do internetu zdjęcia znad jeziora, z ogrodzeniem opatrzonym tabliczką z napisem typu "teren prywatny, wstęp wzbroniony". Tylko że wtedy będzie już za późno – konkluduje Kujawski.
Aktualizacja: Po publikacji artykułu BBI w piśmie do redakcji uszczegółowił informację o transakcji dotyczącej nabycia przez Piotra Hartkiewicza mieszkania od dewelopera BBI. Cyt. "Piotr Hartkiewicz nabył ww. mieszkanie na podstawie umowy deweloperskiej z dnia 26 marca 2018 roku za cenę odpowiadającą ówczesnej wartości rynkowej. W chwili zawarcia ww. umowy Piotr Hartkiewicz nie był członkiem zarządu spółki Projekt Rybaki-Łańsk – w skład zarządu tej spółki został powołany 2 miesiące później – w dniu 29 maja 2018 r.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl
Współpraca: Szymon Jadczak, Marzena Sosnowska