Polska"Hospicjum to nie umieralnia"

"Hospicjum to nie umieralnia"

Hospicjum to nie jest umieralnia. Wspólnie z chorymi śmiejemy się, rozmawiamy. Oni dają mi dużego kopa energii. Przy nich znikają wszystkie starcze dolegliwości – uważa Krystyna Cywińska, emerytka i wolontariuszka Hospicjum im. Ks. E. Dutkiewicza w Gdańsku. Konferencja prasowa „Hospicjum to też Życie” odbyła się w ramach kampanii społecznej, zachęcającej do wolontariatu hospicyjnego osoby, które mają już za sobą okres pracy zawodowej.

"Hospicjum to nie umieralnia"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

12.10.2009 | aktual.: 14.10.2009 16:04

Krystyna Cywińska, emerytowany lekarz, od pięciu lat jest wolontariuszką. Opowiada, jak po przejściu na emeryturę czuła w sobie wiele sił fizycznych i psychicznych, żeby jeszcze czymś się w życiu zająć. Od zawsze lubiła przebywać wśród ludzi, więc pomyślała o pracy w hospicjum. Teraz zajmuje się tam m.in. myciem i karmieniem chorych, rozmawia z nimi, sprząta ich pokoje. W ten sposób nie tylko pożytecznie spędza wolny czas, ale, dzięki pomocy potrzebującym, zyskuje również dużo pozytywnej energii. Śmieje się, że „przy pacjentach znikają wszystkie starcze dolegliwości”.

Wolontariuszka, nazywana przez swoich podopiecznych „Krysią”, opowiada o 87-letniej ciężko chorej pacjentce, która nie chodzi, nie widzi, ale za to uwielbia rozmawiać o seksie. Chichocze, ilekroć wymieniają się między sobą historyjkami. Czasem Krysia specjalnie zmienia głos, pochyla się nad chorą i pyta: Zgadnij, kto do ciebie przyszedł? Ta, już całkiem rozchichotana, dotyka ją i zadowolona odpowiada: Krystyna.

Czasem trudno nawiązać przyjaźń z chorym, gdyż wolontariusz spędza w hospicjum zaledwie kilka godzin. – Zdarza mi się przywitać z pacjentem, wypić z nim herbatę, a później okazuje się, że ta „niedokończona rozmowa” była jednocześnie ostatnim spotkaniem z tym człowiekiem – mówi Zbigniew Rudnik wolontariusz Hospicjum Opatrzności Bożej Księży Orionistów z Wołomina.

Przytulić żonę

Magdalena Konopka, od dziewięciu lat emerytka, a od czterech wolontariuszka hospicjum domowego na warszawskim Żoliborzu, mówi, że zdecydowała się na tego typu pracę z przynajmniej kilku powodów. Oprócz tego, że swoim wolnym czasem chciała się podzielić z innymi, marzyła o pomocy ludziom starym, takim, którzy na ulicy wydają się większości przechodniów nieinteresujący i przeźroczyści. Pragnęła pracować z ludźmi, którzy chcą bezinteresownie pomagać. Nie bez znaczenia była również refleksja o przemijaniu i śmierci: – Dzięki tej pracy wiele się dowiedziałam o innych, jednocześnie porządkując siebie.

Równie ważne co pomoc chorym, zauważa wolontariuszka, jest wsparcie dla ich rodzin. – Kiedy przychodzę do domu chorego, to, oprócz przywitania się z nim, próbuję się też zorientować w sytuacji rodzinnej, materialnej, socjalnej. Zauważam, jaka jest sytuacja, kto mógłby ewentualnie tej rodzinie pomóc, a na ile całą sprawę trzeba pozostawić rodzinie – mówi Konopka. Kiedy zaś chory umrze, zostają wdowcy, którzy, przynajmniej w jakiejś części, pozostają pod opieką hospicjum, kiedy np. potrzebują, żeby pomóc im coś załatwić. W ten sposób, zauważa wolontariuszka, tworzy się grupa ludzi osamotnionych, którymi należy się opiekować.

– Dojrzały wolontariat jest szczególnie cenny, bo taki człowiek ma już pewne doświadczenie życiowe i umie „zauważyć” – zauważa ks. dr Piotr Krakowiak, Krajowy Duszpasterz Hospicjów przy Komisji Episkopatu Polski. Wspomina chorego, który całe życie spędził ze swoją żoną, a kiedy trafił do hospicjum, gdzie przez cały czas pobytu leżał w łóżku, jego wielkim marzeniem było po prostu się do niej przytulić. Krępował się powiedzieć o tym lekarzowi czy pielęgniarce. Ze swojego pragnienia zwierzył się dopiero wolontariuszce, którą zapytał, czy takie przytulenie jest możliwe.

Dojrzali wolontariusze zgodnie podkreślali, że taka praca daje im wiele satysfakcji i radości. Cywińska wspomina wycieczkę, podczas której jeden z pacjentów przyznał się, że pierwszy raz ma okazję być nad morzem: – Ten widok sprawił mu ogromną radość. Dla nas szczęściem było obserwować jak się cieszy. Dlatego wszystkich moich rówieśników i młodsze osoby zachęcam do wolontariatu. Można przecież na tysiąc sposobów pomagać chorym. Pilnie poszukiwani

Celem kampanii „Hospicjum to też Życie” jest zachęcenie do wolontariatu hospicyjnego osób, które mają już za sobą okres pracy zawodowej. – Dla hospicjów wolontariusz w dojrzałym wieku to osoba, która angażuje się na dłużej, posiada cenne doświadczenie zawodowe i życiowe, a także ma sporo wolnego czasu – mówi Jolanta Leśniewska, koordynator kampanii oraz trzyletniego programu rozwoju wolontariatu hospicyjnego „Lubię pomagać”.

Wolontariuszem hospicyjnym można być, bezpośrednio opiekując się pacjentem, lub pomagając jemu, jego rodzinie, a także ośrodkowi hospicyjnemu bez bezpośredniego kontaktu z chorym. Wolontariusz medyczny uzupełnia pracę lekarza, psychologa, pielęgniarki, natomiast wolontariusz akcyjny pomaga w codziennym funkcjonowaniu hospicjum. Jolanta Leśniewska przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że rozróżnienie to służy przede wszystkim zachęceniu do udzielania pomocy również osoby, które nie chcą przebywać w bezpośrednim kontakcie z chorym.

Jak zostać wolontariuszem medycznym? Wymogiem jest zapisanie się w hospicjum na kurs wolontariatu medycznego (zwykle jest to przeszkolenie bezpłatne, chociaż zdarzają się symboliczne opłaty). W skład kursu wchodzi część teoretyczna i praktyczna. - Są spotkania z lekarzami, pielęgniarkami, podczas których uczymy się podstaw wiedzy pielęgnacyjnej, która umożliwia nam kontakt z pacjentem, jak również psychologicznej – mówi Leśniewska. Żeby być wolontariuszem w hospicjum nie trzeba oczywiście takiego specjalistycznego kursu kończyć. Wystarczy zgłosić się do hospicjum, gdzie już koordynatorzy wolontariatu (bo zazwyczaj przy hospicjach są już centra wolontariatu z koordynatorem), w porozumieniu oczywiście z personelem medycznym hospicjum, potrafią pokierować, ukierunkować, określić wzajemne potrzeby wolontariusza oraz pacjenta czy rodziny.

Leśniewska, pytana, jak sprawdzić, czy podołamy pracy w hospicjum, odpowiada krótko: „to pokaże dopiero czas”. Przyznaje, że osoby z różnych pobudek chcą zostać wolontariuszem. Czasem są nieakceptowane przez hospicja. – Zdarzają się ludzie, którzy poszukują mocnych wrażeń, dla nich jest to coś egzotycznego. Bądź też osoby nadwrażliwe. To są marginalne przypadki, ale się zdarzają – mówi koordynatorka kampanii. Zauważa, że takie rzeczy są szybko weryfikowane przez psychologa, znajdującego się w hospicjum. Można też zasięgnąć jego rady, kiedy chcemy pomagać, ale mamy obawy, czy podołamy pracy jako wolontariusz.

Najwięcej badanych (44%), biorących udział w badaniu przeprowadzonym przez Fundację Hospicyjną i PBS DGA, odpowiada, że nie angażuje się w wolontariat hospicyjny z powodu braku czasu. 20% deklaruje, że nikt im tego nie zaproponował, 18% nie jest w stanie przebywać w towarzystwie osób umierających, a 17% nie posiada umiejętności przydatnych w pracy w hospicjum. W badaniu wzięło udział 1072 dorosłych Polaków.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Kampanii „Hospicjum to też Życie” towarzyszy zbiórka pieniędzy. Środki na wsparcie polskich hospicjów pozyskiwane są przez:

Całoroczny charytatywny sms o nr 7279, w treści sms-a trzeba wpisać „POMAGAM” (2,44 zł z VAT)

Wpłaty na konto kampanii: 93 1540 1098 2001 5562 4727 0011

Zebrane środki będą przeznaczone m.in. na zakup leków i sprzętu medycznego dla pacjentów ośrodków paliatywno-hospicyjnych, pomoc dla dzieci osieroconych, będących pod opieką hospicjów, i prowadzenie szkoleń dla personelu medycznego hospicjów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)