Hołownia: to historycy powinni decydować, kto był agentem
Historycy, a nie dziennikarze, powinni
decydować o tym, czy ktoś był agentem - ocenił publicysta
"Newsweeka" Szymon Hołownia odnosząc się do informacji
"Gazety Polskiej" o rzekomej współpracy nowego arcybiskupa
warszawskiego Stanisława Wielgusa z SB.
Według "Gazety Polskiej", z dokumentów, do których dotarła, wynika, iż nowy metropolita warszawski abp Wielgus przez ponad 20 lat współpracował z SB i nosił kryptonim TW Adam.
Hołownia powiedział, że tezę o współpracy danej osoby z służbami PRL mogą formułować "jedynie historycy porównujący różne źródła, zeznania, oraz znający okoliczności i kontekst epoki, a nie osoby, które po prostu przepisują teczki znajdujące się w zasobach IPN".
Chciałbym, żeby wątpliwości wokół ewentualnej współpracy arcybiskupa Wielgusa z SB zostały rozstrzygnięte w sposób możliwie najbardziej kompetentny i wyczerpujący. To są zbyt poważne oskarżenia, aby publikować je w sposób nieprzemyślany - zaznaczył.
Według Hołowni, jeśli "Gazeta Polska" przeprowadziła wielomiesięczne śledztwo oparte na wielu źródłach, to publikację trzeba będzie ocenić korzystnie, ale, jak zastrzegł, z tego co słyszy, "cała sprawa na razie opiera się na kolejnej teczce wyciągniętej z IPN, którą ktoś przeczytał".
Lustracja w formie proponowanej przez "Gazetę Polską" i niektóre inne media nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim dociekaniem prawdy o słabościach człowieka- podkreślił.
Jeśli doniesienia się potwierdzą, będziemy mieli duży kłopot w polskim Kościele, ale trzeba pamiętać, że dokumenty znajdujące się w IPN nie są "słowem objawionym"- zauważył Hołownia. Jego zdaniem, Kościół w Polsce ma poważniejsze problemy niż lustracja, np. wynikający z ostatnich statystyk wzrost liczby osób, które tracą wiarę i odchodzą od Kościoła.
Dotychczasowy biskup diecezji płockiej Stanisław Wielgus został w początkach grudnia mianowany przez papieża Benedykta XVI nowym arcybiskupem metropolitą warszawskim. Wcześniej niektóre media podawały informacje, że nominację biskupa Wielgusa miało opóźnić rzekome znalezienie jego teczki w IPN. Jak pisała "Rzeczpospolita", kościelna komisja z Lublina, badająca archiwa tamtejszego IPN, przyznała jednak, że nie natknęła się na żadne materiały dotyczące bpa Wielgusa.