Holendrzy powiedzieli "nie" unijnej konstytucji
W środowym referendum konstytucyjnym Holendrzy zdecydowaną większością głosów odrzucili konstytucję Unii Europejskiej.
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 07:16
Według końcowych, choć jeszcze nieoficjalnych danych, przekazanych koło północy przez holenderską agencję ANP, przeciwko konstytucji było 61,6% głosujących, za - 38,4%. Wyniki te nie uwzględniają tylko pewnej liczby głosów oddanych za pośrednictwem poczty i dlatego są bardzo zbliżone do ostatecznych.
Frekwencja wyborcza była wysoka - 62,8%, znacznie wyższa niż podczas ubiegłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których wzięło udział 39% uprawnionych do głosowania Holendrów.
Wkrótce po opublikowaniu wstępnych rezultatów premier Holandii Jan Peter Balkenende oświadczył, że jest bardzo rozczarowany zwycięstwem "nie" w referendum konstytucyjnym, ale będzie respektować jego wynik.
Balkenende podkreślił, że proces ratyfikacji konstytucji UE powinien być kontynuowany w innych krajach, poza tymi, które już ją ratyfikowały. Dotychczas konstytucję ratyfikowało 9 krajów Unii. Holandia jest drugim po Francji krajem, który ją odrzucił.
Mimo głosowania przeciwko konstytucji UE, wbrew opiniom wyrażanym przez rząd, większość Holendrów nie chce wewnętrznych zmian politycznych. W sondażu przeprowadzonym tuż po referendum ok. 58% Holendrów uznało, że zdecydowane głosowanie w środowym referendum przeciwko konstytucji unijnej nie powinno spowodować konsekwencji dla rządu, który zachęcał do głosowania "tak". 26% respondentów sondażu przeprowadzonego przez instytut Interview-NSS było przeciwnego zdania.
Na pytanie o ewentualność powtórzenia referendum za rok, Holendrzy są równo podzieleni: 44% uważa, że to dobry pomysł, 46% jest przeciwnych takiemu rozwiązaniu. Reagując na negatywny wynik referendum w Holandii w sprawie konstytucji europejskiej wielu polityków europejskich podkreślało konieczność przeanalizowania na nowo sytuacji i udzielenia nowych odpowiedzi na rodzące się pytania o przyszłość.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oświadczył w Brukseli, że holenderskie "nie" zwiastuje ciężkie czasy dla Europy, ale trudności te będzie można przezwyciężyć. Barroso zaapelował ponownie do państw członkowskich UE, by wstrzymały się z "jednostronnymi" decyzjami przed szczytem UE wyznaczonym na 16-17 czerwca.
Na temat dalszych losów procesu ratyfikacji w podobnym tonie jak premier Holandii Balkenende wypowiedział się obecny przewodniczący Unii Europejskiej, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, który oświadczył w Brukseli, że proces ratyfikowania konstytucji europejskiej przez kolejne kraje członkowskie UE powinien nadal trwać, pomimo jej odrzucenia w referendach we Francji i Holandii.
Juncker jednocześnie wyraził "zaniepokojenie", jeśli chodzi o wyniki referendum w jego własnym kraju. Referendum w Luksemburgu zapowiedziano na 10 lipca.
Również kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder opowiedział się za kontynuowaniem procesu ratyfikowania konstytucji europejskiej przez następne kraje członkowskie UE. "Każdy kraj członkowski Unii Europejskiej ma prawo i obowiązek oddać swój własny głos" w sprawie konstytucji UE - podkreślił Schroeder.
Opinia trzech cytowanych polityków stanowi odpowiedź na pojawiające się w różnych krajach głosy, by przerwać proces ratyfikacji, jako zbędny wobec sprzeciwu wyrażonego przez Francuzów i Holendrów. Do apelu o kontynuowanie ratyfikacji dołączyli też przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borrell, którzy towarzyszyli Junckerowi na konferencji prasowej w Brukseli.
Trzej przewodniczący głównych gremiów UE podkreślili, że kontynuowanie procesu ratyfikacji w pozostałych 14 krajach UE, to wymóg demokracji. Powołali się na deklarację dołączoną do konstytucji, która przewidziała, że w sytuacji ratyfikowania traktatu przez 4/5 krajów UE (czyli 20) i odrzucenia go przez jeden lub więcej powołany zostanie specjalny szczyt europejski, który zdecyduje co dalej. Ich zdaniem oznacza to obowiązek przeprowadzenie referendum przez wszystkie kraje UE.
Zdaniem Junckera pierwszym dowodem funkcjonowania Europy będzie znalezienie kompromisu w sprawie planów budżetowych UE na lata 2007-13 na szczycie europejskim 16 i 17 czerwca. W tym celu premier Luksemburga od poniedziałku spotyka się z wszystkimi przywódcami państw UE, w czwartek także z premierem Markiem Belką.
Łatwo mówić, że Europa kosztuje za drogo. Dwa tygodnie wojny kosztowałyby więcej niż dziesięć budżetów europejskich - powiedział obecny przewodniczący Rady Europejskiej, który pełni swą funkcję do końca półrocza.
Juncker zapowiedział, że na najbliższym szczycie europejskim, przywódcy państw UE dokonają analizy sytuacji. Myślę, że to obowiązek demokracji, by inne społeczeństwa UE mogły się wypowiedzieć na temat konstytucji - stwierdził.
"Wyrażone w referendum przez większość Holendrów "nie" wobec konstytucji europejskiej budzi poważne zaniepokojenie co do przyszłych planów europejskich" - oświadczył w specjalnym komunikacie prezydent Francji Jacques Chirac. "Po referendum francuskim z 29 maja, te nowe, negatywne wyniki w sprawie konstrukcji europejskiej, uzyskane w kolejnym kraju - założycielu Unii, świadczą o wielkich oczekiwaniach, pytaniach i obawach związanych z rozwojem projektu europejskiego" - stwierdza Chirac w komunikacie, opublikowanym przez Pałac Elizejski.
"Odrzucenie przez Holendrów i Francuzów konstytucji UE drogą referendum stawia wszystkich wobec głębokich pytań co do przyszłości Unii" - oświadczył z kolei w specjalnym komunikacie opublikowanym w Londynie minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jack Straw.
"Werdykt, jaki zapadł w tych referendach (w Holandii i Francji), stawia nas wszystkich wobec głębokich pytań co do przyszłego kierunku w jakim pójdzie Europa" - oświadczył, podkreślając, iż wyniki referendów nalezy uszanować. Jak zauważyła agencja Reutera, w komunikacie Strawa nie podano, czy Wielka Brytania nadal planuje przeprowadzenie własnego referendum.
Pierwsze reakcje mediów wskazują również na wielką wagę, jaką przywiązuje się w Europie do zakwestionowania dalszej drogi rozwoju naszego kontynentu wg schematu zarysowanego przez twórców konstytucji.
Negatywny wynik referendum konstytucyjnego w Holandii, w dwa dni po odrzuceniu traktatu konstytucyjnego przez Francuzów, jest "politycznym trzęsieniem ziemi" - oceniła niemiecka telewizja publiczna ZDF. Wszystkich skutków tej decyzji nie sposób dziś przewidzieć - powiedział brukselski komentator stacji. Jego zdaniem wyniki referendów pokazują wyraźnie, że obywatele krajów Unii nie chcą "iść dalej drogą wyznaczoną przez elity".
Konieczna jest poważna dyskusja o tym, jaki jest cel Unii i "gdzie są jej granice". Zdaniem korespondenta ZDF Unia może zostać na jakiś czas sparaliżowana. Spotkanie na szczycie UE 16 i 17 czerwca będzie prawdziwą "naradą kryzysową".