Hiszpański "balon" ws. unijnej konstytucji
Hiszpania chciałaby przerwać impas w sprawie systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej i "wypuszcza balony próbne". Tak tłumaczy się w Brukseli "przeciek" w dzienniku "El Pais", jakoby Madryt rozważał pójście na kompromis.
Według hiszpańskiej gazety Hiszpania rozważa, czy na toczącej się konferencji międzyrządowej w sprawie konstytucji UE nie zgodzić się na system podziału głosów w Radzie proporcjonalny do liczby ludności, jeżeli próg większości potrzebnej do podjęcia decyzji wzrósłby do dwóch trzecich (66,7%).
Dawałoby to Hiszpanii i Polsce większe możliwości blokowania unijnych decyzji niż zaproponowany przez Konwent Europejski próg trzech piątych (60%). Oba kraje zachowałyby pozycję bliższą tej, jaką zapewnia im system nicejski.
Rozwiązania rezerwowe
Opisany przez gazetę wariant "należy do potencjalnych rozwiązań rezerwowych" - potwierdził na konferencji prasowej w Brukseli hiszpański poseł do Parlamentu Europejskiego Inigo Mendez de Vigo, który jest obserwatorem w konferencji międzyrządowej z ramienia centroprawicy z unijnego parlamentu.
Wprawdzie "oficjalnie się o tym nie mówi na konferencji międzyrządowej", ale sądzę, że pani minister (spraw zagranicznych Hiszpanii Ana Palacio) wspominała o tym w ostatnich dniach" - oznajmił Mendez de Vigo dziennikarzom. Jest on eurodeputowanym rządzącej w Hiszpanii Partii Ludowej premiera Jose Marii Aznara, który zajmuje oficjalnie twarde stanowisko w sprawie podejmowania decyzji w Radzie UE.
Aznar obstaje przy bardzo korzystnym dla Hiszpanii i Polski systemie głosowania uzgodnionym w 2000 r. w Nicei i wpisanym do Traktatu Nicejskiego. Takie samo stanowisko zajmuje rząd Polski.
Polska rozważy?
Tymczasem według "El Pais" "polskie źródła dyplomatyczne, jedynego kraju, który idzie w tej sprawie ramię w ramię z Hiszpanią, sygnalizowały wczoraj, że polski rząd 'mógłby rozważyć' formułę analizowaną przez Hiszpanię".
Konwent Europejski, zgromadzenie przedstawicieli rządów i parlamentów 25 obecnych i przyszłych państw UE, zaproponował w czerwcu, żeby w 2009 r. zastąpić system nicejski podwójną większością. Decyzje wymagałyby poparcia zwykłej większości państw członkowskich zamieszanych przez co najmniej trzy piąte głosów.
Według źródeł unijnych przynajmniej część hiszpańskiego rządu uważa, że Hiszpania nie powinna brać na siebie odpowiedzialności za ewentualną porażkę konferencji międzyrządowej i powinna poszukiwać kompromisu. Ta "konstruktywnie nastawiona do Europy" część rządu poszukuje wyjścia z impasu i jest zaniepokojona, że przewodniczący UE i konferencji międzyrządowej Włochy nie zaproponowały jeszcze żadnych propozycji wyjścia z impasu.
Możliwość blokowania
W Brukseli mówi się, że możliwości blokowania unijnych decyzji porównywalne z tymi, jakimi dysponują Francja, Wielka Brytania i Włochy, dawałoby Polsce i Hiszpanii już podniesienie progu większości w Radzie UE do 63-64%. Do zablokowania decyzji wystarczyłoby wtedy 37-38% głosów.
Tak mógłby wyglądać kompromis między 60% konwentu a hiszpańskimi 66,7%, chociaż na razie dyplomacji niemieccy i francuscy odrzucają taką możliwość.
Według hiszpańskiego eksperta, profesora Jose Ingacio Torreblanki cytowanego przez "El Pais", Hiszpania ma 8,18% ludności Unii, Polska - 8,03%, Niemcy - 17,05%, Wielka Brytania - 12,31%, Francja - 12,25%, Włochy - 11,97%.
Mandaty w parlamencie
Źródła unijne sugerują, że dodatkowym argumentem, który pomógłby przekonać Hiszpanię, byłoby przyznanie jej większej liczby miejsc w Parlamencie Europejskim. Zgodnie ze zmodyfikowaną formułą z Nicei, zaakceptowaną przez Konwent Europejski, Hiszpania i Polska będą miały od przyszłego roku po 54 mandaty w unijnym parlamencie.
Wreszcie, nie ustają spekulacje, że duże państwa UE, także Hiszpania i Polska, mogłyby zachować prawo do desygnowania po dwóch komisarzy - członków Komisji Europejskiej. W tej chwili z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii pochodzi po dwóch komisarzy, a z pozostałych państw członkowskich po jednym.
Konwent Europejski zaproponował ograniczenie liczby komisarzy z pełnym prawem głosu do 15, ale małe kraje członkowskie i Polska bronią zasady "jeden kraj, jeden komisarz z pełnym prawem głosu".