Hiszpańska pułapka na lubuskie firmy
Lubuskie firmy wpadają w pułapkę przygotowaną przez hiszpańską firmę - pisze "Gazeta Lubuska". Tomasz K. prowadzi małą firmę w Zielonej Górze. Dwa lata temu dostał z Hiszpanii list, w którym oferowano mu reklamę jego usług w bezpłatnym katalogu - podaje dziennik.
23.10.2004 | aktual.: 23.10.2004 11:09
Wypełniłem formularz i wysłałem. Potem o tym zapomniałem. Bardzo się zdziwiłem, gdy dostałem z Hiszpanii rachunek na ponad 800 euro - opowiada. Wtedy to zlekceważyłem. Jednak niedawno dostałem oficjalną notę, w której domagano się, abym zapłacił ponad 10 tys. zł. Grożono mi sądem - mówi. Przedsiębiorca wystraszył się konsekwencji, tym bardziej, że z Hiszpanii dostał też katalog, w którym znalazł swoje ogłoszenie. Skonsultował się z prawnikiem. Jak się dowiedział, umowa jest tak sformułowana, że w sądzie nie ma szans wygrać sprawy i musi tę kwotę zapłacić - informuje "Gazeta Lubuska".
Dostałem już dwa przypomnienia. Chyba będę musiał zapłacić, żeby uniknąć kłopotów - mówi Tomasz K. Chcę ostrzec inne firmy, żeby nie wypełniały w ciemno żadnych formularzy. W katalogu, który dostał zielonogórski przedsiębiorca, jest też ponad 20 innych lubuskich firm. Przyczyną kłopotów Tomasza K. jest hiszpańska firma European City Guide. Spółka, zarejestrowana w Katalonii, wysyła do przedsiębiorców anglojęzyczne ankiety do wypełnienia. Na samym dole, małymi literami, jest dopisek, że podpisanie ankiety oznacza zamówienie drogiej reklamy w internecie i broszurze wydawanej w Europie - pisze dziennik.
Wielu przedsiębiorców w całej Polsce nie przeczytało lub nie zrozumiało dopisku. Później dostawali od oszustów faktury i groźby oddania sprawy do sądu, jeśli nie zapłacą - podaje gazeta. Mieliśmy wiele skarg na tę firmę - poinformował "Gazetę Lubuską" pracownik biura rady handlowego Hiszpanii. Podobną ankietę przysłała nawet do nas. To skandal - powiedział.
Hiszpanie radzą, aby nie reagować na pisma oszustów, tylko wyrzucać korespondencję do kosza. Podpisana umowa jest według hiszpańskiego prawa nieważna, bo spisano ją w języku angielskim i na dodatek zbyt małymi literami. Poszkodowani założyli specjalną stronę internetową ( www.obrona6.webpark.pl)
, na której można się dowiedzieć, jak postępować z oszustami. Radzą też, aby nie wypełniać obcojęzycznych ankiet, bo podobnych firm, polujących na ludzką naiwność, jest w Europie wiele - podkreśla dziennik. (PAP)