Hiszpanie zdumieni zarzutami nt ich postawy w Iraku
Zarówno socjalistyczny rząd jak i prawicowa
opozycja w Hiszpanii krytycznie zareagowały na
nieprzychylne uwagi byłego amerykańskiego administratora cywilnego
w Iraku Paula Bremera na temat postawy żołnierzy hiszpańskich w
tym kraju.
12.01.2006 | aktual.: 12.01.2006 13:19
W wydanej ostatnio w Waszyngtonie książce "Mój rok w Iraku" Bremer napisał m.in. że wojska hiszpańskie "nic nie robiły w Iraku", podczas gdy Amerykanie narażali życie, walcząc z sunnicką rebelią. "Siedzą na czołgach i nic nie robią. To niegodne" - napisał Bremer o Hiszpanach.
Paul Bremer kierował cywilną administracją zarządzającą Irakiem od maja 2003 do czerwca 2004, kiedy władza została przekazana tymczasowemu rządowi irackiemu.
Sekretarz ds. stosunków międzynarodowych rządzącej w Hiszpanii partii socjalistycznej PSOE, Trinidad Jimenez określiła uwagi Bremera jako "zdumiewające", "nie na miejscu" i "niepotrzebne", gdyż "wojska hiszpańskie przebywające w misjach za granicą wyróżniają się profesjonalizmem i odpowiedzialnością".
Lider opozycyjnej centroprawicowej Partii Ludowej, Mariano Rajoy stwierdził, że rewelacje Bremera są "zaskakujące". Jakby nie było, powinien był je poczynić w odpowiedniej chwili - dodał.
Generał Fulgencio Coll, który dowodził kontyngentem hiszpańskim w Iraku, także bronił "pozostającego poza wszelką wątpliwością profesjonalizmu wojsk hiszpańskich".
Czwartkowy dziennik "ABC" zauważa, że zarzuty Bremera koncentrują się głównie na odmowie Hiszpanów uczestniczenia w walkach przeciwko milicji radykalnego szyickiego duchownego, Muktady as- Sadra, "którego można krytykować za fundamentalizm religijny i krwiożerczy antyamerykanizm, ale któremu nie można odmówić wielkiego poparcia, jakim się cieszy wśród milionów Irakijczyków".
"Paradoks polega na tym - pisze "ABC" - że obecnie as-Sadr jest jednym z najsilniejszych przywódców nowego reżimu irackiego, ma kilku ministrów w rządzie i stoi na czele jednego z najbardziej wpływowych ugrupowań politycznych w koalicji szyickich partii religijnych, które wygrały ostatnie wybory".
"Tak więc były administrator Iraku wpada w furię, że wojska hiszpańskie nie chciały walczyć z bronią w ręku przeciwko tej samej osobie, z którą później autorytety amerykańskie nie miały obiekcji, by negocjować i pobłogosławić triumfalne wejście do nowo utworzonych przez nie same władz" - zauważa dziennik.
Źródła zbliżone do byłego ministra obrony w Madrycie, Federico Trillo, podkreślają, że zgodnie z rezolucją ONZ, żołnierze hiszpańscy zostali wysłani do Iraku z misją "pokojową i bezpieczeństwa", co oznacza, że mogli chwycić za broń tylko w samoobronie. "Nigdy nie byli przeznaczeni do działań bojowych" - podkreślają źródła, na które powołuje się "ABC".
Dziennik podkreśla, że wojska hiszpańskie utworzyły w Iraku rozległą sieć umów i porozumień z szefami plemiennymi i liderami religijnymi, "dzięki czemu w strefie wokół Nadżafu i Diwanii panował pokój - do czasu kiedy Amerykanie wypowiedzieli wojnę as- Sadrowi".
Grażyna Opińska