Hiszpania: strajk kością niezgody
Skrajnie rozbieżne oszacowania udziału
Hiszpanów w czwartkowym strajku generalnym przedstawiły rząd i
związki zawodowe. Według rządu do strajku przystąpiło zaledwie 16% pracowników, według związków - 84%.
24-godzinny strajk generalny - pierwszy od 1994 roku - ogłosiły największe w kraju centrale związkowe o sympatiach komunistycznych i socjalistycznych na znak protestu przeciwko dekretowi konserwatywnego rządu Jose Marii Aznara, zaostrzającemu kryteria wypłaty zasiłków dla bezrobotnych.
Rozbieżność w ocenie uczestnictwa w strajku można częściowo wytłumaczyć tym, że pewna liczba pracodawców, w tym tak znaczący jak zakłady Opla w Saragossie, dała dzień wolny pracownikom. Chcieli w ten sposób uniknąć konfliktów i trudności ze zorganizowaniem pracy tym, którzy odmówią strajkowania.
Rząd nie wlicza pracowników takich zakładów do uczestników strajku, podobnie jak stawiających się do pracy osób, które nie mogły wykonywać obowiązków z powodu strajku kolegów, czy też drobnych sklepikarzy, który zamknęli witryny na znak solidarności ze strajkującymi.
Natomiast związkowcy zaliczają te wszystkie kategorie ludzi pracy do uczestników strajku. Twierdzą oni, że w regionach o najwyższym bezrobociu - takim jak Andaluzja i Asturia - udział w strajku przewyższał 90%. Według rządu sięgał zaledwie 30-35%.
Jest faktem, że poważnie został zakłócony transport lotniczy. Od dawna przewidywały to hiszpańskie linie lotnicze Iberia, proponując na przykład korespondentom zagranicznym udającym się na piątkowo-sobotni szczyt Unii Europejskiej w Sewilli zmianę rezerwacji z czwartku na środę.
Nieprzypadkowe zaplanowanie strajku na dzień poprzedzający szczyt zostało zresztą uznane przez rząd za szczególny afront i, zdaniem tutejszych komentatorów, tłumaczy, choć nie usprawiedliwia, nacisków rządu, żeby storpedować strajk.
Przywódcy związkowi oświadczyli, że rząd stosuje metody niedopuszczalne w demokracji i chce wymazać prawo do strajku z konstytucji. Władze bronią się, że chciały zapewnić świadczenie minimum usług publicznych, takich jak transport, poczta, wywóz śmieci. Udało się to w różnym stopniu.
Mimo ostrych potyczek słownych uniknięto ostrzejszych starć między pikietującymi i policją, choć musiała ona interweniować w wielu miejscach, żeby gasić i usuwać płonące barykady na drogach. Do najpoważniejszych zajść doszło w Madrycie, gdzie aresztowano 27 spośród 45 osób zatrzymanych w całym kraju.
W Sewilli doszło do dużej demonstracji. Według organizatorów brało w niej udział ok. 100 tys. osób, a według policji - 10 300.
Strajk spowodował w każdym razie pierwszą w sześcioletniej historii rządów Aznara tak ostrą konfrontację polityczną między władzami a dominującymi w Hiszpanii związkami zawodowymi o sympatiach komunistycznych (CC.OO.) i socjalistycznych (UGT).
Doszło do niej, gdy - po kilku latach wysokiego wzrostu gospodarczego i redukcji bezrobocia o połowę do 11% - Hiszpania zaczęła odczuwać zarówno ogólnie niekorzystną koniunkturę na świecie jak i bariery sztywnego kodeksu pracy i ustawodawstwa socjalnego.
Chcąc zwiększyć konkurencyjność gospodarki rząd postanowił zaostrzyć kryteria przyznawania zasiłku dla bezrobotnych. W obawie przed trudnościami z przeforsowaniem ustawy w parlamencie wprowadził nowe przepisy dekretem.
Spośród całej serii zmian największe oburzenie w całym kraju wywołała ta pozbawiająca zasiłku tych bezrobotnych, którzy odrzucą trzy kolejne oferty pracy w promieniu 50 km od miejsca zamieszkania, nawet jeżeli były to propozycje podjęcia pracy nie we własnym zawodzie czy w niepełnym wymiarze godzin.
Ale tego typu restrykcji jest więcej. Na przykład zwalniane z pracy osoby, które ukończyły 52 rok życia, muszą odtąd wybierać między zasiłkiem a jednorazową odprawą. Jeśli wezmą odprawę wyższą niż 4,6 tysiąca euro, nie dostaną zasiłku.
Specjalne zasiłki dla pracowników sezonowych w rolnictwie stracą też osoby, które dotychczas pobierały je w przerwach między zbiorami.
Rząd twierdzi, że nie chodzi mu o oszczędności w budżecie państwa - który wykazuje w tym roku sporą nadwyżkę - lecz o to, żeby skłonić ludzi do większej mobilności i elastyczności w podejmowaniu pracy oraz utrudni pobieranie zasiłku tym, którzy pracują na czarno.
Do poprzednich trzech strajków generalnych dochodziło pod poprzednimi rządami socjalistycznymi Felipe Gonzaleza. Według przedsiębiorstw energetycznych, odnotowany w tym roku 15- procentowy spadek zużycia energii elektrycznej był dwukrotnie mniejszy niż w czasie najbardziej masowego dotychczas strajku w 1988 roku.(iza)