Hiszpania generalnie sparaliżowana
(AFP)
Od północy w czwartek w Hiszpanii trwa strajk generalny ogłoszony przez dwie największe hiszpańskie centrale związkowe. Związkowcy liczą, że na ich apel odpowie co najmniej 15 milionów pracowników z różnych branż i że Hiszpania zostanie sparaliżowana na 24 godziny, bo tyle ma trwać protest.
Powodem strajku jest rządowy projekt reformy prawa pracy. Prawicowy rząd Jose Marii Aznara chce zliberalizować rynek zatrudnienia i ograniczyć dostęp do zasiłków dla bezrobotnych. Nowe prawo uprości procedury zwalniania pracowników a prawo do zasiłku stracą między innymi ci bezrobotni, którzy odmówią przyjęcia pracy wskazanej przez urząd zatrudnienia. Związki zawodowe traktują te plany jako zagrożenie dla praw socjalnych.
Strajk pokrzyżuje prawdopodobnie plany tysięcy turystów przebywających na urlopach w Hiszpanii. Wprawdzie akcja ma nie obejmować pilotów i kontrolerów lotów, ale ich praca może okazać się niemożliwa bez udziału personelu naziemnego. Związkowcy zaapelowali także, by do akcji przyłączyli się kierowcy autobusów dowożących turystów na lotniska na Ibizie i Majorce. Zamkniętych ma być wiele sklepów, szkoły będą funkcjonować z mniejszą ilością personelu.
Prowadzone do ostatniej chwili negocjacje z rządem nie przyniosły rezultatu. Termin strajku jest dla rządu wyjątkowo niekorzystny, gdyż jutro w Sewilli rozpoczyna się dwudniowe spotkanie przywódców Unii Europejskiej.
Strajk związkowców w połączeniu z wczorajszym strajkiem kontrolerów ruchu lotniczego w kilku krajach Europy zdezorganizował przygotowania do unijnego szczytu. Najwięcej kłopotów mieli członkowie oficjalnych delegacji oraz dziennikarze. Część dotarła do Sewilli koleją, część samolotami, po wielu godzinach wyczekiwania na lotniskach. Wiele osób zrezygnowało z przyjazdu. Unijni przywódcy będą w czwartek lądować w bazie wojskowej.(ck)