Historyk: nie było tajnego układu polsko-niemieckiego
- Nie było żadnego tajnego układu polsko-niemieckiego w latach 1934-38 - zapewnia historyk i sowietolog dr Marek Kornat, profesor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu. - Ci, którzy tak twierdzą, odwołują się do wymysłów radzieckiej propagandy antypolskiej z drugiej połowy lat 30. - powiedział historyk, komentując ostatnie doniesienia rosyjskich mediów.
26.08.2009 | aktual.: 26.08.2009 18:45
"Tajny protokół"?
31 sierpnia w Rosji ma ukazać się praca wydana przez rosyjską Służbę Wywiadu Zagranicznego pt. "Sekrety polskiej polityki zagranicznej. 1935-45", gromadząca utajnione dotąd dokumenty radzieckiego wywiadu. Rosyjskie media spekulują, że dokumenty te mogą dotyczyć "tajnego protokołu" do polsko-niemieckiego układu o nieagresji ze stycznia 1934 roku. Przedmiotem tego tajnego porozumienia miałoby być przymierze zawiązane przez Polaków z Niemcami przeciwko ZSRR.
Informacje o takim porozumieniu pojawiły się także w filmie "Sekrety tajnych protokołów" wyemitowanym w zeszłym tygodniu w rosyjskiej telewizji. Rosyjskie media i niektórzy rosyjscy historycy uważają, że istnienie takiego "tajnego protokołu" usprawiedliwiłoby pakt Ribbentrop-Mołotow.
- Nic takiego nie miało miejsca. Nie było żadnego polsko-niemieckiego przymierza przeciwko Sowietom. Wszystkie twierdzenia na temat rzekomego układu między Polską a Niemcami są wymysłem radzieckiej propagandy. Wysuwając takie tezy Rosjanie nawiązują do tej tradycji - powiedział ekspert.
Polska odrzucała propozycje
Zdaniem historyka, w latach 30. stosunki polsko-niemieckie były nacechowane klimatem "poprawności", ale nie osiągnięto żadnego trwałego porozumienia - ani tajnego, ani jawnego. - Jest natomiast prawdą, że Hitler w okolicach roku 1934 zamierzał wykorzystać Polskę jako sojusznika przeciwko ZSRR. W drugiej połowie lat 30.
Polsce kilkakrotnie składano oferty zawarcia takiego układu i za każdym razem je odrzucała. Po raz pierwszy uczynił to marszałek Piłsudski w styczniu 1935 roku, gdy przyjmował w Warszawie Goeringa. Potem Niemcy zawarły z Japonią i Włochami układ antykominternowski przeciwko międzynarodówce komunistycznej. Do tego układu Polska była zapraszana kilkakrotnie i za każdym razem propozycje te odrzucała - mówił historyk.
Dr Kornat przypomniał, że kiedy Polska i Niemcy podpisały układ o nieagresji w styczniu 1934 roku, w całej Europie przyjęto go z wielkim zaskoczeniem. - Wcześniej stosunki polsko-niemieckie były nieustannie złe i systematycznie się nawet pogarszały. Przed 1934 rokiem Niemcy głosiły, że warunkiem normalizacji wzajemnych stosunków jest zwrot Górnego Śląska i Pomorza Gdańskiego, a 26 stycznia 1934 roku nagle odstąpiły od tych żądań. Sprawiało to wrażenie układu bardzo korzystnego dla Polski, choć podpisany dokument nie zawierał uznania linii granicznych. Wielu publicystów zadawało sobie wtedy pytanie: czym Piłsudski i Beck zapłacili za tak korzystne na pierwszy rzut oka rozwiązanie. Spekulowano, że ceną być może było tajne przymierze Polaków z Niemcami przeciwko ZSRR, a radziecka dyplomacja i służby specjalne podjęły całą kampanię, aby takie przekonanie w opinii światowej ugruntować. Była to próba zdyskredytowania Polski na arenie światowej. Należy jednak podkreślić, że Choć artykuły na temat rzekomego
przymierza polsko-niemieckiego pojawiały się, zwłaszcza na łamach francuskiej, czeskiej i litewskiej prasy, nie miały one żadnego potwierdzenia w faktach - powiedział Kornat.
Układu nie było
- Z punktu widzenia historyka sprawa jest zupełnie jasna. Nie ma żadnego znaczenia, co pisały gazety w latach 30. Żadnego tajnego układu nie było. Nie znaleziono żadnego śladu takich rokowań ani w aktach polskich, ani niemieckich. Trzymajmy się faktów, a nie spekulacji. Z całą pewnością możemy powiedzieć natomiast, że w drugiej połowie lat 30. miała miejsce zmasowana akcja radzieckiej dyplomacji przeciwko Polsce, która zaowocowała najróżniejszymi faktami prasowymi. Teraz również mamy do czynienia z takim zabiegiem - mówił historyk.
Marek Kornat widzi analogię pomiędzy obecnymi spekulacjami rosyjskich mediów a sprawą katyńską.
- Już za czasów Gorbaczowa, gdy powszechnie uznano odpowiedzialność radziecką za mord na polskich oficerach, Rosjanie zaczęli poszukiwania jakiegoś "antykatynia". Twierdzono na przykład, że Polacy wymordowali jeńców radzieckich po wojnie 1920 roku. Teraz mamy do czynienia z podobnym manewrem. Rosja prowadzi swoją politykę historyczną bardzo agresywnie. Mając problem z przyjęciem do wiadomości prawdziwej wymowy paktu Ribbentrop-Mołotow, nie chcąc poddać ocenie własnej przeszłości, Rosjanie chcą udowodnić, że w latach 30. inne państwa również zawierały tajne układy. Zależy im zwłaszcza na pokazaniu, że główna ofiara paktu Ribbentrop-Mołotow, czyli Polska, wcześniej paktowała z Niemcami przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Mamy dziś do czynienia z analogicznym zabiegiem, jaki radzieccy historycy stosowali, gdy chcieli zmniejszyć radziecką odpowiedzialność za Katyń - mówił Kornat.
Zdaniem historyka, w ostatnich tygodniach mamy do czynienia ze zmasowaną akcją rosyjskich mediów przeciwko Polsce. - To prawdziwa kampania, wypowiedziano nam swoistą wojnę o historię. Robi to wrażenie, że Rosjanie prowokują polski rząd, dyplomację i prasę chyba po to, żeby potem wykazać, że usiłowania ocieplenia stosunków z Polską są nie do zrealizowania, ponieważ z Polakami nie da się nic uzgodnić. Najlepszą strategią powinno być więc chyba nieuleganie tym prowokacjom. Należy zachować spokój. Mówić swoje stanowczo i konkretnie, aczkolwiek dyplomatycznie - dodał historyk.