Hillary Clinton nie wyklucza startu w wyborach w 2004 roku?
Była Pierwsza Dama, Hillary Clinton, oświadczyła wprawdzie, że nie będzie się ubiegać o prezydenturę w przyszłorocznych wyborach, ale wielu obserwatorów w USA uważa, że może zmienić zdanie.
Jak podał nowojorski dziennik "Daily News", jej mąż Bill Clinton zdawał się ostatnio sugerować, że Hillary może wysunąć swoją kandydaturę. Zapytany w Kalifornii, czy prawdziwe są spekulacje na ten temat, były prezydent odpowiedział tylko: "Ona sama musi o tym zdecydować". Dodał następnie, że wielu doradców i polityków namawia ją do kandydowania.
Była First Lady, która od ponad dwóch lat jest demokratycznym senatorem ze stanu Nowy Jork, daje do zrozumienia, że będzie kandydować do Białego Domu dopiero w 2008 r.
Według sondaży, gdyby Hillary Clinton stanęła do wyścigu w wyborach przyszłorocznych, z łatwością pokonałaby wszystkich obecnych dziesięciu kandydatów do partyjnej nominacji prezydenckiej.
Zdaniem komentatorów, pani Hillary nie chciała kandydować w 2004 roku, gdyż uznała, że prezydent Bush jest nie do pokonania. Uważają oni jednak, że spadek notowań prezydenta wskutek trudności w Iraku i kłopotów z gospodarką może ją skłonić do zmiany decyzji.
Jak powiedział niedawno były doradca Clintona, Dick Morris, Hillary Clinton obawia się, że pod jej nieobecność któryś z Demokratów może wygrać z Bushem w 2004 roku i utrzymać się w Białym Domu przez drugą kadencję, co prawdopodobnie zniweczyłoby jej prezydenckie nadzieje.
Podstawą przewidywań Morrisa jest m.in. przekonanie, że tendencje demograficzne coraz bardziej faworyzują Demokratów w wyborach prezydenckich. W populacji USA wzrasta bowiem procentowy udział Latynosów, którzy w zdecydowanej większości głosują na polityków demokratycznych.