Herzog wspomina udział w rocznicy powstania
Udział w obchodach 50. rocznicy powstania warszawskiego był najważniejszym wydarzeniem w pierwszych tygodniach mojego urzędowania - napisał były prezydent Niemiec Roman Herzog we wspomnieniach.
Fragment wspomnień, które ukażą się na niemieckim rynku księgarskim w najbliższą środę, opublikował dziennik "Der Tagesspiegel". Herzog, polityk CDU, sprawował najwyższy urząd w państwie w latach 1994-99.
Herzog podkreśla, że do udziału w warszawskich uroczystościach został zaproszony przez ówczesnego prezydenta Polski Lecha Wałęsę, jeszcze zanim formalnie objął urząd (wybory prezydenckie w Niemczech odbywają się tradycyjnie 23 maja, objęcie urzędu - na początku lipca). Herzog tłumaczy, że wiedział, iż zaproszenie niemieckiego prezydenta na tę uroczystość było kontrowersyjne, a cześć społeczeństwa uważała, że Niemiec nie powinien brać w nich udziału lub że na taki udział jest jeszcze za wcześnie. Dodaje, że odrzucenie zaproszenia byłoby jednak "tchórzostwem".
Prezydent wspomina, że sytuację zaognił jeszcze wywiad, którego udzielił jednemu z niemieckich pism na krótko przed wizytą w Polsce. Była w nim mowa nie o powstaniu warszawskim, lecz wcześniejszym o rok (kwiecień-maj 1943) powstaniu w getcie warszawskim. "Polscy krytycy uznali to za dowód, że w Niemczech ciągle jeszcze brak niezbędnej wiedzy i zrozumienia dla polskiej historii" - pisze Herzog.
"Nie potrafię teraz powiedzieć, jak doszło do tej pomyłki" - dodaje były prezydent. Utrzymuje, że autoryzując tekst zauważył błąd, jednak - w związku z nawałem obowiązków - nie dopilnował, by go poprawiono.
Wspominając uroczystości 1 sierpnia 1994 roku na Placu Krasińskich w Warszawie, w których brało udział ośmiu prezydentów lub ich przedstawicieli, Herzog cytuje fragment relacji Andrzeja Szczypiorskiego. Pisarz podkreślił w niej entuzjastyczne reakcje uczestników uroczystości na przemówienie niemieckiego prezydenta, który prosił Polaków w imieniu zjednoczonych Niemiec o przebaczenie.
W opublikowanym przez "Tagesspiegel" fragmencie Herzog wspomina pewien epizod z udziałem Wałęsy. Gdy pod koniec uroczystości na Placu Krasińskich spadł ulewny deszcz, obaj prezydenci przeczekali go, siedząc u podnóża trybuny honorowej, schowani pod jednym ogromnym parasolem.
"Polski i niemiecki prezydent, zgodnie obok siebie pod jednym parasolem - to mogło być zdjęcie, które obiegłoby całą prasę światową. Jednak w pobliżu nie było ani jednego fotografa" - pisze Herzog, dodając: "Nigdy nie dowiedzieli się, jaka szansa umknęła im tego wieczoru sprzed nosa. Dlatego niech dowiedzą się o tym przynajmniej z książki".
Jacek Lepiarz