Henryk Blida: zaszczuli moją żonę ciągłym śledzeniem
Śmierć żony była dla mnie ciosem i nie mogę przestać analizować tego, co się wówczas stało - mówił Henryk Blida posłom z komisji śledczej, która bada okoliczności tej tragicznej śmierci Barbary Blidy. Przesłuchanie miało dramatyczne momenty. Wdowiec przypominał rozmowy z żoną poprzedzające dzień 25 kwietnia 2007 r., kiedy do ich domu w Siemianowicach Śląskich wkroczyli agenci ABW, a jego żona odebrała sobie życie.
- Mówiła do mnie, że ma wrażenie, iż jest podsłuchiwana, ciągle śledzona, co bez trudu dostrzegała. Agenci albo robili to nieudolnie, albo celowo nieudolnie, żeby odczuwała, że coś wokół niej dzieje się złego. Według mnie było to zaszczuciem mojej żony - zeznał Henryk Blida. Mówił bardzo emocjonalnie, drżącym głosem. - Te dwie, trzy minuty od strzału będę pamiętał całe życie - dodał.
Wspomniał też, że jego żona była bardzo skonsternowana, gdy popełniła błąd podczas jazdy samochodem, a jadące za nią auto zrobiło dokładnie tak samo. Odczuwała to jako fakt, że jest śledzona. Wielokrotnie wypowiadała też opinie na temat głośnych zatrzymań polityków, takich jak Aleksandra Jakubowska czy Emil Wąsacz, mówiła, że to śmierć cywilna i że ona nie dałaby się wyprowadzić w kajdankach w świetle kamer. - Bagatelizowałem to - przyznał Henryk Blida.
Tadeusz Sławecki (PSL) pytał o stan psychiczny Barbary Blidy, zanim przyszło po nią ABW. - Była w bardzo dobrej kondycji, nie była niczym podenerwowana, podekscytowana - odpowiedział Blida.
- Czy wierzy pan w samobójczą śmierć żony? - zapytał wprost Sławecki. Po dłuższym namyśle Blida powiedział: - Nie odpowiem na to pytanie.
Blida mówił posłom, że ma pretensje do byłego ministra sprawiedliwości, a zarazem prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który już po śmierci żony oskarżał ją z trybuny sejmowej i mówił, że to zatrzymanie było zasadne. - Moim zdaniem dopuścił się manipulacji, bo nie ma i nie było dowodu, że żona dopuściła się przestępstwa - mówił wdowiec. Jak powiedział, ciągle analizuje ostatnie dni życia żony.
Blida zeznał też, że funkcjonariusze ABW, którzy przyszli do ich domu, nie pytali o broń.
Jak twierdził, w miejscu, w którym stał z dwoma funkcjonariuszami ABW, nie widział, czy funkcjonariuszka Agencji, która miała odpowiadać za bezpieczeństwo żony, sprawdziła łazienkę, zanim weszła do niej Barbara Blida. Po tym, jak usłyszał huk i sam ruszył do łazienki, widział tę funkcjonariuszkę przed pomieszczeniem. Następnie - zeznał Henryk Blida - ABW kazała mu wyjść z domu i przed furtką czekać na pogotowie.
Jak mówił dziennikarzom szef komisji Ryszard Kalisz, świadek podkreślał, że funkcjonariusze ABW, którzy przyszli do domu Blidów, nie mieli na sobie służbowych kurtek z napisem ABW - wszystkie miała mieć przy sobie jedna funkcjonariuszka. - Więc badanie tych kurtek pod kątem śladów DNA czy prochu nie miało sensu, skoro żaden funkcjonariusz nie miał kurtki na sobie - wskazał szef komisji.
Polecamy w wydaniu internetowym:
: http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/328280,male-jasne-dla-azora-czy-psy-polubia-piwo,id,t.html