PolskaHazard opanowuje polskich uczniów

Hazard opanowuje polskich uczniów

Robert ma 16 lat i chodzi do drugiej klasy Szkoły Mistrzostwa Sportowego Piłki Nożnej im. J. Kałuży i H. Reymana. Obstawia zakłady u bukmacherów, gra w STS-ach (zakładach, w których obstawia się m.in. wyniki meczów) i na automatach w salonach gier.

30.09.2009 | aktual.: 30.09.2009 15:30

- Przepuszczam każdą złotówkę, ok. 200 zł tygodniowo. Zdarza mi się też wygrywać po 200-300 złotych. Raz wygrałem prawie tysiąc - mówi. - Chryja była w domu, kiedy sprzedałem laptop i rodzice się kapnęli - mówi. Pieniądze wydał na zakłady. Skąd bierze kasę? - Jakby tu powiedzieć... rodzice biedni nie są - odpowiada.

Tak bawi się coraz większa część uczniów krakowskich gimnazjów i szkół. Mirosław Gilarski, dyrektor szkoły, do której chodzi Robert, przeprowadził w swojej placówce badania. Wynika z nich, że niemal każdy uczeń choć raz obstawiał u bukmacherów lub grał na automatach. Nauczyciele przyznają, że przez hazard chłopcy wagarują, nie uczą się i mają problemy z przejściem do wyższej klasy.

Ulubionym miejscem uczniów jest zakład bukmacherski na os. Kazimierzowskim oraz STS przy hali targowej. Tam jednak słyszymy zapewnienia, że nieletni nie mogą dokonywać zakładów. - Skrupulatnie przestrzegamy sprawdzania dokumentów. Jeśli nieletni obstawiają, pewnie robią to przez podstawione pełnoletnie osoby - zarzeka się pan w okienku.

- Nikt nie sprawdza dokumentów, to bujdy - śmieje się Robert. Nie wygląda na pełnoletniego. - Chodzimy całą grupą. Najczęściej obstawia się ligę angielską i polską, ale wczoraj obstawialiśmy wynik meczu Polski z Czechami - macha nam przed nosem kuponami.

Gilarski postanowił działać. - Nie ma co chować głowy w piasek - mówi Gilarski. Zatrudnił psychologa sportowego, dr Joannę Basiagę-Pasternak, która na co dzień pracuje m.in. z piłkarzami Wisły Kraków. Pani doktor prowadzi od września terapię z 42 uczniami (skierował ich tam dyrektor lub zgłosili się sami). Uczy ich m.in. jak szukać mocnych wrażeń poza hazardem. Pieniądze na program (307 tys. zł) szkoła uzyskała z Unii Europejskiej.

Dr Joanna Basiaga-Pasternak przyznaje, że problem jest coraz większy. - Słyszałam o przypadkach wpuszczania osób nieletnich do kasyn. Młodych ludzi kusi wizja łatwej wygranej, a jak już się trafi , pokusa by zagrać po raz kolejny staje się większa i tak koło się zamyka - mówi. Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, zastanawia się, czy nie mamy do czynienia z nową szkolną modą. - Młodzież dziś szybko się nudzi. Musi znaleźć coś, co zapewnia rozrywkę i ma w sobie smak zakazanego owocu. Zakłady mają w sobie coś z tego - przyznaje.

Czy rodzice nastolatków nie dostrzegają tej nowej mody? - Uczulamy ich, by zwracali uwagę na swoje dzieci. Ale jeżeli ktoś wpada w nałóg, musi mu pomóc psycholog - przekonuje Gilarski.
W jego ślady idą już inni dyrektorzy szkół. Podobną ankietę o hazardzie wśród uczniów chce też przeprowadzić dyrektor XXXI liceum, Piotr Igar-Makowski. - Zbadamy problem - zapowiada.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Kraków: Hazard opanował krakowską szkołę

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)