"Havel nigdy nie zachowywał się jak klasyczny polityk"
Białoruscy opozycjoniści wspominają Vaclava Havla jako wielkiego przyjaciela ruchu demokratycznego w ich kraju, który pomógł im w trudnych chwilach zwątpienia.
19.12.2011 | aktual.: 19.12.2011 16:21
Lider opozycyjnego Ruchu "O Wolność" i opozycyjny kandydat w wyborach prezydenckich z 2006 r. Alaksandr Milinkiewicz określa Havla jako "niezwykłego człowieka, człowieka kultury, wielkiego polityka, wielkiego Czecha i człowieka Europy". "Był bardzo ważny dla Białorusi. (...) Wierzył w jej europejską przyszłość i robił wiele, by o niej nie zapominano w Europie i Czechach. Osobiście wspierał nas w trudnej sprawie walki o godność i wolność" - powiedział Milinkiewicz Radiu Swaboda.
Działacz Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" Walancin Stefanowicz spotkał się Havlem w 2006 r., gdy ten wręczał nagrodę "Homo Homini" szefowi "Wiasny", obecnie przebywającemu w kolonii karnej Alesiowi Bialackiemu.
- Jego niezwykłość przejawiała się na wiele sposobów, nigdy nie zachowywał się jak klasyczny polityk, który najbardziej dba o własny wizerunek. (...) Jego wpływ na Europę Wschodnią był ogromny, bo był jednym z czołowych liderów aksamitnych rewolucji - wraz z Lechem Wałęsą, który rozpoczął ruch sprzeciwu w Polsce - podkreśla Stefanowicz.
Redaktor naczelny niezależnej gazety "Nasza Niwa" Andrej Dyńko, któremu Havel w 2003 r. wręczył nagrodę im. Hanno R. Ellenbogen za wkład w międzynarodowe życie publiczne, podkreśla, że jako intelektualista był on wzorem człowieka, który żyje nie tylko dla siebie czy swojej sprawy, lecz dla społeczeństwa.
- Dla Białorusi Havel zrobił bardzo wiele. Był w latach 90. jednym z nielicznych europejskich polityków, którzy myśleli o Białorusi. Jako pierwszy dał wyraz zrozumieniu białoruskiej sytuacji. Powiedział, że Unia Europejska i NATO powinny się rozciągać do wschodnich granic Białorusi i Ukrainy, przekroczyć Dniepr. Jako jeden z pierwszych mówił o Białorusi i stawiał kwestię Białorusi w świecie - podkreślił Dyńko.
Dziennikarka opozycyjnego portalu Karta'97 Natalla Radzina wspomina, że kiedy została zatrzymana po wyborach prezydenckich na Białorusi w grudniu 2010 r., przez 40 dni aresztu miała przy sobie list Havla do białoruskich sił demokratycznych, napisany jeszcze przed wyborami.
"Kiedy było mi szczególnie trudno - wyciągałam go i czytałam. Raz po raz. W końcu nauczyłam się go na pamięć, jak +Ojcze nasz+" - pisze Radzina.
W liście Havel pisze m.in.: "Bez względu na wyniki wyborów - a na pewno wszyscy się ich domyślamy - nie przestaniemy wspierać Białorusi w jej dążeniu do członkostwa w Unii Europejskiej. Wolność warta jest takiej ceny, nawet jeśli rezultat nie będzie natychmiastowy".
W poniedziałek przypada rocznica zdławienia wielotysięcznego protestu przeciw oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich na Białorusi z 19 grudnia 2010 r., dającym prawie 80 proc. urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Do aresztów trafiło wówczas ponad 600 osób, a sądy skazały ponad 40. Trzech byłych kandydatów opozycji w tych wyborach - Dźmitryj Wus, Andrej Sannikau oraz Mikoła Statkiewicz - otrzymało najwyższe kary: 5-6 lat pozbawienia wolności. Dwóch ostatnich wciąż pozostaje w koloniach karnych.