Happening upamiętniający ofiary reżimu komunistycznego
Happening pod hasłem "Polskie drogi do wolności" upamiętniający ofiary reżimu komunistycznego zorganizował w centrum Lublina, na Placu Litewskim, jeden z mieszkańców miasta Andrzej Malczak.
W centrum Lublina stanęły cztery stare ciężarówki marki lublin. Na platformie pierwszej ustawiono kilka trumien z doczepionymi tabliczkami nagrobnymi z nazwiskami ofiar rezimu komunistycznego, które zginęły w wyniku rozruchów stłumionych przez wojsko w grudniu 1970. Pod nimi umieszczono napis: "Myśmy raju znieść nie mogli". Na drugiej ciężarówce ułożono kukły, przypominające ciała zabitych w stanie wojennym górników. Na burcie poniżej napisano: "Zgwałcona noc spokojna ogląda pierwszy mord. 13 grudnia 1981".
Na platformie trzeciej ciężarówki ułożono stos plastikowych czaszek i piszczeli. Pod nimi widniał napis "Tu nikt nie jest za nic odpowiedzialny" oraz lista nazwisk ofiar stanu wojennego. Na ostatnim samochodzie ustawiono planszę z wizerunkiem gen. Wojciecha Jaruzelskiego z podpisem: "Generale Jaruzelski jakież zadziwiające szaleństwo: zabijać ludzi dla ich dobra".
Wokół jeździło samochodem terenowym UAZ kilka osób przebranych w mundury ZOMO-wców, w hełmach, z pałkami i tarczami w rękach. Z głośników odtwarzano fragmenty przemówień dygnitarzy partyjnych z czasów PRL, odgłosy zamieszek, piosenki Przemysława Gintrowskiego.
Organizator niechętnie rozmawiał z dziennikarzami. Powiedział jedynie, że nie wspiera go żadna partia polityczna ani stowarzyszenie, a happening został urządzony za prywatne pieniądze. Zrobiłem to, żeby ludzie pamiętali o tamtych czasach - powiedział Malczak przebrany z mundur ZOMO-wca z tarczą i pałką w ręku.
Malczak uzyskał zgodę urzędu miasta na kilkakrotne prezentowanie happeningu. Ma on być jeszcze pokazany 30 sierpnia oraz 2, 6 i 9 września.