PolskaHanna Gronkiewicz-Waltz: postaram się być lokomotywą

Hanna Gronkiewicz-Waltz: postaram się być lokomotywą

Myślę, że przede wszystkim jestem liderem, postaram się być lokomotywą w Warszawie - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, Pełnomocnik Zarządu Regionu Mazowieckiego PO, w "Poranku w Radiu TOK FM".

27.07.2005 | aktual.: 27.07.2005 11:56

Dorota Gawryluk: "Trybuna" pisze o pani dzisiaj, że jest pani stołeczną baronową Platformy Obywatelskiej. Co teraz pani zrobi z tą baronową?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Myślę, że przede wszystkim jestem liderem, postaram się być lokomotywą w Warszawie.

Dorota Gawryluk: No właśnie to nie ładnie brzmi, ani baronowa mi się nie podoba, ani lokomotywa mi się nie podoba, tak się mówi?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Tak się zwykło mówić. Myślę, że jest to bardzo trudne wyzwanie.

Dorota Gawryluk: I mówią o pani też żelazna dama. Ja się tak zastanawiam patrząc na panią, bo widzę w pani kobietę z jednej strony ciepłą, o dużym sercu, mówiąca o Bogu i tak dalej, a z drugiej strony właśnie żelazną kobietę, która walczy z mężczyznami w Warszawie i w związku z tym stanie pani przed sądem koleżeńskim. To która kobieta w pani zwycięża?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Myślę, że jednak taka determinacja i konsekwencja jest cechą mojego charakteru, natomiast na pewno jestem kobietą rodzinną, mam wnuka, który ma w tej chwili ponad rok, mam córkę, lubię gotować od czasu do czasu, teraz mam mało czasu. Także można połączyć różne cechy, zwłaszcza kobiety to umieją zrobić.

Dorota Gawryluk: Ale serca dla Pawła Piskorskiego i jego ludzi pani nie ma.

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja myślę, że ta jego reakcja jest dla mnie komplementem, to znaczy, że jestem skuteczna w tych zmianach, do których mnie zarząd krajowy powołał, jeśli chodzi nie tylko o zmianę wizerunku, dokonanie takiego liftingu warszawskiej Platformy, ale też zmiany jeśli chodzi o uwolnienie pewnej możliwości krytyki, posiadania innego zdania, opozycji. Ta jego reakcja przypomina mi trochę reakcję Grzegorza Kołodki na moją skuteczną walkę z inflacją. Myślę, że Paweł Piskorski czuje się w związku z tym już dzisiaj trochę niepewnie w Warszawie i dlatego tak reaguje.

Dorota Gawryluk: Zarzuca on pani nie stosowanie reguł demokratycznych w celu osiągnięcia pożądanych przez siebie wyników wyborów w kołach Platformy: "Nakłania i zmusza członków Platformy do wskazanego przez nią sposobu głosowania". Tak jest? Nakłania pani?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Myślę, że to jest takie właśnie uderz w stół a nożyce się odezwą. Tak było kiedyś i to jest widoczne do dziś dnia. Obserwowałam to wśród tych, którzy funkcjonowali kiedyś w partii. Chodzi mi o umawianie się na kogo glosujemy, zresztą to jeszcze było znane w Unii Wolnosci, tak zwane wycinanie, także myślę po prostu, że został trochę złapany na gorącym uczynku, ale generalnie w partii powinna być dyskusja.

Dorota Gawryluk: Czyli nie nakłania pani nikogo do głosowania tak jak pani chce?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja raczej działam odwrotnie, staram się tą pewną opozycję, różnorodność opinii podtrzymywać. Wiedzą o tym moi studenci, wiedzą o tym moi pracownicy NBP, którzy ze mną pracowali dziewięć lat, że ja wyjątkowo cenie swobodę wypowiedzi i nie znoszę takiego automatycznego podporządkowania się. Pracownik, członek partii, który nie myśli, który wykonuje polecenia z góry naprawdę jest mniej wartościowy niż ten, który jest samodzielny. Oczywiście w pewnym momencie trzeba to wszystko zorganizować i po wypracowaniu jakiegoś poglądu razem działać, żeby to było skuteczne.

Dorota Gawryluk: Czyli jak rozumiem nie obraziła się pani na Bronisława Komorowskiego, który tutaj w tym studiu mówił, że nie rozumie pani zaciętości w walce z piskorczykami, zresztą nie rozumie też Bronisław Komorowski tego określenia i nie rozumie z czym pani walczy, bo z czym pani walczy?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja myślę, że przede wszystkim Warszawa miała bardzo złe wyniki w ostatnich wyborach. Piętnaście procent wtedy, kiedy Platforma w sondażach była u szczytu swoich sondaży, bo dokładnie rok temu było trzydzieści procent. wybory do Europarlamentu pokazały, że lider listy, który oczywiście wszedł nie potrafił uaktywnić zasobów, nie miał na tyle zaufania i wiarygodności. Po prostu chcę, żeby ten styl zarządzania, który nie zdał egzaminu, nie sprawdził się w wyborach został zmieniony. Właśnie przyszłam, żeby upodmiotowić wszystkich tych, którzy mieli inne zdanie, inny sposób widzenia, a którzy po prostu nie byli dopuszczeni do dyskusji. Dzisiaj są koła, w których tuż przed głosowaniem sympatycy Pawła Piskorskiego przeprowadzali rozprawy z tymi, którzy ośmielili się do mnie coś napisać, mi coś powiedzieć. Także myślę, że on wie doskonale o co chodzi.

Dorota Gawryluk: Bo żadnych zarzutów o korupcję jak rozumiem pani nie stawia? Tych zarzutów nie ma w prokuraturze.

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja jestem tutaj dla pewnej funkcji politycznej, zmiany wizerunku, ale nie tylko wizerunku, że ja dam swoją twarz, musi być też wiarygodna lista warszawska, a jest oceniana jako bardzo wiarygodna, takie są komentarze. Ja nie jestem prokuratorem.

Dorota Gawryluk: Ale jest też zdziwienie, ze na tej liście nie ma polityków znanych w Platformie do tej pory, takich jak Paweł Piskorski i jego ludzie, a są ludzie nie związani z polityką, na przykład publicysta.

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Myślę, że każda partia powinna odnawiać co jakiś czas swoich ludzi. Nie wiem kogo pani miała konkretnie na myśli, po prostu dotychczasowi posłowie są oceniani przez klub parlamentarny czy byli aktywni, jak działali. Część z nich oczywiście na liście jest.

Dorota Gawryluk: Czyli lifting, odnowa?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:Myślę, że głęboka zmiana nie tylko samego wizerunku, ale i sposobu funkcjonowania Platformy warszawskiej jest konieczna i to jest jakiś początek drogi. Ja tu nie jestem absolutnie triumfatorem.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)