Handel organami noworodków?
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zainteresowało się tajemniczymi zniknięciami noworodków w Charkowie w 2002 roku. Na Ukrainę przyleciała sprawozdawczyni zgromadzenia Ruth-Gaby Vermont-Mangold, która zamierza przeprowadzić w tej sprawie dochodzenie.
29.08.2005 | aktual.: 29.08.2005 19:17
Ukraińskie media, powołując się na służby prasowe ZP Rady Europy podają, że w trakcie czterodniowej wizyty pani Vermont-Mangold zweryfikuje doniesienia o dwóch matkach, którym w kilka godzin po porodzie pracownicy kliniki położniczej w Charkowie odebrali ich nowonarodzone dzieci.
Lekarze przekonywali wówczas, że noworodki umarły, jednak, mimo wielokrotnych próśb matek, nie chcieli pokazać im zwłok. Według informacji ZP RE, nieco później w tym samym szpitalu znaleziono ciała noworodków, z których pobrano organy wewnętrzne.
"Jedna z ukraińskich organizacji pozarządowych ocenia, że w latach 2001-2003 podobnych przypadków zniknięć noworodków było (na Ukrainie) około 300" - czytamy w oświadczeniu służb prasowych zgromadzenia. Przypuszcza się, że dzieci mogły być sprzedawane w celu nielegalnej adopcji lub transplantacji ich organów wewnętrznych.
Sprawą dwóch matek, którym w charkowskim szpitalu odebrano dzieci, zajmowała się w 2004 roku prokuratura i specjalna komisja ministerstwa zdrowia Ukrainy. Stwierdzono wówczas, że doniesienia o porwaniach niemowląt i handlu dziecięcymi organami nie potwierdziły się.
Ministerialna komisja poinformowała, że dzieci mieszkanek Charkowa urodziły się martwe i stwierdziła, że pracownicy szpitala przestrzegali przewidzianych w takich przypadkach procedur.
W 2003 roku przeprowadzono ekshumację ciała jednego z niemowląt. Jak poinformowało ministerstwo zdrowia podczas badania zwłok, nie znaleziono dowodów handlu dziecięcymi organami. Śledztwo w tej sprawie zamknięto.
Jarosław Junko