HistoriaHaile Sellasie - cesarz uznany za boga odznaczony Orderem Orła Białego

Haile Sellasie - cesarz uznany za boga odznaczony Orderem Orła Białego

• Haile Sellasie został człowiekiem roku magazynu "Time", za największy wpływ na światową politykę w 1935 r.
• Cesarz został odznaczony w II RP Orderem Orła Białego
• Rastafarianie uznali Haile Sellasie za nowego mesjasza, potomka biblijnego króla Salomona
• Sellasie był ostatnim cesarzem Etiopii, stracił władzę po przewrocie wojskowym
• Ciało cesarza zostało pochowane w nieoznaczonym miejscu pod pałacową latryną

Haile Sellasie - cesarz uznany za boga odznaczony Orderem Orła Białego
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

Jego pierwsze imię, Tafari, oznacza w języku amharskim "tego, który wzbudza szacunek lub strach". Drugie, Makonnen, odziedziczył po ojcu - wielkim generale i kuzynie cesarza Menelika II. Kolejne, Dejezmach - w luźnym przykładzie "książę" - otrzymał w 1906 r., gdy mając 13 lat został namiestnikiem regionu Salele.

Choć szlachetne urodzenie z zasady gwarantowało mu wpływy, to właśnie wtedy stało się jasnym, że w etiopskiej polityce Tafari Makonnen zajdzie bardzo daleko.

Pomimo braku doświadczenia, młody szlachcic okazał się rozsądnym i skutecznym zarządcą. Kształcony od najwcześniejszych lat przez osobistych nauczycieli - między innymi etiopskiego kapucyna i chirurga z Meksyku - Tafari wykazywał się rozległą wiedzą i intelektualną ciekawością, która szybko zwróciła uwagę umierającego cesarza. W feudalnej Etiopii o pozycji decydowały z reguły rodowe układy i więzy krwi, lecz nieprzeciętne zdolności - w tym talent do spiskowania - pozwoliłły Makonnenowi błyskawicznie wspiąć się niemal na szczyt. Gdy w 1916 r. na tronie zasiadła najstarsza córka Menelika, Tafari - nazywany odtąd Ras Tafarim - został jej regentem.

Dysponując ogromnymi wpływami, ambitny książę od razu zabrał się za stopniową modernizację zacofanego kraju, zwłaszcza w dziedzinach edukacji i elektryfikacji. Wiele podróżował, by przyglądać sie europejskim doświadczeniom i zdobywać koneksje, prowadził też bardzo aktywną politykę zagraniczną. Efekty przyszły w 1923 r., kiedy Etiopia została przyjęta jako pierwsze afrykańskie państwo do cieszącej się jeszcze sporym prestiżem Ligi Narodów. Wkrótce potem Ras Tafari wymanewrował konkurentów i przejął całkowitą kontrolę nad armią. Będąc najpotężniejszym człowiekiem w kraju, w 1930 r., po śmierci starej monarchini, mianował się 255. cesarzem Etiopii. Przyjął wtedy też imię, pod którym miał na dobre zapisać się w annałach historii - Haile Sellesie.

Inwazja z północy
Zdobywszy władzę, Ras Tafari utrzymał reformatorski kurs - już w pierwszym roku oficjalnie zdelegalizował niewolnictwo oraz opublikował pierwszą etiopską konstytucję (która, de facto, niewiele zmieniała). Monarcha musiał się jednak szybko skupić na nadciągającym zagrożeniu - kolonialnych zakusach faszystowskiej Italii.

Haile Sellasie na okładce magazynu "Time" fot. Wikimedia Commons

Włochy próbowały wkroczyć do Etiopii już pod koniec XIX wieku. Wówczas nic z tego nie wyszło - siły ekspedycyjne rozbiły się o twardych obrońców Menelika II. Benito Mussolini, któremu marzyło się brunatne imperium, chciał za wszelką cenę wymazać tę plamę.

Włoska inwazja rozpoczęła się w październiku 1935 roku. Rzym nie przebierał w środkach - wysłał do walki ponad 100 tysięcy żołnierzy, blisko 800 czołgów i 600 samolotów. Stosując taktykę spalonej ziemi, Włosi równali z ziemią całe wsie, nie cofali się też przed używaniem zakazanej broni chemicznej. Choć Etiopczycy walczyli ze wszystkich sił, przy tak dużej różnicy potencjałów byli skazani na porażkę. W maju 1936 r., krótko przed upadkiem Addis Abeby, Haile Sellasie uciekł do Jerozolimy. Stamtąd skierował się do Wielkiej Brytanii. Etiopia, zwana także Abisynią, po raz pierwszy w swej historii utraciła niepodległość.

Na wygnaniu Ras Tafari zainicjował dyplomatyczną kontrofensywę. - Bóg i historia zapamiętają wasz wybór. Dziś chodzi o nas. Jutro być może wasza kolej - przestrzegał w Genewie delegatów Ligi Narodów, którzy bezradnie rozkładali ręce w trakcie debaty nad włoską agresją. Chociaż angielscy i francuscy politycy chętnie się z nim spotykali, na realną pomoc czekał - chorując przez europejski klimat i dowiadując się o śmierci kolejnych bliskich, w tym córki - aż Londyn i Rzym wypowiedziały sobie wojnę. W 1941 r. brytyjskie oddziały pancerne i lokalni partyzanci wyzwolili Etiopię. Cesarz mógł ponownie zasiąść na swoim tronie.

Reformator?
W powojennych latach władca kontynuował politykę niewielkich, ale systematycznych zmian: wprowadził surowe kary za niewolnictwo, uregulował praktycznie nieistniejące wcześniej prawo podatkowe, założył pierwszy etiopski uniwersytet i linie lotnicze, a także delikatnie ograniczył wpływy Kościoła. Zaczął również prace nad wyjątkowo potrzebną - oraz kontrowersyjną, zwłaszcza w oczach szlachty - reformą rolną.

Mimo modernistycznych wizji, Haile Sellasie miał ewidentne tendencje do centralizowania władzy - i to we własnych rękach. Choć nowa konstytucja z 1955 roku wprowadzała wybieralną niższą izbę parlamentu, zwiększała jednocześnie i tak prawie nieograniczone prerogatywy cesarza. Obawiając się zdrady - a dużą nieufnością darzył szczególnie weteranów wojny o niepodległość - stworzył kilka wszechobecnych organizacji wywiadowczych, które szpiegowały nie tylko obywateli, lecz i siebie nawzajem.

Podobnie jak w młodości, Ras Tafari prowadził nadal bardzo aktywną politykę zagraniczną. Jego podstawowym celem było uzyskanie przez Etiopię nieskrępowanego dostępu do morza. Udało się to w 1961 roku, gdy - wywołując potężną rebelię - anektował sąsiednią Erytreę. Drugie marzenie władcy dotyczyło ekonomicznej i politycznej integracji Afryki. Po blisko dekadzie rozmów, w 1963 roku przywódcy 32 państw kontynentu zebrali się w Addis Abebie, by powołać do życia Organizację Jedności Afrykańskiej. Ciesząc się powszechnym szacunkiem, Haile Sellasie został wybrany na jej pierwszego przewodniczącego.

Popularność etiopskiego monarchy nie ograniczała się wszakże do własnego podwórka i zagranicznych stolic. Od czasów koronacji jego postać była bowiem inspiracją barwnego ruchu religijnego, który wytworzył się na odległej Jamajce. Rastafarianie wierzyli, że Selassie - nazywany Lwem Judy i według legendy wywodzący się bezpośrednio od biblijnego Salomona - będzie nowym mesjaszem, który zaprowadzi swych wyznawców do nowej, sprawiedliwszej ziemi obiecanej. Gdy w 1966 r. cesarz odwiedził karaibską wyspę, rozmodlone tłumy oczekiwały go już na płycie lotniska.

Drugie oblicze
Chociaż etiopski lider brylował na arenie międzynarodowej, pod koniec lat 60. kondycja jego państwa znacznie się pogorszyła. Rebelia Erytrejczyków nie chciała wygasnąć, za broń chwycili także mieszkańcy kilku innych zaniedbanych regionów. Nieustanne walki drenowały budżet i przynosiły tysiące ofiar, a do tego coraz mocniej dzieliły i tak bardzo zróżnicowany kraj.

Młodzież, wykształcona dzięki reformom Sellasiego, zaczynała widzieć w nim hamulec postępu i relikt przeszłości. Zmiany, które wprowadzał były w ich oczach zbyt powolne, ostrożne, powierzchowne; nie przynosiły niczego, co miałoby dla nich realne znaczenie. Nowa generacja, natchniona w dużej mierze przez socjalistycznych agitatorów, pragnęła burzenia starych porządków - a cesarz był ich symbolem i strażnikiem.

Gdyby Sellasie zgromadził wokół siebie więcej zaufanych doradców, być może zauważyłby zagrożenie wcześniej. Leciwy władca nie słuchał jednak nikogo; ciągle chciał mieć pełną kontrolę - każdy donos, każda plotka, wszystkie raporty bezpieki, istotne lub błahe informacje musiały trafiać prosto do niego; on miał je analizować, oceniać i podejmować decyzje. Sęk w tym, że z blisko osiemdziesiątką na karku dostrzegał coraz mniej; coraz częściej brakowało mu sił witalnych i lotności umysłu, a resztki energii wykorzystywał na nierzadko bezcelowe podróże i wystawne bankiety. Przebywając na salonach zdawał się krok po kroku obojętnieć na los rodaków.

Gdy w 1972 roku zbuntowaną północ kraju nawiedziła zabójcza susza, rządowe oddziały przez długi czas odcinały ludność od pomocy humanitarnej. Głód i pragnienie pochłonęły ostatecznie ponad 100 tysięcy ofiar. Sellasie właściwie całkowicie to zignorował. Czy nie znał skali cierpienia, czy też sam pociągał w tej kwestii za sznurki - tego historycy nie są pewni do dzisiaj. Wątpliwości nie pozostawia za to fakt, że jego postawa przysporzyła mu kolejnych wrogów i zawiodła nawet najwierniejszy zwolenników. Konsekwencji nie dało się już zatrzymać. Niespełna dwa lata później grupa marksizujących oficerów zawiązała spisek i bez większych trudności przeprowadziła zamach stanu w Addis Abebie. Armia, która kiedyś przelewałaby za niego krew, opuściła cesarza praktycznie bez walki.

Zdetronizowany, objęty aresztem domowym i podupadający na zdrowiu, "Zwycięski Lew Plemienia Judy" spędził ostatnie miesiące życia w niemal całkowitej izolacji. Odszedł 27 sierpnia 1975 roku, a jego zwłoki zakopano w nieoznaczonym grobie pod pałacową latryną. Odnaleziono je dopiero 17 lat poźniej. W tym czasie "czerwony terror" zgotowany Etiopczykom pochłonął 1,5 mln ofiar.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)