ŚwiatGwiazdor makroekonomii - Sachs w wielkim świecie

Gwiazdor makroekonomii - Sachs w wielkim świecie

Nie udałoby mi się zainteresować tylu wpływowych polityków walką ze światową nędzą, gdyby nie pomoc Bono, Angeliny Jolie albo Madonny – mówi guru światowej ekonomii Jeffrey Sachs.

24.09.2006 | aktual.: 25.09.2006 07:14

Panie pofesorze, proszę puścić farbę – czy Brad Pitt był zazdros­ny, kiedy wywiózł pan na tydzień Angelinę Jolie? Jak często dzwoni do pana Madonna? I czy to prawda, że brał pan leki psychotropowe z Bono?
Te i inne kuszące pytania przelatywały mi przez głowę, kiedy czekałem w bufecie hotelowym w Pekinie na profesora Jeffreya Sachsa, dyrektora Instytutu Ziemi przy Uniwersytecie Columbia.

Sachs nie jest zwykłym naukowcem. Nazywany „najważniejszym ekonomistą na świecie”, „Matką Teresą ekonomii” i „popgwiazdą ekonomii”, ma plan, jak uratować naszą planetę. Jego projekt jest ambitniejszy niż pomysły wielu przywódców narodowych. Zaś książka o walce z globalną nędzą ma wpływ na każdego, od Kofiego Annana po Madonnę. – Wszyscy dziś przyjeżdżają do Pekinu – mówi. – Na przykładzie Chin możemy zobaczyć, że likwidacja nędzy na przestrzeni naprawdę niewielu lat jest możliwa.

MTV wspiera MFW

51-letni profesor nie pojawia się zbyt często w plotkarskich magazynach, ale chętnie korzysta z MTV. W sier­pniu stanął w obronie Madonny, kiedy piosenkarka została oskarżona o szukanie poklasku, gdy zadeklarowała, że chce pojechać do Malawi, by zebrać trzy miliony dolarów dla tamtejszych sierot. Zadzwoniła do niego z pytaniem, co może zrobić po przeczytaniu jego książki „Koniec ubóstwa”. – To niesamowite, ile razy jestem sceptycznie pytany: „Czy to aby nie dla efektu propagandowego?” – żali się Sachs. – Jest grupa specjalistów, która oczernianie gwiazd filmu i piosenkarzy rockowych traktuje jak zawód. Profesor zapewnia, że Madonna już wcześniej interesowała się Malawi. – Wiele potężnych firm i filantropów chce się zaangażować ze względu na nią.

Z Bono, wokalistą U2, nawiązał najdłuższą i najbardziej owocną współpracę. Na przestrzeni ostatnich siedmiu lat ich wspólny wysiłek okazał się kluczowy w kampanii na rzecz umorzenia długów. Podczas niedawnego wykładu Bono opisywał, jak on, Sachs i producent Bobby Shriver przemierzali glob „niby rodzina Partridge’ów na środkach psychotropowych”. Czy te podróże naprawdę miały chemiczne wsparcie?

Myślę, że Bono miał na myśli oszałamiające rzeczy, które widzieliśmy– śmieje się Sachs. – To naprawdę surrealistyczne.

W jednej chwili jesteśmy w odległej wiosce w jednym z najbiedniejszych regionów świata. W osiem godzin później grzejemy się w blasku Piątej Alei, korzystamy z uroków życia w Londynie albo znajdujemy się w Kongresie. A to wciąż ta sama planeta.

Krytycy oskarżają Sachsa o hipokryzję i o to, że jego zbyt bliskie związki z Międzynarodowym Funduszem Walutowym wykluczają możliwość, by był prawdziwym reformatorem. Ich zdaniem puszy się swoim statusem gwiazdy. Nie spotkałem jednak gwiazdora ani polityka, który w zwykłym garniturze i krawacie wyglądałby tak niepozornie.

Odrzuca sugestię, że jest naiwnym utopistą. – Prawdopodobnie poświęciłem więcej czasu na studiowanie wykonalności Milenijnych Celów Rozwoju niż ktokolwiek inny. I owszem, one są wciąż w naszym zasięgu – mówi, nawiązując do celów wyznaczonych przez ONZ, który do 2015 roku chce znacząco ograniczyć nędzę, głód i choroby.

Krok od absolutnej nędzy do znośnej egzystencji nie jest wcale duży. Można go zrobić w ciągu kilku lat. Zlikwidowanie absolutnego ubóstwa to nie abstrakcyjna transformacja społeczna, ale raczej zestaw praktycznych kroków, które trzeba wykonać, by rozwiązać problem głodu, chorób, wydajności w rolnictwie, braku wody i temu podobnych.

Po części dzięki zaangażowaniu gwiazd pop kwestia nędzy jest dziś wyżej w hierarchii globalnych celów niż kiedykolwiek wcześniej. Dokonuje się realny postęp.
W niektórych państwach Afryki dzięki wprowadzeniu nowych technik upraw zbiory potroiły się w ciągu roku. Kosztujące pięć dolarów siatki przeciw moskitom radykalnie obniżyły ryzyko malarii.

Istnieje jednak potężna przeszkoda. – W polityce amerykańskiej wojna zepchnęła na dalszy plan wszystkie inne kwestie– mówi, porównując budżet Pentagonu (440 miliardów dolarów) do amerykańskiej pomocy dla Afryki w wysokości czterech miliardów.

Dla odmiany nie może się nachwalić kraju, w którym jemy śniadanie. – Chiny to przykład największego sukcesu w walce z nędzą, jaki znamy w historii. To się dzieje na naszych oczach.

Najgorsza jest obojętność

Czy jednak chiński sposób na pozbycie się nędzy nie stoi w sprzeczności z podejściem zachodnim? W Europie i Stanach Zjednoczonych nędza budzi współczucie. Kojarzy się ze łzami, brudem, głodem i Afryką – wszystko to na szczęście ma miejsce, przynajmniej z punktu widzenia widzów, daleko stąd. W Chinach nędza uznawana jest za coś ponurego, uciążliwego, co dzieje się blisko domu, a jej ofiary mogą być ludźmi równie dobrze schludnymi, pełnymi godności i w podeszłym wieku. Lekarstwem nie jest działalność charytatywna ani troska o prawa człowieka. Jest nim jeszcze większe zatrucie środowiska i wyzysk, jeszcze bardziej bezwzględne realizowanie interesu zarówno indywidualnego jak i państwowego. Brzmi paskudnie, ale – przynajmniej, jeśli chodzi o wzrost dochodów – działa.

Sachs przyznaje, że zaangażowanie gwiazd może wyglądać nienaturalnie. Przyciąga jednak uwagę ludzi, którzy w przeciwnym wypadku pozostaliby obojętni. – Największym przestępstwem jest zaniedbanie. W zaangażowaniu gwiazd nie chodzi o działalność charytatywną, ale o wezwanie nas do praktycznego działania. Bono, Angelina Jolie, Madonna wzywają nas, byśmy szukali realnych rozwiązań.

Czy on sam jest teraz gwiazdą? – Czasami opowiadam historię o wizycie u papieża razem z Bono. Kiedy opuszczaliśmy Castel Gandolfo, wyjechaliśmy przez bramę vanem, za którym podążały setki rozhisteryzowanych fanów. Odwróciłem się do Bono i powiedziałem: „Zawsze tak reagują na makroekonomistów”.

Sachs jest wielkim łącznikiem – między popem i makroekonomią, komuniz­mem i Hollywood, milionerami i biedakami, lekkomyślnymi i poważnymi. – Kiedy w dzisiejszych czasach daję wykład, mówię: „Musicie coś zrobić. To nie jest luksus, na który stać tylko bogaczy i polityków. Jeśli nie podejmiemy więcej praktycznych kroków, by bardziej zadbać o siebie nawzajem, świat zdominują rozwiązania rodem z Libanu”.

Jonathan Watts

Źródło: Guardian Newspapers Limited., 26.08.2006

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)