Gwardia Narodowa w Rosji - twarda pięść Władimira Putina
• Powołanie Gwardii Narodowej to wyraz strachu Putina przed masowym buntem
• Gwardia będzie zawiadywać nawet 4 mln ludzi gotowymi bronić Kremla
• Nowa formacja ma także uchronić Putina przed pałacowym spiskiem
• Zdaniem ekspertów Rosja znalazła się w przełomowym momencie historii
• Chodzi o wybór modelu, który zapewni krajowi dalszy rozwój bez dochodów z eksportu surowców
• Utworzenie Gwardii oznacza porzucenie reform na rzecz konserwacji istniejącego systemu
11.04.2016 | aktual.: 11.04.2016 21:45
Kreml utworzył Gwardię Narodową. W rosyjskich realiach taka decyzja niesie skutki daleko poważniejsze niż te, które wynikają z powstania kolejnej struktury zmilitaryzowanej. Pierwszym jest powrót Władimira Putina z wojny. Po dwuletniej koncentracji wysiłków na Ukrainie i Syrii, rosyjski prezydent daje sygnał, że poświęci się problemom wewnętrznym kraju. Kraju z podupadłą gospodarką i narastającymi protestami socjalnymi. Rosja znajduje się więc w sytuacji, która może zaważyć na losach samego Putina i oligarchicznych elit.
Kułak Putina
Ubiegłotygodniowy prezydencki dekret o utworzeniu Federalnej Służby (wojsk) Gwardii Narodowej (FSGN) zapoczątkował największe przemeblowanie rosyjskich struktur siłowych od 2003 r. Obecna zmiana nie oznacza po prostu utworzenia jeszcze jednej formacji zmilitaryzowanej, tylko powstanie spójnego, represyjnego systemu ochrony wewnętrznej, którego fundamentem będzie alternatywna armia. Decyzja wpisuje się płynnie w tradycję policyjną Rosji, z takimi faktami historycznymi, jak oprycznina cara Iwana Groźnego lub Ochrana Romanowów.
Przechodząc do kwestii formalnych, dekret o FSGN wyjmuje z kompetencji MSW wojska wewnętrzne tego ministerstwa oraz takie formacje, jak OMON - Mobilne Oddziały Specjalnego Przeznaczenia do tłumienia masowych niepokojów społecznych i SOBR - Specjalne Oddziały Szybkiego Reagowania do walki ze zorganizowaną przestępczością i terroryzmem. Ponadto w gestię gwardii przechodzi wniewiedomstwiennaja ochrana, czyli przedsiębiorstwo ochronne MSW świadczące nieodpłatne usługi instytucjom i koncernom rządowym oraz odpłatne wszelkim innym zainteresowanym. W sumie daje to liczbę 430 tys. uzbrojonych żołnierzy i funkcjonariuszy wraz ze sprzętem zmechanizowanym, pancernym, artylerią i lotnictwem wsparcia, w jakie wyposażone były dotychczasowe wojska wewnętrzne.
Jednak to nie wszystko, bo Gwardia przejęła także od MSW licencjonowanie broni palnej oraz działalności ochronnej, a tym samym kontrolę nad CZOP-ami, czyli prywatnymi firmami ochroniarskimi. A to podnosi faktyczną liczebność nowego systemu bezpieczeństwa, bowiem w CZOP-ach pracują kolejne trzy miliony uzbrojonych Rosjan. Jeśli dodać do tego nadzór Gwardii nad organizacjami kombatantów licznych wojen imperium i współczesnej Rosji, od Afganistanu aż po Donbas, liczba aktywnych i rezerwowych obrońców Kremla wychodzi na pułap czterech milionów osób. Zatem gwardia będzie superformacją militarną, czterokrotnie większą niż oficjalne siły zbrojne.
Jak twierdzą rosyjscy eksperci, tylko byłe wojska wewnętrzne MSW stanowią jakościowy ekwiwalent sił lądowych, bowiem ich żołnierze tylko w nieznacznym procencie są rekrutowani z poboru, a zdecydowaną większość (ok. 90 proc.) stanowią żołnierze zawodowi. Są znacznie lepiej wyszkoleni i zmotywowani niż ich armijni koledzy, a przede wszystkim znacznie lepiej opłacani. Jeśli spojrzeć na najnowszą historię Rosji, to wojska wewnętrzne poczuwały się do roli psa łańcuchowego Kremla w stopniu większym niż armia, a nawet FSB, o milicji nie wspominając. Świadczy o tym ich udział w krwawym przesileniu konstytucyjnym 1993 r. i w pacyfikacji Czeczenii.
Dekret o Gwardii podnosi jeszcze próg lojalności wobec władzy, ponieważ wszyscy chętni do służby będą weryfikowani przez FSB. Przy tym nowa formacja podlega bezpośrednio prezydentowi, co oznacza de facto powstanie jego prywatnej armii. W założeniu Gwardia zrekompensuje także słabości OMON i SOBR, bowiem te oddziały utworzone na bazie terytorialnej wikłały się w układy z elitami regionalnymi i sympatyzowały z lokalnymi społecznościami, z których wywodzili się przecież funkcjonariusze. Federalna struktura FSGN nie dość, że umożliwi dowolną politykę kadrową i rozmieszczenie oddziałów, to jeszcze uszczelni system bezpieczeństwa, bo jednostki gwardii będą funkcjonowały w każdym z 86 rosyjskich regionów.
Przekonanie władz o konieczności powołania formacji narastało od 2010 r. Choć realnie nie było takiej potrzeby, podobnie jak nie ma jej obecnie. Dotychczasowy system bezpieczeństwa oparty o na czworokącie MSW, FSB, Komitetu Śledczego i armii, wspartych przez służby antynarkotykową i migracyjną, sprawdzał się doskonale. Cały czas nowelizowano prawne podstawy działania, kładąc nacisk na antyterroryzm i antyekstremizm. Pierwsza płaszczyzna pozostaje oczywista. Nikt w Rosji nie podważa prerogatyw operacyjnych i zbrojnych Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego - federalnej instytucji w stały sposób chroniącej państwo przed zbrojnymi zamachami. Z drugą płaszczyzną jest zupełnie inaczej, bowiem kodeks karny tak zdefiniował ekstremizm, że pod takim pojęciem kryją się dowolne przejawy opozycji politycznej oraz społeczeństwa obywatelskiego zagrażające Kremlowi.
We wszystkich służbach specjalnych oraz w MSW utworzono Centra "E" (od ekstremizmu), które metodami operacyjnymi oraz technicznymi inwigilują Rosjan, a OMON i SOBR są wykorzystywane do rozpędzania ulicznych protestów. Mimo tego postanowiono powołać Gwardię, a sprawdzianem takiej koncepcji stały się wielkie manewry, jakie w 2014 r. przeprowadziły wszystkie komponenty siłowe wchodzące obecnie w jej skład. Motywem przewodnim był błyskawiczny przerzut sił manewrowych do regionów ogarniętych niepokojami społecznymi. Dlaczego właśnie teraz Putin podjął decyzję o utworzeniu wewnętrznej armii?
Muskuły bez mózgu
Koncepcja wzmocnienia bezpieczeństwa państwa poprzez specjalną formację zmilitaryzowaną nie jest żadnym novum. Ale zadania, jakie postawił przed nią Kreml, a zwłaszcza sama idea powołania różni się na przykład od podobnej instytucji w USA. W Stanach Zjednoczonych Gwardia Narodowa jest przede wszystkim przeszkoloną formacją rezerwową sił zbrojnych. Kolejną różnicą jest podwójne podporządkowanie, bo amerykańska Gwardia podlega zarówno władzom federalnym, jak i stanowym, co uniemożliwia wykorzystanie polityczne w ewentualnych sporach pomiędzy centrum i regionami. Zbieżności wynikają zaś z wewnętrznego użycia podczas klęsk żywiołowych i katastrof technologicznych oraz w przypadku wystąpienia masowych niepokojów społecznych, zagrażających bezpieczeństwu obywateli.
Na świecie istnieją jednak formacje zbliżone do rosyjskiej, a niedawnym przykładem może być Gwardia Republikańska irackiego dyktatora Saddama Husajna. Były to elitarne jednostki wojskowe funkcjonujące równolegle od armii poborowej. Podzielone na sześć dywizji stały się główną siłą uderzeniową w konfliktach zewnętrznych oraz pacyfikacyjną wewnątrz kraju, o czym przekonali się iraccy Kurdowie. Co ciekawe, w Gwardii Republikańskiej istniała supergwardia - ekwiwalent dywizji złożony z najbardziej oddanych żołnierzy, pochodzących z rodzinnego klanu prezydenta.
Jeśli chodzi o Gwardię w Rosji, to ona również powstała z przyczyn czysto politycznych. Od Arabskiej Wiosny i upadku świeckich dyktatur oraz śmierci libijskiego dyktatora z rąk rebeliantów, Kreml zaczął się bać. Obawy elit rządzących powiększyła aktywność uliczna własnych obywateli, jaka ujawniła się na przełomie lat 2010 i 2011, po sfałszowanych wyborach do Dumy, a kropkę nad i postawił ukraiński Majdan. Dlatego Aleksander Makarkin z Centrum Technologii Politycznych nie ma wątpliwości, że za rosyjską Gwardią stoją kremlowskie obawy. Jednak nie wobec buntów "białych kołnierzyków", czyli średniej klasy Moskwy i Petersburga, a masowych protestów w skali całej Rosji o ekonomicznym i socjalnym podłożu.
Dla Makarkina faktycznym powodem są złe prognozy rosyjskiej gospodarki i postępujące ubożenie społeczeństwa, bowiem krach światowych cen ropy naftowej odbija się negatywnie na dobrobycie zwykłych Rosjan. Przecież podstawą społecznego kontraktu Putina była zgoda na bierność polityczną obywateli w zamian za regularne i stale podwyższane świadczenia socjalne. Podobnego zdania jest były oficer KGB i były deputowany Dumy Giennadij Gudkow, który w "Nowej Gazecie" mówi wprost - Gwardia jest potrzebna Putinowi do zdławienia typowego w historii Rosji anarchicznego buntu "ruskiego mużyka", który w obliczu głodu wyrzyna bezwzględnie elity rządzące.
Oczywiście Rada Bezpieczeństwa FR sformułowała cele gwardii inaczej. Formacja jest potrzebna w wojnie hybrydowej, czyli agresji, którą wrogi Zachód toczy przeciw Rosji, a której kluczowym elementem jest "kolorowa rewolucja", wewnętrzna destabilizacja przeciwnika za pomocą piątej kolumny. Taka definicja zagrożenia bezpieczeństwa narodowego Rosji pojawiła się w znowelizowanej doktrynie obronnej z grudnia 2015 r. Gwardia jest zatem instrumentem obrony przed zagrożeniem zewnętrznym i wewnętrznym. Trzeba ją rozpatrywać łącznie z innymi wyzwaniami, takimi jak agresja informacyjna. Jeśli FSGN jest przygotowaniem do "kryterium ulicznego", to nasilona cenzura internetu zapobiega samoorganizacji Rosjan.
Ponadto, jak głosi projekt nowelizacji prawa karnego, niedonoszenie na osoby zajmujące się ekstremizmem będzie odtąd karane. Duma rozpatruje także obniżenie progu wiekowego odpowiedzialności karnej (z 16 do 14 lat) za udział w działaniach ekstremistycznych. Jak widać więc, powołanie Gwardii to tylko jeden z elementów uszczelniania bezpieczeństwa Kremla od wewnątrz i izolacji zewnętrznej Rosji, o czym z kolei świadczy rozszerzenie listy kategorii zawodowych objętych zakazem wyjazdów zagranicznych. Tym niemniej, kluczową rolę uśmierzenia kremlowskich lęków ma odegrać Gwardia, już nazywana muskułami bez mózgu, czyli formacja, która bezwzględnie i bez zastanowienia wykona wszelkie rozkazy pacyfikacyjne. W tym kontekście Andriej Sołdatow, dziennikarz zajmujący się strukturami siłowymi, dodaje kolejny wątek - obawy Putina przed pałacowym spiskiem.
Wiktor Zołotow - pretorianin Putina
Prezydent mianował dowódcą FSGN generała Wiktora Zołotowa, dotychczasowego szefa wojsk wewnętrznych MSW. Zołotow od lat należy do najbliższego otoczenia Putina, przez lata był dowódcą Służby Bezpieczeństwa Prezydenta, specjalnego wydziału Federalnej Służby Ochrony. O ile zadaniem FSO jest ochrona wszystkich urzędowych VIP-ów, to jedynym zdaniem SBP jest zapewnienie bezpieczeństwa pierwszej osobie Rosji. Można więc nazwać Zołotowa pretorianinem Putina, a FSGN - gwardią pretoriańską. Bowiem tym samym dekretem prezydent rozwiązał dwie struktury siłowe - Federalną Służbę Antynarkotykową (FSKN) i Federalną Służbę Migracyjną (FSM), wcielając te instytucje do MSW. Na placu boju pozostały zatem FSB, MSW, armia oraz Gwardia, i to one będą rywalizowały o wpływ na prezydenta i środki budżetowe.
Z drugiej strony, Putinowi łatwiej będzie kontrolować generałów i równoważyć wpływy poszczególnych służb. Bo te, które pozostały, przede wszystkim zajmą się podziałem kryszy, czyli "ochrony" nad rosyjskim biznesem. Jeśli chodzi o polityczną lojalność elit wobec Kremla, to Andriej Sołdatow dostrzega w Gwardii siłę równoważącą wpływy kasty wojskowych oraz koalicji FSB i Komitetu Śledczego. Jak bowiem dowiódł los ZSRR oraz najnowsza historia Rosji, w momentach wewnętrznych przesileń ani armia, ani służby specjalne nie pałały ochotą do pacyfikacji opozycji politycznej, ani tym bardziej zwykłych Rosjan. Gwardia ma więc wypełnić militarną próżnię oraz zapobiegać ewentualnej nielojalności elit władzy i biznesu. Może właśnie dlatego nie uzyskała na razie prerogatyw operacyjnych ani analitycznych.
Zdaniem większości miejscowych politologów i ekonomistów Rosja znalazła się w kolejnym, przełomowym momencie historii. Światowy krach cen naftowych i agresywna polityka zagraniczna Kremla, skutkująca sankcjami gospodarczymi i zimną konfrontacją z Zachodem, stawia przed rządzącymi kluczowe pytanie - co dalej? Problem dotyczy wyboru modelu ustrojowego i ekonomicznego, który zapewni dalszy rozwój cywilizacyjny bez dochodów z eksportu surowców. Chodzi więc o przyszłość Rosji oraz jej miejsce w światowej polityce i gospodarce. Jak na razie obecne elity władzy nie mają żadnych pomysłów. Innymi słowy, jak ujął problem ekonomista Jewgienij Jasin, pora na bolesną, ale niezbędną dla przetrwania państwa drogę reform strukturalnych i ustrojowych. Dodając w połowie marca, że Kreml nie ma czasu na rozmyślania.
Jasin nie mylił się, bo Putin decyzją o utworzeniu Gwardii daje jasną odpowiedź. W miejsce reform wybiera konserwację, czyli drogę stagnacji, a de facto degradacji Rosji. FSGN jest potrzebna do zdławienia każdego objawu niezadowolenia, próby zmian czy pałacowych spisków, strzegąc jednocześnie dobrobytu wyizolowanych społecznie elit władzy i biznesu. Fundacja Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego ujawniła na dniach, że dowódca Gwardii, a więc urzędnik państwowy, tylko w Moskwie posiada niezadeklarowane nieruchomości warte 10 mln dolarów. Dlatego Giennadij Gudkow mówi z całą pewnością: Zołotow nie zawaha się wydać Gwardii rozkazu strzelania do Rosjan, choćby w obronie swojego majątku.