Gwałty, rabunki, podpalenia zamiast pokoju w Gruzji
Miało być zawieszenie broni, a walki trwają w najlepsze. Nie ma spokoju na gruzińskiej ziemi.
130 rosyjskich wozów pancernych opuściło Zugdidi na zachodzie Gruzji i ruszyło w głąb terytorium tego kraju. Koło Teklati pancerny zagon zatrzymał się, a Gruzini boją się, że Rosjanie uderzą na Kutaisi, drugie co do wielkości miasto po Tbilisi - czytamy w dzienniku "Polska". Z gruzińskich wiosek okupowanych przez siły rosyjskie i bandy Osetyjczyków dochodzą wieści o gwałtach, rabunkach i podpaleniach chałup.
16.08.2008 | aktual.: 16.08.2008 08:34
Na tej wojnie nie oszczędza się nikogo. Nawet dziennikarzy. Tylko szczęście i zimna krew uratowały życie tureckim reporterom, którzy dostali się pod rosyjski ostrzał w pobliżu Gori. Turecka telewizja ujawniła wstrząsające zdjęcia i nagrania z tego incydentu.
Do tyłu! Do tyłu! - krzyczy jeden z dziennikarzy. Drugi każe kolegom schować głowy. Inny wrzeszczy, że jest ranny, i zaczyna głośno się modlić. W ich samochód walą pociski. Ostrzał cichnie, dziennikarze zatrzymują się, wychodzą z auta i wtedy podchodzą do nich rosyjscy żołnierze - nagranie się urywa.
Jak się okazało, Turków Rosjanie (po ich opatrzeniu - jeden z dziennikarzy był ranny w głowę) zabrali do siebie, na terytorium Osetii Północnej. Przez kilka godzin przesłuchiwali ich rosyjscy oficerowie. W końcu Rosjanie pozwolili Turkom wrócić do kraju.
Dramatyczne chwile przeżyła też korespondentka gruzińskiej telewizji. Szykowała się do relacji na żywo spod zajętego przez Rosjan Gori, gdy padł strzał. Lekko ranna dokończyła swoją relację.
Napięcie, jakie wywołuje okupacja Gruzji przez Rosjan, omal nie doprowadziło wczoraj do otwarcia ognia. Rosyjskie czołgi i oddziały rozlokowane w punktach kontrolnych wciąż blokowały dostęp do Gori. Rosjanom zarzuca się, że zaminowują całe dzielnice przed ostatecznym wycofaniem się z miasta.
Rosjanie nie wykonali żadnego gestu wskazującego, że chcą oddać Gori gruzińskim władzom. Tylko przez chwilę gruzińscy policjanci mogli patrolować miasto pod okiem rosyjskich żołnierzy, ale szybko kazano się im wynosić.