Gwałcili ją, polewali alkoholem, bili - horror trwał 2 dni
Kilkunastu mężczyzn brutalnie ją torturowało. Bili. Dusili. Kopali. Gwałcili - nieraz nawet trzech naraz. Nie trzeźwieli. Wlewali w nią alkohol - do nosa, oczu, ust. Iman Obeidi, Libijka porwana przez żołnierzy Kadafiego, przeżyła koszmar. Teraz, choć bardzo się boi, przerywa zmowę milczenia. Jej historię przedstawia brytyjski dziennik "Daily Mail".
24 marca Obeidi wracała taksówką ze spotkania ze znajomymi. Samochód zatrzymał się na punkcie kontrolnym. Podała strażnikowi dowód osobisty. Miejsce zamieszkania - Tobruk. Bastion powstańców. To oznaczało problemy.
Zniewolenie
Kobieta została siłą wepchnięta do milicyjnej Toyoty. Nie była sama - na podłodze, sponiewierana między nogami kilku mężczyzn leżała dziewczyna. Obie wywieziono do wielkiej rezydencji. Czekało na nie piętnastu mężczyzn.
- Broniłam się. Oddawałam ciosy i cały czas broniłam się. Ostatecznie związali mi ręce - opowiadała Obeidi. Rozebrana do naga, ze związanymi rękoma i nogami, leżała na podłodze. Mężczyźni pili na umór, wlewali jej alkohol do ust, nosa, oczu i innych części ciała. Gdy gwałcili ją, zakrywali jej głowę. Gdy krzyczała, dusili. Gdy kończyli, kopali. Wśród nich był kuzyn libijskiego przywódcy, Muammara Kadafiego, i zarazem syn jednego z ministrów.
Ucieczka
Trzeciego dnia jej towarzyszka niedoli przecięła sznur, którym były związane jej nogi. Al-Obeidi wyskoczyła przez okno - naga, pobita, z pokaleczoną twarzą, przerażona. - Pobiegłam z boku domu, płacząc i krzycząc, a oni (gwałciciele) ścigali mnie samochodem. Usłyszeli mnie sąsiedzi, zaczęli wychodzić z domów i ochronili mnie - mówiła. Jedna z kobiet dała jej ubranie i pieniądze na taksówkę. Zapytała, czy chce jechać na milicję. Odmówiła. - Nie pojechałam, bo to nie jest miejsce, gdzie mogłabym szukać sprawiedliwości - wyjaśniła. Naciskała za to, by jechać prosto do hotelu Rixos, gdzie mieszkają zagraniczni dziennikarze.
- Zobaczcie, co zrobili mi ludzie Kadafiego - krzyczała do oniemiałych korespondentów, pokazując im sińce na udach i zadrapania. - Zhańbili mnie! - wołała. W hotelu wybuchła awantura - dziewczynę próbowali uciszyć kelnerzy i służby bezpieczeństwa. Wyzywali ją od "psów". W jej obronie stanęli dziennikarze - kilku z nich odniosło obrażenia, kilka aparatów zostało zniszczonych. Obeidi i tak trafiła do aresztu. Przez kolejne trzy dni była głodzona, bita, przetrzymywana na podłodze.
Bohaterka
Tuż po incydencie w Rixosie rzecznik libijskiego rządu Moussa Ibrahim powiedział, że Obeidi była pijana, ma problemy psychiczne i jest prostytutką. Po kilku dniach potwierdził, że została ona zgwałcona. Dodał jednak, że najprawdopodobniej jest prostytutką i miała wcześniej zatargi z prawem. Dziewczyna zdecydowanie temu zaprzecza.
Jak wyznała, w rodzinnych stronach została obwołana bohaterką za to, że odważyła się przełamać zmowę milczenia. Stała się również symbolem brutalności zwolenników Kadafiego. Lokalna prasa przedstawia jej historię. W Bengazi odbył się marsz kobiet. Uczestniczki trzymały jej zdjęcia.
- Mnóstwo ludzi - młodych mężczyzn i kobiet - podchodzi do mnie na ulicach, gdy mnie rozpoznają, i mówią, że podziwiają moją odwagę - opowiadała. Teraz jednak marzy już tylko o jednym. - Chcą mnie teraz ukarać. W pewnym sensie jestem dla nich wrogiem. Jestem przerażona. Chcę już tylko wrócić do domu.