Gwałcili ją, polewali alkoholem, bili - horror trwał 2 dni
Kilkunastu mężczyzn brutalnie ją torturowało. Bili. Dusili. Kopali. Gwałcili - nieraz nawet trzech naraz. Nie trzeźwieli. Wlewali w nią alkohol - do nosa, oczu, ust. Iman Obeidi, Libijka porwana przez żołnierzy Kadafiego, przeżyła koszmar. Teraz, choć bardzo się boi, przerywa zmowę milczenia. Jej historię przedstawia brytyjski dziennik "Daily Mail".
13.04.2011 | aktual.: 13.04.2011 22:58
24 marca Obeidi wracała taksówką ze spotkania ze znajomymi. Samochód zatrzymał się na punkcie kontrolnym. Podała strażnikowi dowód osobisty. Miejsce zamieszkania - Tobruk. Bastion powstańców. To oznaczało problemy.
Zniewolenie
Kobieta została siłą wepchnięta do milicyjnej Toyoty. Nie była sama - na podłodze, sponiewierana między nogami kilku mężczyzn leżała dziewczyna. Obie wywieziono do wielkiej rezydencji. Czekało na nie piętnastu mężczyzn.
- Broniłam się. Oddawałam ciosy i cały czas broniłam się. Ostatecznie związali mi ręce - opowiadała Obeidi. Rozebrana do naga, ze związanymi rękoma i nogami, leżała na podłodze. Mężczyźni pili na umór, wlewali jej alkohol do ust, nosa, oczu i innych części ciała. Gdy gwałcili ją, zakrywali jej głowę. Gdy krzyczała, dusili. Gdy kończyli, kopali. Wśród nich był kuzyn libijskiego przywódcy, Muammara Kadafiego, i zarazem syn jednego z ministrów.
Ucieczka
Trzeciego dnia jej towarzyszka niedoli przecięła sznur, którym były związane jej nogi. Al-Obeidi wyskoczyła przez okno - naga, pobita, z pokaleczoną twarzą, przerażona. - Pobiegłam z boku domu, płacząc i krzycząc, a oni (gwałciciele) ścigali mnie samochodem. Usłyszeli mnie sąsiedzi, zaczęli wychodzić z domów i ochronili mnie - mówiła. Jedna z kobiet dała jej ubranie i pieniądze na taksówkę. Zapytała, czy chce jechać na milicję. Odmówiła. - Nie pojechałam, bo to nie jest miejsce, gdzie mogłabym szukać sprawiedliwości - wyjaśniła. Naciskała za to, by jechać prosto do hotelu Rixos, gdzie mieszkają zagraniczni dziennikarze.
- Zobaczcie, co zrobili mi ludzie Kadafiego - krzyczała do oniemiałych korespondentów, pokazując im sińce na udach i zadrapania. - Zhańbili mnie! - wołała. W hotelu wybuchła awantura - dziewczynę próbowali uciszyć kelnerzy i służby bezpieczeństwa. Wyzywali ją od "psów". W jej obronie stanęli dziennikarze - kilku z nich odniosło obrażenia, kilka aparatów zostało zniszczonych. Obeidi i tak trafiła do aresztu. Przez kolejne trzy dni była głodzona, bita, przetrzymywana na podłodze.
Bohaterka
Tuż po incydencie w Rixosie rzecznik libijskiego rządu Moussa Ibrahim powiedział, że Obeidi była pijana, ma problemy psychiczne i jest prostytutką. Po kilku dniach potwierdził, że została ona zgwałcona. Dodał jednak, że najprawdopodobniej jest prostytutką i miała wcześniej zatargi z prawem. Dziewczyna zdecydowanie temu zaprzecza.
Jak wyznała, w rodzinnych stronach została obwołana bohaterką za to, że odważyła się przełamać zmowę milczenia. Stała się również symbolem brutalności zwolenników Kadafiego. Lokalna prasa przedstawia jej historię. W Bengazi odbył się marsz kobiet. Uczestniczki trzymały jej zdjęcia.
- Mnóstwo ludzi - młodych mężczyzn i kobiet - podchodzi do mnie na ulicach, gdy mnie rozpoznają, i mówią, że podziwiają moją odwagę - opowiadała. Teraz jednak marzy już tylko o jednym. - Chcą mnie teraz ukarać. W pewnym sensie jestem dla nich wrogiem. Jestem przerażona. Chcę już tylko wrócić do domu.